Znaj proporcje mocium panie, czyli bez armaty na Millera
Prezydium komisji śledczej badającej aferę
Rywina nie wyraziło zgody na złożenie zawiadomienia o
popełnieniu przestępstwa fałszywych zeznań przez premiera Leszka
Millera, o co wnioskował Jan Rokita (PO). Według posła, decyzja ta
świadczy o tym, że komisja chroni premiera. Tomasz Nałęcz zapewnia, że komisja nie chroni premiera, ale nie chce
strzelać z armaty do szefa rządu.
"Nie widzieliśmy podstaw, żeby składać do prokuratury taki wniosek" - powiedział przewodniczący komisji śledczej Tomasz Nałęcz. Wiceszef komisji Bogdan Lewandowski dodał, że wniosek Rokity jest absurdalny.
Rokita nie ma wątpliwości, że ta decyzja to jeszcze jeden przykład na to, że większość komisji jest uzależniona od Leszka Millera i SLD. "To źle wróży raportowi komisji. To jest zły dzień dla komisji" - dodał Rokita.
Nałęcz zapewnia, że komisja nie chroni premiera, ale nie chce strzelać z armaty do szefa rządu. "Znaj proporcje mocium panie. Rozumiem ten rachunek rywalizacji między posłem Rokitą, a premierem, ale nie trzeba strzelać aż z paragrafu fałszywe zeznania" - powiedział Nałęcz.
Decyzję prezydium może jeszcze zmienić komisja, jeśli Rokita ponowi swój wniosek. Do ewentualnego głosowania miałoby dojść w środę. We wtorek zaś członkowie komisji mają się spotkać z ekspertami, aby, jak twierdzi Nałęcz, starannie przeanalizować sytuację dotyczącą zawiadamiania o fałszywych zeznaniach i przyjąć ścieżkę postępowania w takich sytuacjach.
Nałęcz powiedział, że jeśli komisja zmieni decyzję prezydium w sprawie wniosku Rokity, to będzie miał do wyboru "albo przestać być przewodniczącym komisji, albo wykonać uchwałę".
Rokita, wnosząc o złożenie wniosku do prokuratury przeciwko premierowi, wskazał na jego zeznania w prokuraturze z 10 kwietnia, gdzie Miller - według posła - powiedział, iż nie był informowany o rozmowach prowadzonych przez Lecha Nikolskiego, (b. szefa gabinetu politycznego premiera) z jednym z koncernów prywatnych w sprawie ustawy o rtv (chodzi o wizytę Nikolskiego w Agorze). Natomiast podczas przesłuchania przed komisją premier twierdził, że nie pamięta, czy Nikolski mu o tym mówił.