To byłaby rewolucja w wyborach. Posłowie Kukiz'15 liczą na PiS
Kandydatów byłoby mniej, a okręgów wyborczych znacznie więcej. Takie zmiany zakłada projekt ordynacji mieszanej przygotowywany przez posłów Kukiz'15 oraz PiS.
Poseł Sachajko jest szefem Parlamentarnego Zespołu ds. Zmiany Ordynacji Wyborczej na Ordynację Mieszaną. Tworzy go grupa parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości oraz Kukiz'15. "Rzeczpospolita" dotarła do projektu zmian, którego autorem jest prof. Jarosław Flis.
Pomysł zmian w ordynacji wyborczej
Rewolucja w ordynacji miałaby polegać na zwiększeniu liczby okręgów wyborczych. Z 41 istniejących okręgów sejmowych powstałoby 230 podokręgów. W każdym z nich wybieranoby jednego posła, co zapewniłoby obsadę połowy składu Sejmu.
Pozostałych 230 posłów wybierano by dalej w 41 okręgach proporcjonalną metodą podziału mandatów d'Hondta, którą obecnie wykorzystuje się do wybrania posłów obsadzających 460 miejsc w Sejmie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: KO przed PiS. Reakcje na najnowszy sondaż
Mniej kandydatów
Kluczowa zmiana polegałaby na zmianie kształtu list wyborczych. Partie nie przygotowywałyby już kilkunastoosobowych list. Wskazywałyby jednego kandydata oraz jego zastępcę w każdym z 230 podokręgów.
Jak podaje "Rzeczpospolita", rola zastępcy kandydata głównego ma pomóc w uzyskaniu mandatu, gdyby partia uzyskała dobre notowania w danym okręgu. Po mandaty poselskie sięgnęliby wtedy również zastępcy głównego kandydata.
Według proponowanej zmiany ordynacji, na karcie wyborczej przy każdym z komitetów byłyby tylko dwa nazwiska: głównego kandydata i jego zastępcy. Kratka do oddania głosu w postaci postawienia krzyżyka znajdowałaby się przy każdej parze.
Zmiany byłyby niemal niezauważalne z perspektywy obecnego rozkładu sił w Sejmie. Prof. Jarosław Flis przeprowadził symulacje na podstawie wyników wyborczych z lat 2011, 2015 i 2019. W praktyce liczba mandatów uzyskanych przez komitety wyborcze byłaby podobna albo nieznacznie większa lub mniejsza (różnica jednego lub dwóch mandatów).
Poseł Jarosław Sachajko przekonuje, że byłoby to rozwiązanie podobne do jednomandatowych okręgów wyborczych. Posłem w danym okręgu mógłby zostać popularny lokalnie kandydat, również niezależny.
- Posłowie, wybrani w systemie większościowym, czuliby się odpowiedzialni przed swoimi wyborcami, a nie przed szefem partyjnym - powiedział Jarosław Sachajko w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Projekt nie ma dużych szans, jednak posłowie Kukiz'15 liczą na przekonanie do niego PiS.
- Posłom mówię w ten sposób: oni siedzą w tym szambie, ja zaś patrzę na to z boku. Gdyby znudziła im się zabawa, polegająca m.in. na paskudnych manewrach przy układaniu list wyborczych, to wydaje mi się, że wiem, jak ją zakończyć - powiedział prof. Jarosław Flis w rozmowie z dziennikiem.
Źródło: "Rzeczpospolita"