Zmiany w mobilizacji w Ukrainie. "Nie ma innego wyjścia"
Po tym jak Wołodymyr Zełenski podpisał ustawę zmieniającą wiek poborowych, na front będą mogli trafić 25-latkowie. - Są lepiej przygotowani do obsługi nowoczesnego uzbrojenia niż starsi - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Roman Polko. Wojskowy mówi też, co z tymi, którzy są w wieku poborowym, ale wyjechali z Ukrainy.
03.04.2024 | aktual.: 04.04.2024 08:42
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisał ustawę obniżającą wiek poborowych z 27 do 25 lat - dokument czekał na jego podpis aż 10 miesięcy. Oprócz tego podpisał także ustawę, która zobowiązuje mężczyzn do ponownego stanięcia przed komisją lekarską i przeprowadzenia badań. Mają na to dziewięć miesięcy.
Według szacunków nowe przepisy zapewnią dostęp do dodatkowych 140 tys. potencjalnych poborowych. W grudniu 2023 roku prezydent Ukrainy oświadczył, że armia proponowała zmobilizowanie nawet 450-500 tys. dodatkowych osób. Jak dodał, "jest to bardzo delikatna sprawa".
Dyskusja toczyła się od dawna
Ukraiński dziennikarz Ołeh Biłecki w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że po podpisaniu ustaw przez Zełenskiego "nie widać żadnego buntu" w Ukrainie. - Oczywiście nie jest to dobra wiadomość dla tych, którzy potencjalnie będą musieli pojawić się w wojsku. Należy jednak pamiętać, że ta dyskusja toczy się już nie pierwszy miesiąc, ale dłużej niż rok - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I przypomina, że pierwsze takie inicjatywy pojawiły się już wiosną ubiegłego roku. - Potem Zełenski podczas konferencji prasowej w grudniu ubiegłego roku mówił, że zdecyduje się na taki ruch tylko, jeżeli wojsko będzie argumentować, że to konieczne. Mówił, że tylko wtedy podpisze taką ustawę i teraz faktycznie to zrobił - zaznacza dziennikarz.
- Mimo tego, że to decyzja niepopularna, została przyjęta przez społeczeństwo i - z tego, co widzę - została też chyba zrozumiana - podkreśla nasz rozmówca.
"Nie ma innego wyjścia dla kraju, który jest w stanie wojny"
Jak z kolei podkreśla były dowódca GROM gen. Roman Polko, przede wszystkim dobrze się stało, że prezydent Zełenski, podpisując ustawy, "przyznał się do błędu". - Tylko niepotrzebnie dymisjonował wcześniej generała Walerija Załużnego, który dokładnie to mu mówił - żeby mieć więcej żołnierzy poborowych - zaznacza wojskowy w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Wiadomo, że jeżeli prowadzimy jakiekolwiek działania, musimy mieć tych, którzy są w polu i przygotowujemy kolejnych, którzy ich zamienią, żeby mogli złapać chwilę oddechu. Nie da się siedzieć kolejny rok z rzędu gdzieś w okopach na pierwszej linii - zaznacza generał.
Były dowódca GROM podkreśla, że Ukraina miała do tej pory pewnego rodzaju "blokadę" dotyczącą wieku poborowych, która dotychczas wynosiła 27 lat. - Zełenskiemu z trudem przyszło zejście z tej bariery. Chciał w jakiś sposób budować sobie popularność - ocenia gen. Polko.
- Jednak po prostu nie ma innego wyjścia dla kraju, który jest w stanie wojny. Musi się bronić wszelkimi możliwymi zasobami w racjonalny sposób. 25-latek to już człowiek dojrzały, ukształtowany, pełen energii i zapału. Ale także odwagi, który jest w stanie dokonywać mądrych i odważnych czynów na polu walki - wylicza.
"Młodzi ludzie to potrafią"
Jednocześnie gen. Polko zdaje sobie sprawę, że istnieje obawa, iż ci ludzie zginą na froncie. - Mam nadzieję, że tak jednak nie będzie. Ponadto uważam, że są lepiej przygotowani do obsługi nowoczesnego uzbrojenia, które będzie - mam nadzieję - otrzymywała Ukraina, niż ci starsi - dodaje.
- Ci, którzy odbyli służbę wojskową, potrafili obsługiwać postsowiecki sprzęt, dosyć prosty, w często jeszcze technice analogowej. Co do młodego pokolenia - wystarczy popatrzeć choćby w Polsce, że ono zupełnie inaczej funkcjonuje w świecie technologii. Jest pod tym względem lepiej przygotowane niż ci weterani - podkreśla gen. Polko.
- Obecnie nie decyduje siła mięśni i to, kto będzie mocniej trzymał maczugę i okładał przeciwnika. Ale właśnie istotna jest obsługa chociażby systemu dronów, czy nowoczesnej artylerii. To wszystko wymaga umiejętności technologicznych, informatycznych i ci młodzi ludzie to potrafią - zaznacza wojskowy.
Co z Ukraińcami poza krajem?
A czy jest realne, że młode osoby, które obejmie teraz mobilizacja, a przebywają poza Ukrainą, będą ściągane do kraju? W opinii gen. Polko, "potrzebne są nasze działania, żebyśmy pomogli stronie ukraińskiej takich ludzi identyfikować".
- Część z nich po prostu pewnie została nawet wypchnięta poza Ukrainę przez rodziny. Nie trudno się dziwić - skoro mieli możliwość, to uciekli. Jednak nie da się utrzymać ducha bojowego i silnego morale walczących żołnierzy, kiedy widzą, że ich kolega, też zdrowy, po prostu unika służby wojskowej - ocenia wojskowy.
Jak podkreśla generał, "nie można dopuścić do sytuacji, w której jeden walczy i poświęca się za obronę ojczyzny i wspólnego dobytku, a drugi w tym czasie jedzie na wczasy".
Zobacz także
Mobilizacja w Rosji
Po podpisaniu ustawy o zmianie wieku poborowych prezydent Ukrainy ostrzegł w środę, że w czerwcu Rosja planuje dodatkowo zmobilizować 300 tys. żołnierzy.
Niedawno Władimir Putin podpisał dekret o wiosennym poborze do służby wojskowej w Federacji Rosyjskiej. Niezależny serwis Wiorstka podał z kolei, że rosyjski resort obrony planuje masowy pobór do armii i przygotowuje się do potajemnej mobilizacji, by okrążyć i zdobyć Charków na północnym wschodzie Ukrainy.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski