Zmiany na Wschodzie. "Ofensywa powstrzymana"
W Czechach i innych krajach wschodnioeuropejskich obywatele walczą o praworządność i protestują przeciwko własnym rządom. Ofensywa sił autorytarnych utknęła w miejscu. Dużo groźniejsi są populiści w Europie Zachodniej.
07.06.2019 13:34
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Andrej Babisz jest prawdziwym Europejczykiem. Imperium firm, które zbudował, sięga daleko poza granice Czech. Bez subwencji z Brukseli nie byłoby tak potężne. Dotychczas Babiszowi nie można było zarzucić, że jest niewdzięczny: przedsiębiorca, który pod koniec 2017 roku objął urząd czeskiego premiera, powstrzymywał się dotychczas – w przeciwieństwie do swoich kolegów z Węgier i Polski – od nacjonalistycznej retoryki i antyunijnych tyrad” – pisze Tobias Zick w komentarzu "Zmiany na Wschodzie” opublikowanym w "Sueddeutsche Zeitung” (SZ).
Zdaniem komentatora ostatnie wypowiedzi Babisza świadczą o zmianie jego postawy wobec UE. W parlamencie mówił niedawno, że musi odeprzeć "atak” na Republikę Czeską. Zarzucił Komisji Europejskiej, że chce "zdestabilizować” jego kraj.
Mogłoby się wydawać, że przemawia "fizycznie szczuplejsza, lecz nie mniej grzmiąca” wersja Viktora Orbana – zauważa Zick. Jak dodaje, w przemówieniu nie mogło zabraknąć odniesień do amerykańskiego miliardera węgierskiego pochodzenia George'a Sorosa, który jest kozłem ofiarnym propagandy prawicowo-populistycznej międzynarodówki. Odniesienia do Sorosa świadczą zdaniem komentatora o dużej nerwowości w szeregach czeskiej władzy. "Kto ucieka się do teorii spiskowych, ten najwidoczniej dostrzegł, że ma swoim wyborcom niewiele do zaoferowania” – pisze Zick.
Nerwowy Babisz
Babisz ma powody do zdenerwowania – zaznacza autor i przypomina o licznych demonstracjach antyrządowych. We wtorek na ulice wyszło 120 tys. osób. Raport KE potwierdził zarzut, że premier korzysta z unijnych subwencji, sam mając wpływ na ich rozdział – czytamy w SZ. Oliwą do ognia była zmiana ministra sprawiedliwości, który zezwolił policji na podjęcie dochodzenia przeciwko Babiszowi na polityka cieszącego się zaufaniem premiera.
Podobna sytuacja panuje w Rumunii. Tamtejszy rząd wstrzymał właśnie reformę wymiaru sprawiedliwości, której celem było rozwodnienie przepisów prawa karnego dotyczących korupcji. Decyzja o wstrzymaniu reformy podjęta została po interwencji UE i protestach ulicznych.
W kilku wschodnioeuropejskich krajach siły demokratyczne, proeuropejskie i liberalne wypadły lepiej niż się spodziewano – w Polsce, na Węgrzech, na Słowacji.
Pojednawczy Orban
"Wygląda na to, że przemarsz prawicowych populistów ze Wschodu został odwołany” – pisze Zick dodając, że nawet Orban wysyła ostatnio sygnały pojednawcze pod adresem Europejskiej Partii Ludowej.
"Demokratyczna jaskółka nie czyni jeszcze wiosny” – zastrzega dziennikarz SZ. Ostatnie wydarzenia w Pradze powinny jednak skłonić do refleksji tych, który chcieliby dzielić Europę na pluralistyczne, otwarte społeczeństwa na zachód od żelaznej kurtyny i postkomunistyczno-nieliberalne po stronie wschodniej.
Ten, komu zależy na demokratycznej i pokojowej Europie, nie powinien strachliwie spoglądać na rzekome bagno na Wschodzie, lecz powinien przyjrzeć się jądru starej dobrej Europy – nazwiska, takie jak Salvini czy Marine Le Pen hałasują tam co najmniej tak samo groźnie jak Orban czy Babisz – konkluduje Zick w "Sueddeutsche Zeitung”.
Przeczytaj także:
Dwie twarze premiera Czech, czyli kiedy imigrant przeszkadza
Bliski współpracownik Orbana w „Die Welt”: Fidesz chce zostać w EPL
Zobacz aktualne wiadomości na WIADOMOSCI.WP.PL.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl