Zmasowany atak Ukraińców. "Rosja jest w szoku"

- Myślę, że Rosja jest w szoku i przestaje wierzyć w oficjalną propagandę - powiedział na antenie Polsat News szef MSZ Radosław Sikorski, pytany o ukraińską ofensywę pod Kurskiem. - Bardzo dobrze, że Ukraińcy zaskakują, a Putin nie wie, skąd przyjdzie następne uderzenie - dodał.

Wojna w Ukrainie
Wojna w Ukrainie
Źródło zdjęć: © East News | ROMAN PILIPEY
Mateusz Czmiel

28.08.2024 | aktual.: 28.08.2024 10:39

Sikorski we wtorek w Polsat News został zapytany o trwającą operacją wojsk ukraińskich w rosyjskim obwodzie kurskim oraz o doniesienia, wedle których żołnierze ukraińscy mieli pojawić się także w drugim obwodzie położonym przy granicy z Ukrainą - biełgorodzkim.

Sikroski o ukraińskiej ofensywie pod Kurskiem

- Myślę, że Rosja jest w szoku, że przestaje wierzyć w oficjalną propagandę. Wydaje mi się, że prezydent Putin udaje, że to nie jest wielki kryzys, bo chce za wszelką cenę do granicy dojść do obwodów ługańskiego i donieckiego (to obecnie główne kierunki rosyjskiego natarcia na terenie Ukrainy - przyp. red.). Ale to jest kryzys informacyjny, polityczny, psychologiczny dla Rosji. Wydaje mi się, że Ukraińcy sprytnie i bardzo odważnie wykonują operację, która już osiągnęła niektóre cele, a może osiągnąć ich cel taktyczny jak ja go widzę - czyli zmusić Rosjan do przerzutu sił - ocenił Sikorski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak podkreślił, "oczywiście nie wiemy - bardzo dobrze, że nie wiemy - jakie są ukraińskie plany".

- To, że tę operację w regionie kurskim udało się utrzymać w tajemnicy, w odróżnieniu od zeszłorocznej kontrofensywy, było częścią jej sukcesu. Więc bardzo dobrze, że Ukraińcy zaskakują, że Putin nie wie, skąd przyjdzie następne uderzenie i w jakiej sile - powiedział. Dopytywany, czy polskie władze i sojusznicy mieli zawczasu informacje o ukraińskich planach, Sikorski zaprzeczył.

Szef MSZ został także zapytany o niedawną wypowiedź republikańskiego kandydata na prezydenta USA Donalda Trumpa, który stwierdził, że sojusznicy z NATO powinni wydawać co najmniej 3 proc. swojego PKB na zbrojenia, by móc liczyć na wsparcie USA. W odpowiedzi Sikorski przypomniał, że z takim pomysłem wyszedł już kilka miesięcy temu prezydent Andrzej Duda.

- Ja uważam ten pomysł za ryzykowny. Ledwie większość krajów weszło na 2 proc. PKB, a już stawiamy poprzeczkę wyżej - stwierdził Sikorski. - Jeżeli Donald Trump mówi, że jeżeli tych, którzy wydają mniej niż on mówi nie będzie bronił, no to powyżej pułapu 3 proc. są USA, Polska i Grecja. Naprawdę chcemy takiego sojuszu? - dodał.

Dopytywany o inną wypowiedź Trumpa o konieczności "spłacenia zaległości" przez niedotrzymujących wyznaczonego progu wydatków sojuszników, Sikorski zauważył, że "tu jest sugestia, że kraje członkowskie NATO są winne te pieniądze Stanom Zjednoczonym".

- A przecież to nie tak - one mają to wydać na własną obronność. Zresztą takie uzależnianie wypełniania traktatu Sojuszu od wydatków finansowych jest nierealistyczne - zaznaczył Sikorski. Przypomniał, że np. sojusznicza Islandia w ogóle nie ma własnych sił zbrojnych i budżetu na obronność.

- Gdy wysłaliśmy brygadę do Iraku, potem kolejną, na ileś rotacji, do Afganistanu, to przecież nie wysyłaliśmy rachunku do Waszyngtonu. Tylko USA zostały zaatakowane przez Al Kaidę; podjęliśmy wspólną sojuszniczą decyzję, że idziemy na wojnę na podstawie art. 5 i w NATO każdy płaci za siebie, i nikt nie wysyła nikomu warunków - podkreślił Sikorski.

Atakują kolejny obwód?

Siły Zbrojne Ukrainy rozpoczęły operację ofensywną w obwodzie kurskim 6 sierpnia. Naczelny dowódca ukraińskiej armii, generał Ołeksandr Syrski informował w ubiegłym tygodniu, że obszar zajęty w obwodzie przez siły ukraińskie powiększył się do 1263 km kw., a liczba kontrolowanych przez nie miejscowości - do 93. We wtorek w mediach i sieciach społecznościowych zaczęły pojawiać się informacje, wedle których ukraińscy żołnierze mieli pojawić się także w obwodzie biełgorodzkim, położonym dalej na wschód, na północ od ukraińskiego Charkowa.

Wybrane dla Ciebie
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski