Zmarł kompozytor i muzyk Przemysław Gintrowski
Zmarł kompozytor i muzyk Przemysław Gintrowski - poinformowano na oficjalnej stronie internetowej artysty. Miał 61 lat. Gintrowski nazywany był bardem "Solidarności". W latach 70. powołał zespół, który skomponował "Mury", które stały się nieformalnym hymnem związku. Kompozytor tworzył także muzykę filmową m.in. do "Człowieka z żelaza" Andrzeja Wajdy czy "Zmienników" Stanisława Barei.
Piosenki Gintrowskiego opierały się na tekstach znanych poetów, w tym Zbigniewa Herberta. Jak wspomina żona Herberta, Katarzyna, poeta z rezerwą podchodził do pomysłu śpiewania jego wierszy, uznał jednak, że dzięki muzyce ich przesłanie zatoczy szersze kręgi.
- Gdy dowiedziałem się, że Przemek odszedł, przeżyłem wielki szok. Ta wiadomość zastała mnie na festiwalu aktorstwa filmowego, gdzie pokazywałem "Matkę królów" Wczoraj słuchałem jego muzyki, prezentując ten film, nie wiedząc, że odchodzi.To wielki dramat. To był wyjątkowo utalentowany człowiek, odważny. Jego interpretacje poezji Herberta są najlepsze, jakie słyszałem. Wielka strata - powiedział reżyser Janusz Zaorski, który przez wiele lat znał Przemysława Gintrowskiego
- Jego wszystkie utwory były tak oryginalne, że gdy on śpiewał było wiadomo, że to jest tylko on - wspomina artystę dziennikarz muzyczny, Krzysztof Szewczyk. - Był artystą głębokim, myślącym. Takim, który przy pomocy gitary przekazywał to, co ważne w kraju - dodał Szewczyk
"Wyrwij murom zęby krat! Zerwij kajdany, połam bat!"
Wraz z Jackiem Kaczmarskim i Zbigniewem Łapińskim Gintrowski w latach 70. powołał zespół, który do utworu katalońskiego barda Lluisa Llacha stworzył "Mury". Utwór - ze słynnymi słowami: "wyrwij murom zęby krat! Zerwij kajdany, połam bat! A mury runą, runą, runą! I pogrzebią stary świat!" - stał się nieformalnym hymnem Solidarności.
Dla Przemysława Gintrowskiego i Jacka Kaczmarskiego wolność była wartością nadrzędną. - Wyrażaliśmy to w naszej twórczości, także w czasie strajków w Stoczni Gdańskiej w 1980 r. - mówił w wywiadzie dla w 2005 r. Gintrowski.
"Kiedy śpiewaliśmy, że "nikt nikogo zniewalać nie może", to chodziło właśnie o to - podkreślał Gintrowski, który wraz z Jackiem Kaczmarskim koncertował w latach 1980 - 1981 w całej Polsce. - W samej Stoczni - jak np. Maciej Pietrzyk - nie byliśmy, lecz w sprawę strajków byliśmy bardzo zaangażowani. Kiedy rozpoczęły się sierpniowe wydarzenia, myśleliśmy, że to już koniec komunizmu w kraju - mówił.
Janusz Deblessem dziennikarz muzyczny, autor i prowadzący nocnego cyklu poezji śpiewanej Gitarą i Piórem w radiowej Trójce podkreśla, że była to postać niesłychanie ważna w polskiej piosence od ponad 40 lat. - Jego utwory otwierały serca i umysły milionów Polaków. Pokazywały, że można i warto myśleć samodzielnie - wspominał Deblessem
"Między Niebem a Ziemią" - pierwszy zespół muzyczny
Przemysław Gintrowski urodził się w Stargardzie Szczecińskim w 1951 roku. Ale przez całe życie związany był z Warszawą: tu skończył szkołę średnią, uczelnię, a także komponował i pracował.
Już w liceum był współorganizatorem Harcerskiej Rozgłośni Muzycznej. W 1968 r. założył zespół muzyczny Między Niebem a Ziemią. Grupa początkowo wykonywała kompozycje The Doors, Rolling Stones, Animals, Procol Harum, a później własne z tekstami polskich poetów.
Pierwszy większy publiczny występ Gintrowski przeżył w 1976 roku na przeglądzie piosenki studenckiej w warszawskiej Riwierze; przedstawił wówczas utwór "Epitafium dla Sergiusza Jesienina" i zdobył pierwszą nagrodę.
Bard "Solidarności"
W 1979 roku z Jackiem Kaczmarskim i Zbigniewem Łapińskim powołał trio, które przygotowało program poetycki "Mury". Tytułowa piosenka stała się nieformalnym hymnem "Solidarności" i symbolem walki z komunizmem. W 1980 powstał kolejny wspólny program tria - "Raj". Rok później Gintrowski z Kaczmarskim zdobyli II nagrodę w konkursie kabaretowym za "Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego" w Opolu, a także nagrodę na wrocławskim Przeglądzie Piosenki Aktorskiej.
Wtedy też artyści pojechali do Francji na tournee. Gintrowski i Łapiński wrócili do Polski. Z powodu wprowadzenia stanu wojennego nie mogli kontynuować trasy z Kaczmarskim; odmówiono im paszportów. Kaczmarski pozostał na emigracji do 1990 roku.
Stan wojenny - drugi obieg kultury
W stanie wojennym Gintrowski był aktywnym uczestnikiem drugiego obiegu kultury. Koncertował w domach, kościołach, w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej. Uważał, że wprowadzony w grudniu 1981 roku stan wojenny w Polsce "przypieczętował początek końca komunizmu w naszym kraju".
- Gdyby stanu wojennego nie było, to tak naprawdę nie wiadomo jak potoczyłyby się losy naszego kraju - mówił w udzielonym w 2006 r. wywiadzie. - Stan wojenny spowodował, że nawet ci Polacy, którzy mieli jakąś resztkę zaufania, ci, którzy jeszcze wierzyli w ten ustrój - przejrzeli wtedy na oczy. Dlatego ośmielam się twierdzić, że to był początek końca komunizmu, choć takich końców można się doszukiwać także w innych momentach naszej historii - mówił artysta.
Jak wspominał, 12 grudnia 1981 był w Poznaniu, tam razem z kilkoma innymi polskimi muzykami brał udział w koncercie pt. "Niechciane teksty PRL-u". - Koncert był zaplanowany na sobotę i niedzielę, 12 i 13 grudnia. 13-ego rano do mojego pokoju w hotelu przybiegł organizator i powiedział, żebym włączył telewizor. Zobaczyłem obrazek, który chyba wszyscy mamy przed oczami do dzisiaj - zamiast porannego programu dla dzieci, w telewizji przemawiał generał Jaruzelski - wspominał Gintrowski.
Drugi dzień koncertu został odwołany. Na poznańskim dworcu okazało się, że nie kursują pociągi, oprócz jednego. = Jeden pociąg musiał przejechać, bo był to najważniejszy pociąg w PRL-u, relacji Berlin-Moskwa. W związku z tym, że żadne inne pociągi nie jeździły, to panował w nim potworny ścisk, ale było dość wesoło, bo my-pasażerowie, nie do końca rozumieliśmy co się stało - opowiadał muzyk. - Wesoło było tylko do Ursusa - tam zrozumieliśmy, co się tak naprawdę stało - zobaczyliśmy czołgi, transportery opancerzone, wojsko itd. Podobny obrazek zastaliśmy na dworcu w Warszawie - podkreślił Gintrowski.
Kultowa muzyka filmowa
Stworzył muzykę filmową m.in. do "Człowieka z żelaza" Andrzeja Wajdy, "Matki Królów" Janusza Zaorskiego, serialu komediowego Stanisława Barei "Zmiennicy" czy filmu "Tato" Macieja Ślesickiego oraz innych filmów i spektakli teatralnych.
Znakomicie interpretował poezję. Śpiewał do tekstów Zbigniewa Herberta, Jacka Kaczmarskiego, Tadeusza Nowaka. W 2008 r. ukazała się płyta CD pt. "Tren" z utworami Przemysława Gintrowskiego skomponowanymi do tekstów Zbigniewa Herberta. Album, który został wydany z okazji ustanowienia roku 2008 Rokiem Zbigniewa Herberta, zawiera 15 utworów m.in. "Wilki", "Achilles. Pentezylea", "Kaligula", "Nike, która się waha", "Pan Cogito o cnocie", "Pieśń o bębnie" i "Tren Fontynbrasa".
Przemysław Gintrowski był także wykładowcą muzyki filmowej w Warszawskiej Szkole Filmowej.
W 2006 r. prezydent Lech Kaczyński odznaczył Gintrowskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.