Źle zważyła pierogi. Policja zakuła kobietę w kajdanki i przesłuchiwała przez 4 godziny

Jedna z klientek sklepu spożywczego w miejscowości Łask kupiła pierogi na obiad. Po zapłaceniu i odejściu od kasy okazało się, że źle zważyła wybrany przez siebie towar. Do sklepu została wezwana policja, która potraktowała kobietę jak groźnego przestępcę, bo jak stwierdzili funkcjonariusze, usiłowała oszukać sklep na kwotę... 1,14 zł.

Źle zważyła pierogi. Policja zakuła kobietę w kajdanki i przesłuchiwała przez 4 godziny
Źródło zdjęć: © East News | Marek Zajdler/East News
Klaudia Stabach

01.11.2017 | aktual.: 01.11.2017 21:23

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Kobieta włożyła pierogi do plastikowej torebki, zważyła i podeszła do kasy, aby zapłacić za zakupy. Po dokonaniu transakcji zatrzymała ją ochrona, która stwierdziła, że klientka oszukała sklep. Skonsternowana kobieta od razu zapłaciła brakującą sumę, ale to nie załatwiło sprawy. W sklepie pojawiła się policja, która natychmiast przystąpiła do akcji. Kobieta została wyprowadzona ze sklepu i wsadzona do radiowozu. Jedyne co udało jej się osiągnąć, to uniknięcie skucia w kajdanki w sklepie. Policjanci zrobili to dopiero w radiowozie.

Po przewiezieniu na komisariat była przesłuchiwana przez 4 godziny. Jak donosi TVP kobieta nie przyznała się do winy, bo musiałaby wtedy zapłacić karę 1200 złotych grzywny i jeszcze otrzymałaby zaocznie wyrok sądu za oszustwo. Z kolei w oświadczeniu policyjnym napisano: "Aby zaistniało przestępstwo oszustwa sprawca musi działać w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, której dolna granica nie została określona przez ustawodawcę, jak chociażby w przypadku kradzieży mienia.(...) Kajdanki używane są w celu zapewnienia bezpieczeństwa doprowadzenia, a także m.in. udaremnienia ucieczki osoby zatrzymanej".

Ponadto z relacji kobiety wynika, że w trakcie przesłuchania nie mogła zadzwonić do rodziny. Z kolei policja twierdzi, że kobieta nie żądała powiadomienia nikogo o swoim zatrzymaniu, ani kontaktu z adwokatem. Sprawa ma trafić do sądu.

źródło: lodz.tvp.pl

Komentarze (1189)