Źle się dzieje z TVP. Jarosław Kaczyński ma otrzymywać pisma z prośbą o interwencję

"Toporna propaganda" i "pikująca oglądalność" – to kwestie, na które narzeka się zarówno w TVP, jak i w PiS. Tak donosi "Newsweek". Odpowiedzialny za to wszystko ma być Jacek Kurski. Powstrzymać go może tylko prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.

Źle się dzieje z TVP. Jarosław Kaczyński ma otrzymywać pisma z prośbą o interwencję
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Obara
Anna Kozińska

"Newsweek" informuje, że dotarł do pism autorstwa grup związanych z TVP i PiS. Ich adresatem jest Jarosław Kaczyński, a tematem – sytuacja w TVP, a celem przekonanie prezesa PiS do interwencji. Po pierwsze, w sprawie propagandy.

"Strategia Jacka Kurskiego w TVP zakłada, że widz (czyli wyborca) jest naiwny, a wręcz, że jest kretynem, który na niczym się nie zna i któremu wystarczy pięć razy powtórzyć jakąś manipulację, żeby w to uwierzył. I że trzeba to robić aż pięć razy, gdyż inaczej widz niczego sam nie zrozumie i nie przyjmie wersji, którą przedstawia TVP" – tak według tygodnika brzmi fragment pisma.

Drugą kwestią, przedstawioną Kaczyńskiemu przez buntujące się przeciwko działaniom Kurskiego osoby, jest spadek oglądalności.

"Pokazać prezesowi, że jest gitara"

- Jesteśmy jak stadnina koni w Janowie. Upadek: w ciągu trzech lat dobrej zmiany straciliśmy miliony widzów i głównie gwiazdy: Torbicką, Orłosia czy Makłowicza – miał powiedzieć anonimowo w rozmowie z "Newsweekiem" jeden z pracowników TVP.

- Wszyscy widzimy, co się dzieje. Prezes też to widzi. Bez przerwy dostaje informacje o Jacku. Jak długo to potrwa? Nie wiem – rzekomo stwierdził kolejny, cytowany przez tygodnik. Z oglądalnością wiąże się też relacja TVP z Polsatem.

W piśmie przesłanym do prezesa PiS, jak twierdzi "Newsweek", zaznaczono z kolei: "Oglądalność w kluczowych pasmach szybko spada, nawet o 40 proc. rok do roku, dlatego Kurski wydaje duże pieniądze, żeby kupić sobie alternatywną rzeczywistość dla laików – Nielsen vs. Netia. Nawet specjaliści zajmujący się w firmie badaniami patrzą na to z politowaniem. (…) Narzędzie to (...) w żaden sposób nie dostarcza wiedzy o faktycznej widowni programów".

Przypomnijmy, że według Kurskiego Nielsen ma niewiarygodne wyniki, pokazuje TVP w złym świetle. Preferuje Netię, której właścicielem jest grupa Polsat, a Polsat jest konkurencją Telewizji Polskiej.

Inny dziennikarz TVP miał powiedzieć "Newswekowi": – Po co Kurskiemu badania Netii? Żeby pojechać z nimi do prezesa PiS na Nowogrodzką. Pokazać, że wszystko jest gitara i że jedziemy dalej. Czasami puszczają mu hamulce. Po meczu Polska – Kolumbia napisał na Twitterze, że obejrzało go 16 mln ludzi. Zawyżył oglądalność o 3 mln ludzi.

- Człowiek, który podsunął pomysł z Netią, tłumaczył Kurskiemu, że Netia to nie telemetria. Że profil widza jest żaden, zaś właścicielem sygnału jest Netia, a nie TVP. Że z hulajnogi nie da się zrobić Formuły 1. I co ? I nic. Właśnie odszedł z TVP – gazeta cytuje anonimowo innego dziennikarza TVP.

- Oglądalność TVP jest jak puls zawałowca. Kurski chwali się "pikami" albo wynikami "Wiadomości" w dniu, w którym były wklejone między dwie części skoków narciarskich. Nielsen to poważny koncern, bada widownię w Europie i za oceanem. Dla jednej Polski fałszowałby wyniki? Absurd – miał ocenić z kolei działacz PiS z otoczenia Rady Mediów Narodowych.

Rządzą państwo Kurscy

Po tym jak Dorota Gawryluk została szefową informacji i publicystyki Polsatu, stacja wydaje się bliższa PiS. Jak podaje "Newsweek", bliską przyjaciółką Gawryluk jest Joanna Kurska, żona prezesa TVP. Wcześniej, przez kilkanaście lat, pracowała w Polsacie. Teraz objęła stanowisko w Netii.

- Naszą wewnętrzną sprawą jest to, kogo zatrudniamy i na jakich warunkach. (…) Kurska została ekspertem ds. marki i mediów. Uprzedzając pytanie – nie, Joanna Kurska nie ma nic wspólnego z tym, co Netia dostarcza TVP w kwestii oglądalności – odpowiedział "Newsweekowi" Karol Wieczorek, rzecznik Netii.

- Fakt, że wiarygodność Kurskiego wisi na badaniach spółki Solorza, a jego żona pracuje dla tej samej spółki, to problem etyczny. Choć z etyką Jacek problemu nigdy nie miał – podkreślił dziennikarz jednego z głównych programów TVP.

Kurska ma podobno dużo do powiedziana w TVP, choć stacja zaprzecza. Według byłego dziennikarza TVP, Kurski "interesuje się tym, co w 'Wiadomościach', TVP info i meczami. Reszta zajmuje się Joanna".

Czy prezes zareaguje na apele? Według pracownika biura zarządu TVP "Nowogrodzka w końcu rozliczy Jacka". – Żyjemy tylko dzięki kroplówce z rządu, w ubiegłym roku dostaliśmy 800 milionów pożyczki. Każda pożyczka ma moment spłaty – tłumaczy. Jego zdaniem Kurski "spróbuje się dostać do europarlamentu".

Kurski zareagował na tekst "Newsweeka". Poniżej treść oświadczenia opublikowanego na stronie Centrum Informacji TVP.

Publikacja tygodnika „Newsweek” jest kolejną, żałosną próbą osłabienia rosnącej pozycji nadawcy publicznego. Czas publikacji artykułu jest zbieżny ze zbliżającą się konferencją ramówkową i zapewne ma odwrócić uwagę od wydarzenia potwierdzającego odbudowę siły i prestiżu Telewizji Polskiej. Artykuł bazuje na dwóch fundamentalnych kłamstwach: pierwsze dotyczy spadającej rzekomo oglądalności TVP. W tym celu tygodnik zamieszcza porównanie wyników (według AGB Nielsen) pierwszego półrocza 2015 z pierwszym półroczem 2018, z którego wynika że... wszystkim kanałom telewizyjnym tak zwanej wielkiej czwórki średnia oglądalność dzienna spadła o około 2-3 mln. Tymczasem wystarczyło sięgnąć do nowszego zestawienia tego samego Nielsena, czyli pierwszego półrocza 2017 r. (tj. pierwszego pełnego półrocza kierowania TVP przez Zarząd prezesa Kurskiego) z następnym porównywalnym półroczem to jest 2018 r., żeby się dowiedzieć, że po raz pierwszy od 15 lat (!) nastąpił bezwzględny wzrost oglądalności TVP1 i TVP2 półrocze do półrocza przy spadku oglądalności TVN i Polsatu w tym samym okresie. Ze wzrostem oglądalności Telewizji Polskiej wykazywanej nawet przez AGB Nielsen i odwróceniem wieloletniego trendu spadkowego najwyraźniej nie może pogodzić się redakcja „Newsweeka”. Powodem tego może być fakt, że redaktor naczelny „Newsweeka” Tomasz Lis prowadził w TVP program publicystyczny ,,Tomasz Lis na żywo”, który pomimo wysokich kosztów i nakładów na promocję oraz „przyklejania” do oglądanego wtedy przez wielomilionową widownię serialu „M jak miłość” tracił w okresie nadawania swoich widzów. Program jest symbolem katastrofalnego spadku oglądalności, gdy z pułapu 4 mln 583 tys. W lutym 2008 r. spadł do poziomu 1 mln 445 tys. we wrześniu 2015 r. Kolejny autorski projekt redaktora Lisa, czyli jego program internetowy nie odgrywa żadnej roli w życiu publicznym. Drugie kłamstwo to obraz rzekomego wpływu na TVP jaki wg „Newsweeka” ma mieć Joanna Kurska. W tym celu opublikowano szereg niepopartych faktami plotek. Za podobne kłamliwe tezy na temat wpływu na sprawy telewizji związku Jacka Kurskiego z Joanną Klimek, musiał niedawno przepraszać na pierwszej stronie dziennik „Fakt”, należący do tego samego Wydawnictwa RASP, co „Newsweek” Lisa. Jest rzeczą powszechnie znaną, że Joanna Klimek (obecnie Joanna Kurska) i Telewizja Polska, w zgodzie z najwyższymi standardami etycznymi i profesjonalnymi zakończyli współpracę zaraz po wejściu Joanny Klimek w związek z prezesem Jackiem Kurskim. Od tego czasu pani Joanna Klimek (obecnie Joanna Kurska) nie podejmuje żadnych decyzji w Telewizji Publicznej. Publikacja „Newsweeka” jest kolejna niechlujną próbą zdyskredytowania Telewizji Polskiej przez wydawnictwa RASP. W związku z kłamstwami zawartymi w artykule TVP podejmie kroki prawne przeciwko wydawcy tygodnika Newsweek i autorowi tekstu.
Centrum Informacji TVP

Źródło: "Newsweek"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (227)