Źle się dzieje z TVP. Jarosław Kaczyński ma otrzymywać pisma z prośbą o interwencję
"Toporna propaganda" i "pikująca oglądalność" – to kwestie, na które narzeka się zarówno w TVP, jak i w PiS. Tak donosi "Newsweek". Odpowiedzialny za to wszystko ma być Jacek Kurski. Powstrzymać go może tylko prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.
"Newsweek" informuje, że dotarł do pism autorstwa grup związanych z TVP i PiS. Ich adresatem jest Jarosław Kaczyński, a tematem – sytuacja w TVP, a celem przekonanie prezesa PiS do interwencji. Po pierwsze, w sprawie propagandy.
"Strategia Jacka Kurskiego w TVP zakłada, że widz (czyli wyborca) jest naiwny, a wręcz, że jest kretynem, który na niczym się nie zna i któremu wystarczy pięć razy powtórzyć jakąś manipulację, żeby w to uwierzył. I że trzeba to robić aż pięć razy, gdyż inaczej widz niczego sam nie zrozumie i nie przyjmie wersji, którą przedstawia TVP" – tak według tygodnika brzmi fragment pisma.
Drugą kwestią, przedstawioną Kaczyńskiemu przez buntujące się przeciwko działaniom Kurskiego osoby, jest spadek oglądalności.
"Pokazać prezesowi, że jest gitara"
- Jesteśmy jak stadnina koni w Janowie. Upadek: w ciągu trzech lat dobrej zmiany straciliśmy miliony widzów i głównie gwiazdy: Torbicką, Orłosia czy Makłowicza – miał powiedzieć anonimowo w rozmowie z "Newsweekiem" jeden z pracowników TVP.
- Wszyscy widzimy, co się dzieje. Prezes też to widzi. Bez przerwy dostaje informacje o Jacku. Jak długo to potrwa? Nie wiem – rzekomo stwierdził kolejny, cytowany przez tygodnik. Z oglądalnością wiąże się też relacja TVP z Polsatem.
W piśmie przesłanym do prezesa PiS, jak twierdzi "Newsweek", zaznaczono z kolei: "Oglądalność w kluczowych pasmach szybko spada, nawet o 40 proc. rok do roku, dlatego Kurski wydaje duże pieniądze, żeby kupić sobie alternatywną rzeczywistość dla laików – Nielsen vs. Netia. Nawet specjaliści zajmujący się w firmie badaniami patrzą na to z politowaniem. (…) Narzędzie to (...) w żaden sposób nie dostarcza wiedzy o faktycznej widowni programów".
Przypomnijmy, że według Kurskiego Nielsen ma niewiarygodne wyniki, pokazuje TVP w złym świetle. Preferuje Netię, której właścicielem jest grupa Polsat, a Polsat jest konkurencją Telewizji Polskiej.
Inny dziennikarz TVP miał powiedzieć "Newswekowi": – Po co Kurskiemu badania Netii? Żeby pojechać z nimi do prezesa PiS na Nowogrodzką. Pokazać, że wszystko jest gitara i że jedziemy dalej. Czasami puszczają mu hamulce. Po meczu Polska – Kolumbia napisał na Twitterze, że obejrzało go 16 mln ludzi. Zawyżył oglądalność o 3 mln ludzi.
- Człowiek, który podsunął pomysł z Netią, tłumaczył Kurskiemu, że Netia to nie telemetria. Że profil widza jest żaden, zaś właścicielem sygnału jest Netia, a nie TVP. Że z hulajnogi nie da się zrobić Formuły 1. I co ? I nic. Właśnie odszedł z TVP – gazeta cytuje anonimowo innego dziennikarza TVP.
- Oglądalność TVP jest jak puls zawałowca. Kurski chwali się "pikami" albo wynikami "Wiadomości" w dniu, w którym były wklejone między dwie części skoków narciarskich. Nielsen to poważny koncern, bada widownię w Europie i za oceanem. Dla jednej Polski fałszowałby wyniki? Absurd – miał ocenić z kolei działacz PiS z otoczenia Rady Mediów Narodowych.
Rządzą państwo Kurscy
Po tym jak Dorota Gawryluk została szefową informacji i publicystyki Polsatu, stacja wydaje się bliższa PiS. Jak podaje "Newsweek", bliską przyjaciółką Gawryluk jest Joanna Kurska, żona prezesa TVP. Wcześniej, przez kilkanaście lat, pracowała w Polsacie. Teraz objęła stanowisko w Netii.
- Naszą wewnętrzną sprawą jest to, kogo zatrudniamy i na jakich warunkach. (…) Kurska została ekspertem ds. marki i mediów. Uprzedzając pytanie – nie, Joanna Kurska nie ma nic wspólnego z tym, co Netia dostarcza TVP w kwestii oglądalności – odpowiedział "Newsweekowi" Karol Wieczorek, rzecznik Netii.
- Fakt, że wiarygodność Kurskiego wisi na badaniach spółki Solorza, a jego żona pracuje dla tej samej spółki, to problem etyczny. Choć z etyką Jacek problemu nigdy nie miał – podkreślił dziennikarz jednego z głównych programów TVP.
Kurska ma podobno dużo do powiedziana w TVP, choć stacja zaprzecza. Według byłego dziennikarza TVP, Kurski "interesuje się tym, co w 'Wiadomościach', TVP info i meczami. Reszta zajmuje się Joanna".
Czy prezes zareaguje na apele? Według pracownika biura zarządu TVP "Nowogrodzka w końcu rozliczy Jacka". – Żyjemy tylko dzięki kroplówce z rządu, w ubiegłym roku dostaliśmy 800 milionów pożyczki. Każda pożyczka ma moment spłaty – tłumaczy. Jego zdaniem Kurski "spróbuje się dostać do europarlamentu".
Kurski zareagował na tekst "Newsweeka". Poniżej treść oświadczenia opublikowanego na stronie Centrum Informacji TVP.
Źródło: "Newsweek"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl