Zbigniew Ziobro podczas sierpniowej konferencji prasowej przekonywał, że sądy pracują sprawniej. I powoływał się na statystyki, choć ministerstwo do dziś kompletu danych nie opublikowało.© Licencjodawca | Tomasz Jastrzebowski/REPORTER

Ziobro szermował statystykami. Ale sądy działają wolniej, nie szybciej

Patryk Słowik

Minister sprawiedliwości obwieścił w sierpniu, że "sądy pracują sprawniej". Resort jednak do dziś ukrywa statystyki za 2022 r. Wskutek tytanicznej pracy fundacji Court Watch Polska wiemy jednak, że - wbrew słowom ministra - jest gorzej, a nie lepiej. Haczyk tkwi w tym, że Zbigniew Ziobro oparł swoje twierdzenia na wyliczeniach, którym eksperci zarzucają błędną metodologię.

- Postanowiliśmy sprawdzić, jak deklaracje ministra sprawiedliwości z konferencji prasowej mają się do rzeczywistości. Niestety widać pomiędzy nimi rozdźwięk na niekorzyść obywateli oczekujących sprawnego rozstrzygania ich spraw - mówi WP Bartosz Pilitowski, prezes zarządu Fundacji Court Watch Polska.

- Jednym słowem: manipulacja. Tak można określić to, co Ministerstwo Sprawiedliwości zrobiło ze statystykami - ocenia prof. Mariusz Bidziński, konstytucjonalista i wykładowca na Uniwersytecie SWPS.

- Pracuję w zawodzie od 14 lat i tak źle, jak jest obecnie, jeszcze nie było - przyznaje adwokat Radosław Płonka, wspólnik w kancelarii Płonka Ozga Sokolnicki i ekspert prawny BCC.

CUDOWNA POPRAWA

27 sierpnia 2023 r. Zbigniew Ziobro organizuje konferencję prasową pod hasłem "Sądy pracują sprawniej".

- Za czasów Donalda Tuska sądy orzekały coraz wolniej i wyniki były słabsze po ośmiu latach ich rządów, a nie lepsze. Natomiast dzisiaj możemy odnotować wyraźny postęp. Pomimo kryzysu wywołanego pandemią, pomimo strajku włoskiego kasty sędziowskiej, pomimo blokad ze strony Komisji Europejskiej i Trybunału Sprawiedliwości UE - twierdzi Zbigniew Ziobro.

I podał konkretne przykłady, zarzucając odbiorców statystykami.

Mówiąc najkrócej: według Ziobry postęp jest gigantyczny. Na przestrzeni raptem kilku lat - zdaniem ministra - w polskim wymiarze sprawiedliwości doszło do przełomu. I tak jak kiedyś czekano na wyrok latami, tak teraz – twierdzi szef Suwerennej Polski - czeka się zazwyczaj kilka miesięcy.

"SUKCES" JEST, ALE TAJNY

Fundacja Court Watch Polska to organizacja pozarządowa, która od wielu lat analizuje funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. W jej skład wchodzą doświadczeni eksperci, którzy systematycznie przyglądają się m.in. sprawności w orzekaniu przez sądy, co znajduje odzwierciedlenie w publikowanych przez nią raportach.

W 2023 r. po raz pierwszy fundacja zderzyła się ze ścianą. Okazało się bowiem, że Ministerstwo Sprawiedliwości nie opublikowało pełnych danych statystycznych dotyczących sprawności funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości.

Bartosz Pilitowski, prezes zarządu fundacji, 31 marca 2023 r. wysłał do Ministerstwa Sprawiedliwości prośbę o informację na temat średniego czasu trwania postępowań sądowych w 2022 r. dla spraw cywilnych, gospodarczych i karnych.

Po kilku tygodniach otrzymał odpowiedź z resortu, że danych jeszcze nie ma. I że zostaną Pilitowskiemu przesłane, gdy tylko ministerstwo będzie je miało.

W lipcu fundacja uznała, że czeka już zbyt długo - wystąpiła do sądu ze skargą na bezczynność ministra sprawiedliwości w przedmiocie udostępnienia informacji.

W sierpniu Pilitowski obejrzał konferencję prasową Ziobry, który sypał danymi jak z rękawa. Prezes fundacji przypomniał się więc ministerstwu.

To zaś - zamiast przekazać dane - wysłało transkrypcję z konferencji.

Dalsza wymiana zdań z resortem nie pomogła - Fundacja Court Watch Polska nie otrzymała danych statystycznych za 2022 r. dotyczących sprawności funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości do dziś.

To pierwszy przypadek, gdy resort ukrywa informacje o tym, ile trwają postępowania sądowe.

Pilitowski z działającymi w fundacji osobami postanowili więc dane zebrać w inny sposób: bezpośrednio z sądów. Te bowiem muszą przygotowywać dane, aby później Ministerstwo Sprawiedliwości mogło je opracować i z poszczególnych wycinków stworzyć całość.

Udało się. Fundacja opracowała to, czego nie zrobiło ministerstwo.

Wniosek? Wbrew temu, co głosił publicznie minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, w sądach wcale nie jest sprawniej. Ludzie na kończący sprawę wyrok czekają dłużej, niż czekali. A wiele wypowiedzi Ziobry opartych było wyłącznie na statystycznych trikach.

STATYSTYKA BEZ POPRAWY

Bartosz Pilitowski w rozmowie z WP przypomina, że minister sprawiedliwości mówił podczas konferencji, jakoby w 2022 r. wyroki w sprawach cywilnych zapadały szybciej niż wcześniej. W 2021 r. miało to być według Ziobry przeciętnie 8,9 miesiąca, zaś w 2022 r. już tylko osiem miesięcy.

Szkopuł w tym, że dane ze sprawozdań sądów okręgowych mówią coś innego.

- Średnia długość sprawy cywilnej zakończonej w 2022 r. w sądzie okręgowym prawomocnym wyrokiem już w pierwszej instancji wynosiła, według metody wyliczania stosowanej przez ministerstwo, blisko 11 miesięcy. Wartość ta nie poprawiła się względem poprzedniego roku ani o jotę. Pogorszyła się jednak względem ostatniego roku sprzed fali reform, tj. 2016 r., o 2,4 miesiąca, czyli 28 proc. - wskazuje Pilitowski.

Wiele spraw jednak nie kończy się przecież na pierwszej instancji.

Z analizy Court Watch Polska wynika, że jeśli sprawa trafiła do sądu apelacyjnego, to czas uzyskania prawomocnego wyroku w sprawach cywilnych wydłużał się średnio do 37 miesięcy. Tu także nie widać żadnej poprawy względem 2021 r. Wskaźnik ten utrzymuje się na poziomie o osiem miesięcy wyższym niż w 2016 r.

Z danych opracowanych przez fundację wynika, że pogorszył się za to względem poprzedniego (2021) roku wskaźnik dla spraw cywilnych rozpoznawanych przez sądy okręgowe jako sądy odwoławcze. Jeśli któraś ze stron złożyła odwołanie od orzeczenia sądu rejonowego w sprawie cywilnej - także nieprocesowej lub rodzinnej - to w 2022 r. prawomocne rozstrzygnięcia w sądach okręgowych zapadały w takich sprawach średnio po 29 miesiącach. To przeciętnie o jeden miesiąc dłużej niż w 2021 r. i siedem miesięcy (czyli 31 proc.) dłużej niż w 2016 r. Sytuacja jest najgorsza w przypadku spraw nieprocesowych, gdzie na prawomocne rozstrzygnięcie po odwołaniu od wyroku sądu rejonowego trzeba czekać przeciętnie ponad 43 miesiące.

Court Watch Polska ustaliła, że w przypadku spraw karnych, rozpoznawanych przez sądy okręgowe czas oczekiwania wynoszący 8,6 miesiąca na prawomocne rozstrzygnięcie w pierwszej instancji nie oznacza żadnej poprawy względem 2021 r. i poprawę o zaledwie 0,2 miesiąca względem roku 2016.

W sprawach gospodarczych sytuacja przypomina sytuację w sprawach cywilnych.

Po porównaniu danych rok do roku fundacja nie dostrzegła żadnej poprawy. Nadal na prawomocny wyrok w sprawie gospodarczej, która trafiła do sądu apelacyjnego, należy czekać średnio 39 miesięcy. Przy czym jest to wartość o dziewięć miesięcy (czyli 30 proc.) wyższa niż w roku 2016. Aż 44 proc. spraw gospodarczych, które trafiają do sądów apelacyjnych, czeka na prawomocne rozstrzygnięcie od chwili złożenia pozwu ponad trzy lata.

W skrócie: jest gorzej, a nie lepiej.

- Mogę potwierdzić, że sytuacja z roku na rok się pogarsza. A ja już terminy rozpraw wpisuję w kalendarzu na 2025 r. - mówi WP mec. Radosław Płonka.

OBY DO KOŃCA

Skąd różnica w tym, czym chwalił się minister sprawiedliwości, a tym co zawarto w sprawozdaniach sądów, które przeanalizowała fundacja?

Bartosz Pilitowski wyjaśnia, że powodów jest kilka.

Pierwszy: ministerstwo posługuje się w swojej komunikacji w zasadzie wyłącznie danymi dla czasu trwania spraw pierwszoinstancyjnych.

- Tymczasem około 1/3 rozstrzygnięć merytorycznych w sprawach cywilnych i gospodarczych jest zaskarżanych, więc sprawa nie kończy się na pierwszej instancji. Podawanie wyłącznie czasu potrzebnego do uzyskania rozstrzygnięcia pierwszej instancji jest mylące, skoro w tak wielu przypadkach na nim spór się nie kończy - twierdzi Bartosz Pilitowski.

Zgadza się z nim prof. Mariusz Bidziński. W ocenie Bidzińskiego dla obywateli istotne jest przecież to, kiedy sprawa prawomocnie się zakończy.

- Przy ocenie sprawności działania sądów z punktu widzenia obywatela najistotniejsza jest chwila uzyskania orzeczenia kończącego sprawę. To jest najważniejsza statystyka, a nie to, co podaje minister sprawiedliwości - uważa prof. Mariusz Bidziński.

Drugi powód jest taki, że do wyliczania średniej w sprawach cywilnych Ministerstwo Sprawiedliwości wykorzystuje w zasadzie wszystkie postępowania, które toczą się w wydziałach, a nie tylko te kończące się wyrokiem.

- Poza normalnymi procesami są to także wnioski o wyłączenie sędziego, zwolnienie z kosztów, czy przekazanie sprawy do innego sądu. Wymagają one decyzji sędziego, ale nie kończą żadnego sporu, a jedynie towarzyszą jakiejś właściwej sprawie. Mimo to są rejestrowane i liczone jako osobne postępowania. Dzięki temu, że trwają krócej, obniżają wartość średniej - zwraca uwagę Bartosz Pilitowski.

I tu znów prof. Mariusz Bidziński się z Pilitowskim zgadza.

- Liczenie na zasadzie "na wyłączenie sędziego czekamy miesiąc" a "na wyrok kończący sprawę czekamy 23 miesiące", więc "statystycznie na rozstrzygnięcie czekamy 12 miesięcy" to zakłamywanie rzeczywistości. Zwyczajna manipulacja statystyką, by pokazać się w lepszym świetle, niż ono świeci w rzeczywistości - zaznacza konstytucjonalista.

CUDOWNE ROZMNOŻENIE ZIOBRY

W maju 2022 r. Wirtualna Polska poinformowała, że Zbigniew Ziobro pochwalił się, że sądy działają szybciej niż w 2021 r., ale chwilę wcześniej zmienił sposób liczenia statystyk.

Wskazaliśmy wówczas, że chodzi o tzw. postępowania klauzulowe.

Gdy już zapadnie wyrok, sąd często musi dać "glejt", że może się nim już posłużyć komornik.

Sprawa to banalna - powinna trwać trzy dni, ale z uwagi na obłożenie pracą bywa, że trwa dwa tygodnie. I tak niewiele.

Do końca 2021 r. klauzulę wykonalności nadawano co do zasady w ramach jednej i tej samej sprawy sądowej.

Od 1 stycznia 2022 r. - zgodnie z nowym zarządzeniem Zbigniewa Ziobry – nadanie klauzuli wykonalności liczone jest jako nowa sprawa sądowa.

Jedna sprawa to np. skomplikowany spór pomiędzy przedsiębiorcami. A druga sprawa to proste przystawienie pieczątki, z którym wygrany przedsiębiorca może pójść do komornika.

Jak to działa i jak wpływa na statystyki?

W maju 2022 r. pisaliśmy, że do niedawna jedna sprawa trwała, dajmy na to, trzy lata. Dziś ta sama sprawa - w ministerialnych statystykach - to już dwie sprawy. Pierwsza trwa dwa lata, 11 miesięcy i dwa tygodnie. Druga - tylko dwa tygodnie. Dzięki temu statystyki są lepsze.

Ministerstwo Sprawiedliwości zarzuciło Wirtualnej Polsce szerzenie kłamstw. Minister Zbigniew Ziobro zapowiedział złożenie pozwu do sądu. Nic o jakimkolwiek pozwie, pomimo upływu ponad 16 miesięcy od publikacji tekstu, nam do dziś nie wiadomo.

Wiadomo za to - dzięki Fundacji Court Watch Polska - że w tzw. repertorium Co, o którym pisaliśmy , czyli ewidencji części spraw cywilnych, liczba spraw załatwionych skoczyła w 2022 r. o 250 proc. w porównaniu z rokiem 2021 r.

A średni czas załatwienia spraw w tej kategorii skrócił się z 3,6 miesiąca do 2,5 miesiąca.

- Dzięki sztucznemu wygenerowaniu kilkunastu tysięcy spraw o najkrótszym czasie trwania, obniżono więc wartość wskaźnika zbiorczego - zaznacza Bartosz Pilitowski

- W ten sposób podniesiono też rzekomo wydajność sądów. Minister mówił na konferencji, że sądy załatwiły więcej spraw niż przed rokiem. Tak, ale były to właśnie takie sprawy, których wcześniej w ogóle nie rejestrowano. Tymczasem prawdziwych procesów w 2022 r. w sądach okręgowych zakończono w rzeczywistości mniej niż w roku ubiegłym – dodaje Pilitowski.

DŁUŻEJ BYĆ NIE MOŻE

Bartosz Pilitowski zwraca też uwagę , że to, co ministerstwo podaje jako średni czas trwania postępowań, w rzeczywistości nim nie jest. I wyszło to zupełnie przypadkiem. Gdy bowiem resort nie udostępnił fundacji danych, ta prześwietliła wszystkie formularze używane przez ministerialny wydział statystyki. Pozostały w tych formularzach niektóre formuły służące obliczaniu danych. I okazało się, że formuła jest tak skonstruowana, że ma maksymalną wartość.

- Maksymalna wartość, jaką może przyjąć średnia wedle tej formuły, to 96 miesięcy, czyli osiem lat - zauważa Bartosz Pilitowski.

Innymi słowy, jeśli sprawa trwa dłużej, to do statystyk liczy się i tak tylko jako trwająca osiem lat.

- Tak długo trwających spraw nie jest jakoś bardzo dużo, ale jak najbardziej się zdarzają. Sam mam takich kilka, a mowa przecież tylko o jednej kancelarii - zaznacza Radosław Płonka.

I dodaje, że nie rozumie, dlaczego ministerstwo nie opublikowało kompletnych statystyk.

- Mam wrażenie, że wszelkie reformy wymiaru sprawiedliwości nie przynoszą żadnych pozytywnych rezultatów obywatelom. W większości tworzą je sędziowie delegowani do Ministerstwa Sprawiedliwości i skutkiem jest jedynie ułatwianie życia samym sędziom. W sądach zaś coraz częściej uwaga sędziów skupia się nie na rozstrzyganiu spraw, lecz na szukaniu powodów, aby zamknąć sprawę z przyczyn formalnych - twierdzi Radosław Płonka.

Profesor Mariusz Bidziński zaś konkluduje: - Chwała za działalność Court Watch Polska. Ale dane statystyczne dotyczące funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości powinny publikować organy państwa, a nie organizacje pozarządowe. Jednocześnie fundacja wykazała, dlaczego ministerstwo nie chciało się tymi danymi pochwalić.

Ministerstwo Sprawiedliwości nie odpisało na naszą prośbę o komentarz. Nie udostępniło też nam danych o długości trwania postępowań cywilnych, gospodarczych i karnych.

Patryk Słowik jest dziennikarzem Wirtualnej Polski

Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP magazyn
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (619)