Ziobro ogłosił nieistniejący sukces? Ministerstwo podaje dane
- Nie mam mniej rodziców wśród swoich klientów, którzy mówiliby o tym, że od czasu reformy odzyskali długi alimentacyjne albo, że ich byli partnerzy nagle sami dobrowolnie zaczęli płacić alimenty - mówi nam adwokat Maria Umińska-Żak. Resort sprawiedliwości w odpowiedzi przedstawia liczby.
19.12.2017 | aktual.: 21.12.2017 13:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Nowe zapisy w prawie alimentacyjnym przyniosły spektakularną i widoczną zmianę – powiedział kilka dni temu na konferencji prasowej minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro. - Patrząc na dane Funduszu Alimentacyjnego, o ponad 100 proc. wzrosła liczba osób płacących zobowiązanie alimentacyjne - stwierdził.
Nowe zapisy w prawie alimentacyjnym to nowelizacja kodeksu karnego, która weszła w życie 31 maja. Reforma zakłada m.in. karę grzywny lub nawet rok więzienia dla osób zalegających z alimentami na kwotę równą lub wyższą trzymiesięcznym zobowiązaniom, wprowadzenie dla ukaranych dozoru elektronicznego czy uniknięcie odpowiedzialności karnej po spłaceniu zaległości w ciągu 30 dni od wezwania w tej sprawie przez prokuraturę.
Efekty reformy ogłoszone przez Ziobrę brzmią jak wielki sukces. Niestety, w żaden sposób nie mogą go dostrzec prawnicy zajmujący się prawem rodzinnym, ani komornicy ścigający alimenciarzy.
- Niestety nie mam mniejszej liczy rodziców wśród swoich klientów, którzy mówiliby o tym, że od czasu reformy odzyskali długi alimentacyjne albo, że ich byli partnerzy nagle sami dobrowolnie zaczęli płacić alimenty zasądzone przez sąd, bądź ustalone między nimi – mówi adwokat Maria Umińska-Żak. – Poza tym, jeśli rzeczywiście w jakimkolwiek stopniu zwiększyła się ściągalność długów alimentacyjnych, to wynika to z niskiego bezrobocia i z tego, że komornicy mogą zajmować pensje, a nie dlatego, że alimenciarze przestraszyli się więzienia.
Jak tłumaczy mecenas, sami rodzice, którzy czekają na alimenty dla swoich dzieci, nie kwapią się do złożenia zawiadomienia do prokuratury o tym, że niepłacący zalega z opłatami. Prokuratura z urzędu również nie ściga alimenciarzy. – Rzeczywiście, Fundusz Alimentacyjny pyta komorników, kto zalega z długami i ewentualnie składa zawiadomienie do prokuratury, tylko problem polega na tym, że dzieci, którym należą się alimenty z Funduszu Alimentacyjnego, stanowią zaledwie około 10 proc. wszystkich dzieci, na które rodzice powinni płacić alimenty i których rodzice są "ścigani" przez komorników – tłumaczy Umińska-Żak. – Dalej nie zauważyłam, żeby liczba rodziców, którzy chcą wszcząć egzekucję komorniczą drastycznie zmalała. Jest dokładnie taka sama jak była rok czy dwa lata temu – dodała mecenas.
Z doświadczenia prawniczki wynika, że rodzice wcale nie dążą do składania zawiadomień do prokuratury o ściganie przestępstwa niealimentacji, nawet w przypadku kilkuletnich zaległości w płaceniu alimentów. – Rodzice wolą odzyskać swoje pieniądze niż pomagać ministrowi Ziobrze we wsadzaniu kogokolwiek do więzienia – stwierdza mecenas Umińska-Żak. – Kiedy człowiek będzie w więzieniu, nie zarobi pieniędzy na spłatę długu, więc potrzeby dziecka nie zostaną zaspokojone, a dodatkowo wszyscy będziemy składać się na utrzymanie alimenciarza z naszych podatków – kwituje prawniczka.
Resort podaje dane
"Ściągalność alimentów do Funduszu Alimentacyjnego w 2015 r. wynosiła niecałe 13 proc., a w trzecim kwartale 2017 r. osiąga już 26 proc. Wyraźnie zmniejszyła się liczba niepłacących rodziców, którzy trafiają do Krajowego Rejestru Długów. O ile np. w marcu 2017 r. wpisano do rejestru prawie 2,5 tys. nowych dłużników alimentacyjnych, to we wrześniu było już ich tylko niespełna 600" - czytamy w komunikacie resortu sprawiedliwości.
"W pierwszym półroczu 2017 r. do Krajowego Rejestru Długów trafiało co miesiąc od 1,5 tys. do 2,5 tys. rodziców uchylających się od płacenia alimentów. W drugiej połowie roku nawet czterokrotnie mniej od 450 do 650 miesięcznie". Spadkowi liczby rodziców unikających płacenia alimentów towarzyszy zmniejszanie się kwot długów. W pierwszej połowie roku dług nowych dłużników alimentacyjnych trafiających do Krajowego Rejestru Długów sięgał miesięcznie w sumie od 150 do 180 mln zł. W kolejnych miesiącach był już około dwa razy niższy i wynosił od 90 do 106 mln zł" - dodają służby prasowe.