"Ziobro i premier nie wywierali nacisków ws. Blidy"
Bogdan Święczkowski, były szef ABW, zapewnił prokuratorów, że ani minister Ziobro, ani premier Kaczyński nie wywierali żadnych nacisków na śledczych w sprawie tzw. mafii węglowej - informuje "Gazeta Wyborcza". Były szef ABW wziął na siebie odpowiedzialność za błędy podczas próby zatrzymania.
31.01.2008 | aktual.: 31.01.2008 06:25
Łódzka prokuratura przesłuchiwała Święczkowskiego w sprawie śmierci Barbary Blidy, byłej posłanki SLD, która 25 kwietnia 2007 r. zastrzeliła się podczas próby zatrzymania przez oficerów ABW. Poznaliśmy protokoły dwóch przesłuchań byłego szefa Agencji z 30 października i 30 listopada.
Były szef ABW przyznał, że interesował się sprawą mafii węglowej, spotkał się z prowadzącym śledztwo prokuratorem Tomaszem Balasem i obiecał mu pomoc, by jak najszybciej je zakończyć.
Cytujemy za 14-stronicowym protokołem z 30 października:
W lutym otrzymałem analizę tego postępowania. (...) Byłem zaskoczony jego zakresem (...). Padały tam takie nazwiska jak Kwaśniewski, Miller, Martyniuk, a także Barbara Blida. Zauważyłem tam co najmniej kilkadziesiąt znanych nazwisk. Była mowa o dużej ilości czynów o charakterze korupcyjnym, było też dużo czynów z wyłudzeniami węgla. Wtedy uświadomiłem sobie, że jest to jedno z najważniejszych śledztw prowadzonych przez ABW - zeznał Święczkowski.
Były szef ABW ujawnił, że uczestniczył aż w trzech spotkaniach z udziałem premiera, na których omawiał śledztwo węglowe. Wcześniej świadkowie mówili tylko o dwóch takich naradach. To ważne, bo tuż po śmierci Blidy min. Ziobro zapewniał w Sejmie, że nie znał szczegółów sprawy. Zaprzeczał też naradom u premiera. "Wsypał" go sam Jarosław Kaczyński w sierpniu, przyznając w wywiadzie, że takie spotkania się odbyły.
Święczkowski zeznał, że w pierwszym spotkaniu 28 lutego w sali obrad kolegium ds. specsłużb oprócz niego i premiera uczestniczyli: szef MSWiA Janusz Kaczmarek, szef policji Konrad Kornatowski, szef CBA Mariusz Kamiński, minister Ziobro i p.o. prokuratora krajowego Tomasz Szałek. Omawiano najważniejsze śledztwa, szef ABW mówił o mafii węglowej:
Wspomniałem, że sprawa (...) obejmuje byłych członków władz państwowych i innych polityków. Wymieniłem co najmniej kilkanaście nazwisk, zaczynając od Aleksandra Kwaśniewskiego. (...) Wspomniałem o grożących przedawnieniach co do niektórych czynów i konieczności jak najszybszego zakończenia postępowania. Tomek Szałek zapytał, jak wyglądają dowody (...). Powiedziałem, że najważniejsze są zeznania Barbary Kmiecik i świadka Zająca [Ryszarda, b. posła SLD]. Tomek Szałek powiedział mi, że przecież znam Zająca (...) i że ma on tendencję do konfabulowania. Odpowiedziałem, że jego zeznania są weryfikowane innymi dowodami. Wbrew temu, o czym była mowa w mediach, na tej naradzie Kaczmarek i Kornatowski nie zabrali głosu (...). Minister Ziobro o szczegółach tej sprawy nie wiedział. (...) Zapewne zadawał jakieś pytania. Nie był to z jego strony żaden dodatkowy referat.
Drugie spotkanie u premiera odbyło się 13 kwietnia bez Kornatowskiego i Szałka. Być może w czasie tego spotkania rzuciłem hasłowo, że w najbliższym czasie sprawa mafii węglowej będzie waloryzowana, tj. będą stawiane zarzuty - zeznał Święczkowski.
Kilka dni później zdradził premierowi - w cztery oczy - że będą zatrzymania:
Premier pamiętał, co referowałem (...) w lutym, m.in. to, że przewija się nazwisko Blida. Premier poprosił mnie wówczas, aby z uwagi na to, iż wymieniane przeze mnie osoby są znane, publiczne, to w przypadku ich zatrzymań zachować się z szacunkiem, delikatnie, jeżeli nie będzie potrzeby, to nie stosować (...) środków przymusu bezpośredniego. Wspomniał chyba o tym, aby nie stosować bez wyraźnej konieczności kajdanek.
Według Święczkowskiego Ziobro w ogóle nie interesował się śledztwem. Na dwa dni przed zatrzymaniem Blidy pytał Ziobrę, czy zna już zarzuty przeciw niej:
Powiedział mi, że nic nie wie o planowanej realizacji. Zasugerowałem, żeby zainteresował się tą sprawą, przypomniałem mu, że mówiłem o niej na lutowym spotkaniu u premiera. (...) Minister Ziobro robił wrażenie człowieka, który nie pamięta tej sprawy i nie kojarzy okoliczności, których mogła dotyczyć. (...) Byłem zaskoczony, że nikt ze Śląska nie informuje o takich planach Prokuratury Krajowej - zeznał b. szef ABW.
Tuż przed zatrzymaniem Blidy Święczkowski czytał protokoły przesłuchań świadków i postanowienie o przedstawieniu jej zarzutów: Zdziwiło mnie, że Blidzie ma być przedstawiony tylko jeden zarzut korupcyjny, a nie planowano postawienia innych zarzutów korupcyjnych.
Zaprzeczył jednak, by on lub ktoś z kierownictwa prokuratury wywierał naciski na zatrzymanie Blidy: Znam wszystkich prokuratorów funkcyjnych w katowickiej prokuraturze i Ministerstwie Sprawiedliwości i twierdzę, że oni wszyscy są legalistami, którzy nie mogą sobie na takie rzeczy pozwolić.
Święczkowski przyznał, że dwa dni przed akcją w domu Blidów przybył do katowickiej delegatury ABW, która dostała polecenie zatrzymania. Spotkał się z wiceszefem delegatury Pawłem Żuczkiem nadzorującym akcję: Poprosiłem go o to samo, o co prosił mnie premier Kaczyński (...). To była bardzo krótka rozmowa i nie dotyczyła planowanych czynności. Moja wizyta była przypadkowa, związana z wizytą w komendzie wojewódzkiej [Święczkowski odbierał tam pozwolenie na broń].
Były szef ABW wziął na siebie odpowiedzialność za błędy podczas próby zatrzymania. (PAP)