Ziobro dzwonił na policję. Później mundurowi mieli go namierzyć
Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie stawił się na posiedzeniu komisji ds. Pegasusa, przedstawiając w poniedziałek zwolnienie lekarskie. Jak ustaliła Wirtualna Polska, w piątek polityk kontaktował się z policją w sprawie dostarczenia wezwania na komisję.
- Po tym, jak w ubiegłym tygodniu policja próbowała bezskutecznie doręczyć wezwanie na posiedzenie komisji, Ziobro w piątek zadzwonił do komendy w Skierniewicach. Przekazał, że w związku z leczeniem przebywa w różnych miejscach na terenie całego kraju. I nie jest w stanie podać swojej lokalizacji. Dlatego prosi, żeby korespondencję kierować do niego drogą pocztową, a nie osobiście przez funkcjonariuszy policji - mówi Wirtualnej Polsce jeden z mundurowych znający kulisy sprawy.
Pod Skierniewicami w miejscowości Jeruzal znajduje się dom Ziobry. To dlatego do skierniewickiej policji dzwonił polityk.
Kontakt telefoniczny najwyraźniej jednak nie przekonał mundurowych. Jak informowała w piątek szefowa komisji Magdalena Sroka, polityk został skutecznie powiadomiony o przesłuchaniu przez funkcjonariusza policji. W poniedziałkowym programie "Tłit" Wirtualnej Polski członek komisji Witold Zembaczyński (KO) ujawnił z kolei, że policja dostarczyła mu wezwanie bezpośrednio.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Niecodzienne okoliczności"?
- Policja, korzystając ze swoich technik związanych z możliwością zlokalizowania pana ministra, posłużyła do tego, żeby mu to wezwanie wręczyć. Według mojej wiedzy, został odnaleziony i namierzony przez policję - powiedział Zembaczyński.
Poseł wyjawił, że "odbyło się to w niecodziennych okolicznościach", o których kiedyś może się uda poinformować. Były szef resortu sprawiedliwości miał znajdować się w miejscowości Jeruzal, gdzie ma dom.
Polityk nie stawił się jednak w Sejmie, bowiem przed rozpoczęciem posiedzenia komisji przysłał zwolnienie lekarskie.
- Otrzymałam informację rano z sekretariatu komisji, że wpłynęło stosowne zaświadczenie lekarskie wystawione przez lekarza sądowego. Zbigniew Ziobro dopełnił ciążący na nim obowiązek - informowała Sroka. I jak dodała, zwolnienie obowiązuje do 7 lipca z możliwością przedłużenia ze względu na stan choroby.
- Zwolnienie lekarskie nie oznacza zwolnienia z odpowiedzialności za popełnione czyny. To, że ktoś jest chory, nie znaczy, że zawieszamy. Oczywiście będziemy zasięgać opinii biegłych, kiedy będzie pierwszy możliwy termin jego przesłuchania - zapewniła.
Jak ujawniła Wirtualna Polska, w ostatnich dniach policjanci kilkanaście razy podjęli próbę dostarczenia byłemu ministrowi sprawiedliwości wezwania przed komisję śledczą ds. Pegasusa. Byli zarówno jego rodzinnych domach, jak i biurach poselskich. W sumie mundurowi próbowali dostarczyć korespondencję pod pięcioma adresami. Bezskutecznie. Z naszych ustaleń wynika, że najwięcej razy policjanci byli we wspomnianym domu pod Skierniewicami w miejscowości Jeruzal.
Do sprawy w mediach społecznościowych odniósł się wtedy sam Ziobro.
"Komisja śledcza dobrze wie, że po wykryciu u mnie rozległego raka przełyku i węzłów chłonnych żołądka przeszedłem skomplikowaną operację i kontynuuję leczenie. A w Kancelarii Sejmu od tygodni jest moje zwolnienia lekarskie, obejmujące okres do 7 lipca. Wezwanie mnie na 1 lipca i zaangażowanie policji to prymitywna prowokacja i zwykłe, obrzydliwe nękanie (zresztą zgodnie z prawem do doręczeń policja może być używana wyłącznie w sytuacjach 'niezbędnej konieczności', w pierwszej kolejności powinna korzystać z drogi pocztowej). Już dawno publicznie oświadczyłem i to podtrzymuję, że chcę stanąć przed komisją. Tylko muszę wrócić do sił a komisja w swoich działaniach winna respektować obowiązujące prawo" - napisał na portalu X.
Przesłuchanie Ziobry przez sejmową komisję śledczą ds. Pegasusa miało się odbyć w poniedziałek, 1 lipca.
- Z Funduszu Sprawiedliwości 25 mln zł trafiło do CBA na inwigilację obywateli, a powinno trafić do osób pokrzywdzonych przestępstwem, stąd też decyzja, że na koniec tego wątku zostanie wezwany Ziobro - zapowiadała wcześniej przewodnicząca Sroka.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski