Pierwsza próba zdobycia ośmiotysięcznika zakończyła się tragicznie
Po pozytywnym i pasjonującym doświadczeniu na Aconcagui (najwyższy szczyt obydwu Ameryk sięgający blisko 7000 metrów - przyp red.) zimą 1993 roku, pomiędzy ekspedycjami, Moro pogłębił alpejską działalność wspinaczkową w lodzie. Jego pasją stały się lodospady (zamarznięte wodospady - przyp. red.)
Niestety, wyprawa na południową ścianę Annapurny (8091 m n.p.m.), gdzie szedł w zespole z Anatolijem Bukriejewem i Dmitrijem Sobolewem, zakończyła się tragicznie. "Tym razem wróciłem do domu sam. Anatolij i Dmitrij zaginęli na zawsze. Nie odnaleziono nawet ich ciał pochłoniętych przez tysiące metrów sześciennych śniegu i lodu, zakopanych w kilkutonowym grobie... Jakimś cudem ocalałem tylko ja. W każdym razie zaliczyłem dobrych osiemset metrów lotu w śnieżnolodowej masie zerwanej z wysokości 6300 metrów. Anatolij wskazywał to miejsce palcem na zdjęciu, które zrobiłem mu zaledwie kilka dni wcześniej. Nie straciłem przytomności, pamiętam każdą chwilę, wiedziałem, że Anatolij i Dmitrij spadają razem ze mną. Lot zakończyłem w połowie ściany na jedynej półce mogącej zatrzymać upadek, inaczej trwałby on bezlitośnie przez następne tysiąc metrów. Miałem wrażenie, jakby porwała nas przeogromna fala, która wyrzuciła na brzeg tylko mnie - opuchniętego, posiniaczonego, krwawiącego, podrapanego i z poważnymi obrażeniami
rąk i nogi. Lawina porozrywała mi ubrania, utknąłem w niej po kolana, zatrzymałem się w pozycji siedzącej z widokiem na dolinę. Cisza, tylko cisza... Potem zimno i dreszcze... Nawołuję moich partnerów, raz, drugi, trzeci... I nic...
Moja pierwsza próba zdobycia ośmiotysięcznika zakończyła się tragicznie. Na 5500 metrach walczyłem o życie. Musiałem zejść blisko półtora kilometra w stanie całkowitego wyczerpania fizycznego i mentalnego. W święta Bożego Narodzenia nikt nie wiedziałby nawet, gdzie nas szukać - nie mieliśmy możliwości nawiązania kontaktu ze światem, odizolowani ponaddwudziestometrową śnieżną pokrywą" - opisuje dramatyczne wydarzenia Simone Moro.