Zgrzyt w koalicji. Poważne starcie partii
Pojawił się wyraźny spór w rządzącej koalicji. Lewica oskarża koalicjantów o blokowanie debaty aborcyjnej. Przedstawiciele PO, PSL i Polski 2050 twierdzą, że to Lewica złamała kuluarowe ustalenia. I dodają, że chce wykorzystać ten temat w kampanii samorządowej.
28.02.2024 | aktual.: 28.02.2024 09:47
"Gazeta Wyborcza" przypomina, że od piątku jest już w Sejmie komplet projektów ustaw aborcyjnych. Koalicjanci zgodnie twierdzą, że trzeba odwrócić skutki wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r., który mocno ograniczył możliwość legalnej aborcji w Polsce.
Lewica i Koalicja Obywatelska chcą oddać podejmowanie decyzji w tej sprawie kobietom - tak by miały prawo do 12. tygodnia ciąży samodzielnie podejmować w tej kwestii decyzję. PSL i Polska 2050 chcą powrotu do kompromisu aborcyjnego z 1993 roku i referendum.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Jeszcze podczas kampanii wyborczej, koalicjanci przekonywali, że ten temat ich nie podzieli - będą się w tej sprawie przekonywać, pracować w zgodzie. Stało się jednak inaczej - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Politycy KO: Szykowaliśmy się do debaty po wyborach samorządowych
Najpierw współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty zarzucił marszałkowi Szymonowi Hołowni blokowanie projektów ustaw aborcyjnych. Hołownia stwierdził, że to kłamstwo. Chwilę później Trzecia Droga złożyła w Sejmie długo zapowiadany projekt powrotu do kompromisu aborcyjnego z 1993 r. i propozycję referendum. Lewica ostro skrytykowała ten projekt.
Zdaniem jednego z ważnych polityków KO, z którymi rozmawiała "GW", powód takiego zachowania Lewicy jest oczywisty: samorządowa kampania wyborcza. - Liderzy szukają sposobu na poprawienie notowań. Uznali, że wrócą do żelaznego tematu Lewicy, czyli praw kobiet i aborcji - stwierdził. - Oczywiście Lewica ma prawo do programowych postulatów, ale nie jestem pewien, czy koalicji jest potrzebna tak otwarta konfrontacja. Przecież nasi liderzy wiedzą, że do debaty aborcyjnej i tak dojdzie - dodał.
Politycy KO przekonują, że starają się być w tej sprawie jedynie obserwatorami i nie dorzucać "paliwa do ognia". Złożyli swój projekt ustawy w tej sprawie do laski marszałkowskiej. - Szykowaliśmy się do debaty po wyborach samorządowych - przekonują.
Chcą debaty, to będą ją mieli
Politycy Lewicy przekonują zaś, jak informuje "GW", że polityka to także stawianie pytań o wiarygodność, a sprawy światopoglądowe są poza umową koalicyjną. I dodają, że w zarzutach, które Lewica stawia Hołowni, wcale nie chodzi o kampanię, ale o fundamenty demokracji, czyli prawa człowieka.
Politycy PSL i Polski 2050, podobnie jak KO, uważają jednak, że przekaz Lewicy jest ściśle powiązany z kampanią. - Jeśli chcą epatować aborcją, niech to robią. Ale złamali koalicyjne ustalenia. Umowa była taka, że projekty ustaw wchodzą po kampanii samorządowej - mówi "GW" ważny polityk Trzeciej Drogi.
Polityk dodał, że jeśli na Lewicy na siłę chcą debaty aborcyjnej przed wyborami samorządowymi, "to będą ją mieli". Przyznał jednak, że nie daje obecnie gwarancji, iż kluby PSL i Trzeciej Drogi, w których w tej sprawie nie będzie dyscypliny, zagłosują za odesłaniem lewicowego projektu do komisji.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"