Zełenski znowu się tłumaczy, a Ukraińcy szykują wielkie protesty
Wołodymyr Zełenski ponownie - kolejny raz na przestrzeni doby - tłumaczył, dlaczego zdecydował się na podpisanie budzącej kontrowersje ustawy, która ogranicza niezależność służb walczących z korupcją. Nie odniósł się jednak do fali protestów, jaka przetoczyła się przez kraj. W środę mają odbyć się kolejne.
"Zebrałem wszystkich szefów organów ścigania i instytucji antykorupcyjnych, był również Prokurator Generalny. To było bardzo potrzebne spotkanie – szczera i pożyteczna rozmowa, która naprawdę pomaga. Wszyscy mamy wspólnego wroga – rosyjskich okupantów, a obrona państwa ukraińskiego wymaga odpowiedniej siły systemu ścigania i walki z korupcją, a więc – realnego poczucia sprawiedliwości" - napisał Zełenski na Telegramie.
Zełenski znowu tłumaczy się z podpisu
Na opublikowanym przez niego zdjęciu widać wspomnianych szefów wszystkich służb. Zełenski powtórzył, że postępowania karne nie mogą trwać latami bez wyroków, a ci, którzy działają przeciwko Ukrainie, nie mogą czuć się bezpiecznie "ani nie odczuwać, czym jest nieuchronność kary".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Udany atak ukraińskich dronów. Rosyjska stacja kolejowa spłonęła
Prezydent Ukrainy nie odniósł się do fali protestów, jaka przetoczyła się przez kraj - pierwszych i największych od wybuchu wojny.
"Wszyscy słyszymy, co mówi społeczeństwo. Widzimy, czego ludzie oczekują od instytucji państwowych w zakresie zapewnienia sprawiedliwości i efektywności każdej z nich. Omówiliśmy potrzebne decyzje administracyjne i ustawodawcze, które pozwolą wzmocnić działanie instytucji, rozwiązać istniejące sprzeczności i usunąć zagrożenia. Wszyscy będą działać wspólnie, a na poziomie politycznym zapewnimy wsparcie" - napisał.
Zełenski dodał, że kolejne spotkanie zostało zaplanowane na kolejny tydzień, a za dwa tygodnie ma być gotowy "wspólny plan działania, by wzmocnić Ukrainę, usunąć istniejące wątpliwości, dać więcej sprawiedliwości i realnie chronić interesy ukraińskiego społeczeństwa".
Media o śledztwie w otoczeniu Zełenskiego
Z kolei The Economist, który powołuje się na swoje źródła, twierdzi, że bezpośrednim impulsem do uchwalenia ustawy mogło być rozpoczęcie przez Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) śledztw dotyczących osób z otoczenia prezydenckiej administracji.
Jak czytamy w publikacji, "atak na ukraińską infrastrukturę antykorupcyjną zaszokował wielu członków samego zespołu Zełenskiego".
"Jeden z urzędników zasugerował, że pośpiech i skala tej ustawy przypominają niesławną ustawę zakazującą protestów z 16 stycznia 2014 roku – jedno z ostatnich działań rządu Wiktora Janukowycza przed tym, jak dyktator musiał uciekać helikopterem z Kijowa. Inny informator powiedział, że kancelaria prezydenta postanowiła wykorzystać moment bezkarności i okazji – po tym, jak udało się nieco pozyskać przychylność prezydenta USA, Donalda Trumpa, który wydawał się sfrustrowany Władimirem Putinem. – Teraz cała uwaga przeniosła się na wewnętrznych wrogów – powiedział rozmówca. Ale dla Jarosława Żelezniaka, deputowanego obecnego podczas głosowania w Radzie, znaczenie było o wiele prostsze. – Dziś 263 radosnych deputowanych zalegalizowało korupcję – powiedział. – Przekaz był jasny: możesz brać, co chcesz, dopóki jesteś lojalny" - pisze The Economist.
Kolejna fala protestów w Ukrainie?
Na portalach społecznościowych można naleźć setki wezwań do stawienia się na manifestacjach, które odbędą się w 11 największych ukraińskich miastach. W stolicy Ukrainy protest zaplanowano na godz. 20 czasu lokalnego.
We wtorek Prezydent Wołodymyr Zełenski podpisał ustawę ograniczającą niezależność Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy (NABU) oraz Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej (SAP). Prezydent Ukrainy oświadczył, że infrastruktura antykorupcyjna państwa będzie kontynuować swoją pracę, jednak musi zostać całkowicie oczyszczona z rosyjskich wpływów, a prowadzenie śledztw przyspieszyć.