Zełenski: Na naszej ziemi decyduje się, czy ktoś inny padnie ofiarą agresji
Prezydent Ukrainy chce większych sankcji na Rosję ze strony wspólnoty międzynarodowej. - Na naszej ziemi decyduje się, czy ktoś inny w Europie padnie ofiarą podobnej agresji. Wspólnota międzynarodowa powinna działać jeszcze bardziej zdecydowanie - mówił Wołodymyr Zełenski.
- Pokojowy narodzie walczącej Ukrainy, bronimy się od inwazji już 12. dzień. Nigdy nie pragnęliśmy tej wojny, ale przyniesiono ją do nas. Nigdy nie chcieliśmy zabijać, ale musimy wyganiać wroga z naszej ziemi i naszego życia - mówił prezydent Wołodymyr Zełenski w najnowszym przemówieniu do Ukraińców.
- Musimy znosić to, czego żaden inny naród Europy nie widział od 80 lat. Na naszej ziemi decyduje się, czy ktoś inny w Europie padnie ofiarą podobnej agresji - dodał.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
- Rozmawiałem z liderami świata. Czuję, że wiedzą, że przyszłość kontynentu decyduje się tutaj. Rozmawiałem z prezydentem Polski Andrzejem Dudą. Wspierają nas, działamy. Rozmawiałem z Borisem Johnsonem, Emmanuelem Macronem. Otrzymałem wiele ważnych sygnałów, które wzmocnią Ukrainę.
Potrzeba nowych sankcji
Jak mówił prezydent Ukrainy, jeżeli inwazja będzie trwała i Rosja nie zrezygnuje ze swoich planów przeciw Ukrainie, potrzebne będą nowe sankcje. Jego zdaniem konieczne jest odejście od zakupu ropy z Rosji.
- Wspólnota międzynarodowa powinna działać jeszcze bardziej zdecydowanie. Jeżeli ktoś traci rozum, to powinien zapomnieć o interesach. Trzeba działać przeciw tej sile, która chce zniszczyć człowieczeństwo. Nocą okupant uderzył w Mikołajów, budynki mieszkalne. Uderzali też w inne miasta naszego państwa. To zwykły terror - tłumaczył Zełenski.
Zobacz także: Wojna Rosja-NATO nieunikniona? Gen. Koziej: ryzyko jest ogromne
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski