Myśleli, że to polowanie. Potem z lasu wybiegła zapłakana rodzina

Mieszkańcy Lubowidzy nadal w szoku po brutalnej zbrodni. 39-letni Dawid M. spowodował wypadek, a następnie zastrzelił mężczyznę swojej byłej partnerki. Świadkowie opowiadają, że gdy padł pierwszy strzał, myśleli, że ktoś poluje. Potem pojawiła się kobieta z dwójką dzieci. - Podbiegli do nas, dzieci strasznie płakały - mówi jeden z mieszkańców.

39-letni napastnik nie żyje
39-letni napastnik nie żyje
Źródło zdjęć: © Getty Images | Artur Widak
Adam Zygiel

W sobotę 28 września w miejscowości Lubowidza kierujący mercedesem 39-latek doprowadził do zderzenia z toyotą. Ten drugi samochód dachował i wpadł do rowu. Gdy kierowca toyoty wyszedł z auta, to zaczął uciekać, a 39-latek go gonił i oddawał strzały.

49-latek z toyoty zginął. Z kolei jego pasażerowie - partnerka oraz dwójka dzieci - uciekli do pobliskich domów.

Jeden z mieszkańców Lubowidzy w rozmowie z "Faktem" wspomina, że stał wtedy z synem przed domem. Gdy padł pierwszy strzał, to myśleli, że "ktoś strzela do dzików". Niepokój wzbudził dopiero trzeci strzał. Chwilę później z pobliskiego lasu wyłoniła się przerażona kobieta z dwójką dzieci.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rodzina wbiegła do zagajnika, a następnie dobiegła do domu pana Włodzimierza. - Staliśmy z synem akurat przed domem. Podbiegli do nas, dzieci strasznie płakały. Szybko zaprowadziliśmy ich o do domu. Syn wezwał pogotowie i policję - mówi mężczyzna.

Zwraca uwagę, że kobiecie i jej dzieciom pomogło to, że w jego domu paliło się światło. - Zwykle, gdy jesteśmy z żoną sami w domu, włączamy tylko telewizor. A dzięki temu, że teraz było jasno, kobiety wiedziały, w którą stronę biec i szukać pomocy - mówi.

Wspominają napastnika. "Baliśmy się"

Napastnik Dawid M. po strzelaninie uciekł do Łodzi, gdzie ukrył się w mieszkaniu kolegi. Gdy zobaczył policjantów, postanowił odebrać sobie życie.

Jak podaje "Fakt", mężczyzna pochodził z Głowna. Jak informowaliśmy - w przeszłości przez 7 lat był w związku z poszkodowaną kobietą. Para miała syna.

39-latek miał kryminalną przeszłość, był w więzieniu za rozbój. Mieszkańcy, którzy go znali, wspominają, że był agresywny. - Baliśmy się obok parkować samochody, bo mówił, że je rozwali - mówią "Faktowi".

Czytaj więcej:

Źródło: "Fakt"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (142)