PolskaZbigniew Ziobro: prawica nie boi się ujawnienia spraw obyczajowych

Zbigniew Ziobro: prawica nie boi się ujawnienia spraw obyczajowych

(RadioZet)

Posłuchaj wywiadu

06.06.2006 | aktual.: 06.06.2006 14:47

Gościem Radia ZET jest Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry pani, witam serdecznie państwa. Szafa płk Lesiaka zawiera bardzo dużo ciekawych rzeczy, skarby. Notatki dotyczące telegrafu, informacje o związkach polityków z aferą ART B, informacje o działkach Mieczysława Wachowskiego, zdjęcia ze spotkań Anastazji P. – młodszym słuchaczom przypominam, że to była pani podająca się za dziennikarkę, skandalistka obyczajowa – informacje o pieniądzach, które miały trafić z FOZZ do PC, itd. , itd. Czytam za „Rzeczpospolitą”. I co z tą szafą Lesiaka? Przede wszystkim, teczka Lesiaka, która jest archiwizowana w aktach postępowania karnego, które jest prowadzone przez prokuraturę, a którego wynikiem było wysłanie aktu oskarżenia do sądu, zawiera szereg informacji nieprawdziwych oraz zawiera twarde dowody na to, że służby specjalne z początkiem lat 90-tych, zmierzały do tzw. - jak to tam jest ujęte, a już znalazło się w mediach, więc nie zdradzę tajemnicy, gdy powiem –
dezintegracji ugrupowań prawicowych, które stanowiły zagrożenie. Nie tylko, bo lewicowych też. Opisywały skandale Anastazji P., a ona zdaje się, głównie z lewicą... Zgoda, ale głównie partii prawicowych. Pani redaktor się przekona kiedy sprawa zostanie ujawniona. Przy czym najgroźniejszym z wszystkich scharakteryzowanych polityków prawicy został wskazany Jarosław Kaczyński. Wobec niego, w pierwszej kolejności wszelkie działania miały być prowadzone. Chciałbym też zdementować. Dziś w „Rzeczpospolitej” jest artykuł pani redaktor Marszałek, że rzekomo stwierdziłem, że chcę ujawnić tylko część akt, bo druga część jest niewygodna. To jest nieprawda. Doszło do jakiegoś nieporozumienia, bo chciałbym to tak traktować. Powiedziałem jedynie, że będę namawiał pana ministra Marczuka, który jest szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, aby wydał zgodę na ujawnienie całości akt postępowania karnego, w którym zawarte są dokumenty z tzw. szafy Lesiaka. Ale dlaczego to tak długo trwa? Czy prawica obawia się spraw
obyczajowych, które znajdują się w szafie Lesiaka, jak to pisze „Rzeczpospolita”? To jest właśnie charakter insynuacji. Kiedy jadąc tutaj do pani redaktor, czytałem ten artykuł, to ręce opadły. Kto wystąpił publicznie z wnioskiem o ujawnienie spraw inwigilacji prawicy? Jarosław Kaczyński! A więc nie lewica, tylko Jarosław Kaczyński zażądał publicznie i faktycznie chyba jest już poirytowany tym, że to jeszcze nie nastąpiło. Właśnie, dlaczego nie odtajni się wszystkiego? Dlaczego nie odtajni się całych akt? Co jest takiego niebezpiecznego w tym? Odpowiem pani w ten sposób. To jest zwykle kolizja jaką ma prowadzący postępowanie, jakim jest jawność ważnych spraw publicznych, a interesem postępowania śledztwa, które ma na celu zaskoczyć przestępcę, co do tego, co zgromadzono w tych aktach, aby móc go skutecznie postawić przed sądem i doprowadzić do skazania. Dlaczego ja nie ujawniam wszystkich spraw mafii paliwowej, która są niebywale ciekawe, dodają pikanterii i budziły dyskusje przez wiele tygodni? Ale wie pan,
to są historie sprzed 14 lat. Różne służby, oficerowie różnych służb specjalnych, na przestrzeni ostatnich lat, nie byli tak bardzo zainteresowani znalezieniem wszystkich dokumentów z tzw. szafy Lesiaka. Pan minister Marczuk rozpoczął poszukiwania i okazało się, że są jeszcze inne dokumenty niż te, które zawierają akta postępowania przygotowawczego. Szafa otwarta, więc nie trzeba było szukać. Tak się wydaje na pierwszy rzut oka osobom, które są z zewnątrz. Otóż tak nie jest. Trzeba się spotkać ze Zbigniewem Siemiątkowskim, on by wszystko powiedział, jak to płk Lesiak oferował swoją pracę Zbigniewowi Siemiątkowskiemu i stąd się wzięła cała historia, ujawniono ją wtedy. Nawet prokuratorzy, którzy prowadzili postępowania stwierdzili, że nie otrzymali wszystkich materiałów. Tak więc coś się z tą częścią materiałów się stało i ta część materiałów jest poszukiwana. Mało tego, mam informacje od pana ministra Marczuka, że są znajdowane dokumenty. Czyli prokuratura nie jest w dyspozycji całej szafy Lesiaka. Ale kiedy
te dokumenty są znajdowane np.? Właśnie tego nie wiem. To pytanie musi pani zadać panu ministrowi Marczukowi, ja sam będę chciał mu je zadać. One są objęte klauzulą tajności i oczekuję na te dokumenty, ponieważ rozumiem, że po to je zbiera pan Marczuk, żeby następnie przekazać prokuraturze, by ta prowadziła postępowanie wobec zleceniodawców pana Lesiaka. Czyli tych, którzy zmierzali do skompromitowania polityków prawicy, szczególnie Jarosława Kaczyńskiego, poprzez, po pierwsze: fałszowanie dokumentów, o czym była mowa i co zostało ponad wszelką wątpliwość ustalone, po drugie: tworzenie fałszywych faktów dotyczących spraw obyczajowych dotyczących niektórych polityków prawicy. Tego też się dowiemy, jakie fakty obyczajowe były tworzone, tak? Naturalnie. Jak zadaniowano oficerów bądź agenturę. Oficerowi mieli sprawdzać... Mieli tworzyć fakty, potem media miały to puszczać. Przypomnę słynną wypowiedź pana Lecha Wałęsy, który przepraszał, że powiedział coś niestosownego nt. Jarosława Kaczyńskiego, ale to wszystko
przez Lesiaka. Panie ministrze to stara historia. Ja zadałam pytanie panie Lechowi Wałęsie czy spotka się z Jarosławem Kaczyńskim i powiedział, że tak, jeżeli przyjdzie z żoną. To tak było. Żaden Lesiak nie miał wtedy nic z tym wspólnego. Dobrze, ale pan były prezydent Wałęsa powiedział, że sprawa wynikała właśnie z działań pana Lesiaka, stąd pochodziły informacje. I przepraszał, że jest mu przykro. Czyli też potwierdził, że od niego posiadał tego rodzaju informacje. Tylko Jarosław Kaczyński, czy jeszcze jakaś osoba mogła mieć fałszowane dokumenty? Z całą pewnością pokrzywdzonych jest więcej niż Jarosław Kaczyński. To dlaczego Jarosław Kaczyński jest obiektem zainteresowania pana ministra, a nie inni? Po pierwsze, nie wszyscy są obiektem zainteresowania dlatego, że toczy się postępowanie karne w tej sprawie. Jestem zainteresowany tym, żeby znaleźć mocodawców pana Lesiaka, którzy moim zdaniem, jawią się, jeśli uważnie czyta się te akta i można się domyślić. Choć domyślać się to jeszcze nie znajdować twarde
dowody, kto inspirował i kierował pana Lesiaka. Faktem jest i to, i po lekturze tych akt pani się przekona, że osobą najbardziej niebezpieczną, na którą kierowane były działania, był Jarosław Kaczyński. Są tam charakterystyki poszczególnych polityków i najwięcej uwagi funkcjonariusze Urzędu Ochrony Państwa poświęcają Jarosławowi Kaczyńskiemu, najgroźniejszemu, najbardziej przenikliwemu, inteligentnemu i trudnemu do opanowania politykowi prawicy. A czy jest tam charakterystyka np. Andrzeja Leppera? Ja nie przeczytałem całości tych materiałów, natomiast w tym fragmencie, z którym się zapoznałem, nie było charakterystyki Andrzeja Leppera, w tym sensie, że Andrzej Lepper nie był przedmiotem aż takiego zainteresowania. Ale nie chciałbym tutaj stawiać kropki nad „i”. A nie było zainteresowania Janem Parysem? A nie było zainteresowania Antonim Macierewiczem? Janem Olszewskim? Było. A fałszowano im dokumenty? Podejmowano szereg działań, które miały charakter przestępczy wobec tych osób. Czy prokuratura będzie się
tym zainteresowała? Zajmuje się cały czas. Na tym polega to śledztwo w sprawie inwigilacji prawicy i dlatego też chciałbym, żeby spraw ujrzała światło dzienne. Sprawa Jarosława Kaczyńskiego była szczególna, ponieważ ze szczególną intensywnością prowadzono wobec niego działania. A może dlatego, że palił kukłę Lecha Wałęsy, prezydenta Polski? Był uważany za najsprawniejszego – cytuję- „fightera”... A gdyby teraz ktoś palił kukłę obecnego prezydenta, czy służby powinny się nim zainteresować, czy nie? Panie redaktorze... Jestem płci żeńskiej. Tego rodzaju działania, może zdecydowanie, ale są wpisane w pejzaż demokratycznych manifestacji. One zdarzają się wszędzie. Oglądałem mass media, to nie jest powód do tego, żeby dezintegrować poszczególne ugrupowania polityczne. Co pan sądzi o wczorajszej konferencji pana Giertycha i pana Leppera? Czy czegoś się boją? Jest umowa koalicyjna, która wiąże LPR oraz PiS i Samoobronę, która nie przewiduje by te ugrupowania miały wpływ na tzw. resorty siłowe. My traktujemy
poważnie podpisane umowy. Co do komisji, to ja jestem zwolennikiem jawności, dlatego będę chciał namówić pana Marczuka, żeby ujawnił akta inwigilacji prawicy. Ale czy pan chce, żeby powstała komisja, która będzie sprawdzała inwigilacje wszystkich partii, tak jak chcą panowie premierzy Giertych i Lepper od 1989 r. ? Jako ciekawostkę, będę chciał też ujawnić sprawę afery „Żelazo”, w tym zakresie, w jakim została zdokumentowana w prokuraturze. To też w niezwykle ciekawy sposób pokaże mechanizmy działania służb specjalnych, bezwzględność tych ludzi oraz jawny kryminalny charakter. Wczoraj był bardzo ciekawy dokument. Ale wracając do komisji, tak czy nie? Musiałbym zapoznać się z uzasadnieniem wniosku. Z całą pewnością taki proces jest ciekawy, warto byłoby poznać jego mechanizmy i myślę, że w pierwszej kolejności należałoby zapoznać się z aktami inwigilacji prawicy. Tylko żebyśmy się nie pogubili w tych komisjach, bo tych komisji jest już tak dużo, że musi być jakaś kolejność. Ale kto teraz inwigiluje
Samoobronę? Ja takiej wiedzy nie posiadam. Ale taką wiedzę posiada wicepremier Lepper, mówi, że jest inwigilowana. To jest pytanie, czy pan Andrzej Lepper posiada wiedzę trafną, czy ktoś nie wprowadza w błąd Andrzeja Leppera. Poza tym, trzeba pamiętać, że w Polsce działają rozmaite organizacje oparte o byłych funkcjonariuszy służb specjalnych, którzy prowadzą własne działania na zlecenie konkurencji. Ale chyba prokuratura też sprawdza działalność Samoobrony w związku z finansowaniem? Prokuratura sprawdza działanie wszystkich partii. Jeżeli jest zawiadomienie dotyczące polityka Prawa i Sprawiedliwości, też sprawdza. Gościem Radia ZET był minister Zbigniew Ziobro. Dziękuję bardzo.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)