Nowe nagranie z ataku na Krym. "Ludzie uciekają w panice" [RELACJA NA ŻYWO]
Wojna w Ukrainie trwa. Wtorek to 853. dzień rosyjskiej inwazji. Sewastopolskie kanały Telegramu opublikowały nowe nagranie z kamer przemysłowych przedstawiające atak na okupowany Krym. Nagranie trwa ok. 40 sekund. Widać na nim wypoczywających plażowiczów, na których nagle spada grad odłamków zestrzelonej rakiety ATACMS. Ludzie zaczynają uciekać w panice w każdym kierunku. "Od ich wystrzelenia (rakiet ATACMS - przyp. red) do przybycia zajmuje od półtorej do trzech minut. Ludzie w panice uciekają od morza. W tak krótkim czasie po prostu nie da się ukryć ani uciec" - pisze kanał "Sewastopol KP". Przypomnijmy, do ataku na okupowany przez Rosjan Sewastopol doszło o 23 czerwca. Zginęły cztery osoby, a 153 zostały ranne. Śledź relację na żywo Wirtualnej Polski.
- Wicepremier Krzysztof Gawkowski zdradził, że Polskę za cel obrały dwie dedykowane grupy GRU, które mogą szykować działania dywersyjne. - Po prostu, jest wojna hybrydowa, która uwzględnia wszystkie rodzaje działań - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską dr Maciej Milczanowski.
- W jednym dniu niemal 100 mężczyzn podjęło desperacką próbę nielegalnego opuszczenia terytorium Ukrainy. Wszyscy oni skorzystali z usług grupy przestępczej, która oferowała swoje "usługi" w zamian za opłatę wahającą się od 5 tys. do 18,5 tys. dolarów za jedną osobę.
- Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zdymisjonował dowódcę Zjednoczonych Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Jurija Sodoła. Dzień wcześniej szef sztabu Azowskiej Brygady Gwardii Narodowej Bohdan Krotewycz zwrócił się do Służby Wywiadu Ukrainy o wszczęcie śledztwa w sprawie Sodoła, zarzucając mu ogromne straty w jednostkach.
- Osiem osób zginęło w pożarze budynku instytutu badawczego Platan we Frazino pod Moskwą - podaje Interfax i TASS, powołując się na służby ratunkowe. Co najmniej dwie osoby wyskoczyły z płonącego budynku. W sieci pojawiły się przerażające nagrania.
Do Ukrainy wróciło 90 jeńców. Kijów i Moskwa dokonały wymiany w formacie 90:90.
Sukcesy Rosjan na froncie są ograniczone i lokalne, chociaż to oni nadal mają inicjatywę i decydują, gdzie i kiedy będą atakować – mówi PAP analityk ds. wojskowości Mariusz Cielma. Najaktywniejsze działania zbrojne skupiły się obecnie na wschodzie obwodu donieckiego.
"Nie spełniły się żadne czarne prognozy na temat ataku na Charków, dużej letniej ofensywy Rosjan czy przełamania frontu i wyjścia na tzw. przestrzeń operacyjną" – mówi PAP Mariusz Cielma, redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej".
"Rosjanie nadal mają inicjatywę, ale podobnie jak wcześniej ich zdolności są raczej ograniczone do lokalnych sukcesów" – zaznacza Cielma.
Intensywność działań frontowych jest duża. W ostatnich dniach ukraiński sztab informuje dziennie nawet o 150 kontaktach bojowych na całej linii frontu. Obecnie, jak mówi Cielma, najaktywniejsze działania zbrojne mają miejsce w obwodzie donieckim, a zwłaszcza w jego wschodniej części.
"W rejonie na zachód od Awdijiwki sytuacja ciągle nie jest ustabilizowana po rosyjskim włamaniu sprzed około dwóch miesięcy. Tam narasta zaniepokojenie Ukraińców, bo Rosjanie frontalnymi atakami i przy dużych stratach, ale przebijają się jednak powoli w kierunku zachodnim. Zajęli już Nowoołeksandriwkę, a ok. 10 km dalej jest ważna dla Ukraińców trasa. Rosjanie zbliżają się do niej, a kwestie logistyczne, jak wiadomo, są kluczowe. To jest droga, która biegnie również do zgrupowania z Czasiw Jaru, który jest bezskutecznie atakowany przez Rosjan" – dodaje Cielma. Pomimo wielu tygodni ataków Rosjanie nie zdołali zająć tej miejscowości i przekroczyć kanału Północny Doniec.
"Pojawiło się natomiast na mapie nowe miejsce (rosyjskich ataków) w rejonie Torecka i Nju-Jorku, na północ od Awdijiwki i na południe od Bachmutu i Czasiw Jaru. Tam w zasadzie linia frontu nie zmieniała się od 2015 r." – zaznacza Cielma, dodając, że celem Rosjan, którzy tutaj również mieli sukces dzięki powtarzającym się frontalnym szturmom, na pewno jest zdobycie tych miejscowości.
W obwodzie charkowskim, gdzie zarówno władze ukraińskie, jak i zachodnie media, straszyły w maju dużą rosyjską ofensywą, "Rosjanie bardzo szybko przeszli do obrony". "Od początku nie było tam widać ani odpowiednich sił, ani przygotowań do większych działań ofensywnych, jednak celem Rosjan mogło być ściągnięcie na ten odcinek frontu pod Charkowem oddziałów ukraińskich z innych, niekiedy odległych odcinków frontu.
"To się udało, bo widzieliśmy przerzucane tam elementy ukraińskich brygad. Z drugiej strony, ponieważ Ukraińcy przeszli tam do ataków, w wyniku strat Rosjanie również musieli ściągnąć tam więcej swoich sił" – relacjonuje Cielma.
Jak dodaje, w rejonie rosyjskich ataków w okolicach miejscowości Łypcy bardzo szybko "wyczerpał się rosyjski entuzjazm". "Potem widać było, że Rosjanie skupili się na próbach zajęcia Wołczańska, jednak pomimo angażowania kolejnych sił i długotrwałych prób, to im się nie udało" – podsumowuje.
Jak mówi ekspert, bardzo duże znaczenie dla strony ukraińskiej miała zgoda Waszyngtonu na używanie amerykańskich pocisków GLMRS, wystrzeliwanych z wyrzutni Himars (zasięg do 80 km), do atakowania celów na terytorium obwodu biełgorodzkiego, skąd Rosjanie prowadzili ostrzał Charkowa. "Tam bezustannie trwał ostrzał z systemów S-300 i S-400 z terytorium Rosji. Ataki przy użyciu amerykańskich pocisków przynajmniej czasowo zmusiły Rosjan do odsunięcia tego uzbrojenia" – mówi Cielma.
Podsumowując ostatnie tygodnie na froncie, ale również oceniając przebieg wojny w dłuższej perspektywie, rozmówca PAP zaznacza, że "tak naprawdę największe rosyjskie zdobycze miały miejsce w pierwszych miesiącach inwazji, a późniejsze rosyjskie działania, pomimo angażowania dużych sił, nie przynosiły już istotnych sukcesów, ale powodowały wiele strat".
"Władimir Putin twierdził ostatnio, że obecnie w wojnie na Ukrainie zaangażowane jest ponad 600 tys. żołnierzy, z czego można by wnioskować, że Rosjanom udaje się nie tylko uzupełniać straty, ale także budować rezerwy. Na froncie jednak tego nie widać. Może to oznaczać, że liczby te są zawyżone. Poza tym jakość tego +nowego rekruta+ jest już znacznie gorsza, bo większość tych, którzy chcieli i umieli walczyć, już się wyczerpała" – mówi Cielma.
Unia Europejska zainaugurowała we wtorek rozmowy akcesyjne z Mołdawią. To historyczny moment dla Mołdawii w historycznie ważnych czasach dla Europy - powiedział premier tego kraju Dorin Recean. Wcześniej tego dnia UE rozpoczęła negocjacje z Ukrainą.
Recean, który we wtorek wziął udział w konferencji międzyrządowej w Luksemburgu, podkreślił, że otwarcie negocjacji akcesyjnych jest dowodem uznania dla starań rządu i społeczeństwa Mołdawii, które mają poprawić życie ludzi w tym kraju.
"Brutalna wojna Rosji w Ukrainie pokazała po raz kolejny, że większa Europa oznacza Europę bardziej bezpieczną, spokojniejszą i lepiej prosperującą" - powiedział.
Jak podkreślił, Mołdawia chce być dumnym i aktywnym członkiem UE i "już teraz bierze odpowiedzialność za 1,2 tys. km wschodniej granicy (Wspólnoty)".
Rozmowy akcesyjne z Mołdawią zostały zainagurowane konferencją międzyrządową we wtorek w Luksemburgu. Wzięli w niej udział ministrowie ds. europejskich krajów członkowskich. Konferencje międzyrządowe są organizowane w kluczowych momentach procesu akcesyjnego.
Od dziś jest pewne, że Ukraina stanie się pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej - powiedział we wtorek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w dniu oficjalnego rozpoczęcia rozmów akcesyjnych. Tylko z Ukrainą projekt europejski będzie naprawdę kompletny - podkreślił.
"Dziś jest dzień, na który wszyscy długo i ciężko pracowaliśmy (...). Dziś jest oficjalne, rzeczywiste, prawdziwe otwarcie negocjacji w sprawie przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej" - oświadczył Zełenski w opublikowanym na Telegramie nagraniu wideo, w którym wystąpił razem z premierem Denysem Szmyhalem i przewodniczącym parlamentu Rusłanem Stefanczukiem.
Jak powiedział, jego kraj będzie podejmować działania na rzecz technicznej współpracy z Unią Europejską i dostosowaniem swojego systemu do unijnego.
To od woli politycznej w Europie zależy, by unijny projekt stał się naprawdę kompletny, a będzie to możliwe "tylko z Ukrainą jako częścią zjednoczonej Europy - Europy wartości, Europy bez podziałów, ideologicznych murów i szarych stref, Europy pokoju, prawdziwego pokoju" - zaznaczył Zełenski.
"Kiedy piątego dnia pełnowymiarowej wojny (Rosji przeciw Ukrainie) podpisaliśmy wniosek o przystąpienie do UE, wiele osób mówiło, że to tylko marzenie. My jednak realizujemy to marzenie. Przekonaliśmy (drugą stronę - PAP), usunęliśmy wszelkie wątpliwości" - podkreślił.
Przypomniał kolejne kroki w skomplikowanej procedurze, która doprowadziła Ukrainę do oficjalnego rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych. "Pomiędzy tymi krokami odbyły się tysiące spotkań i rozmów. Warunki, które Ukraina w pełni spełniła. Przepisy, które zostały przyjęte i obecnie obowiązują" - zauważył ukraiński prezydent.
Jego zdaniem najważniejszą jest determinacja ukraińskich ludzi i narodu. "Determinacja, która zadziałała, która nie zawiodła Ukrainy i całej Europy i która dowodzi, że razem wszyscy Ukraińcy, wszyscy Europejczycy są w stanie zrealizować nawet największe marzenia, są w stanie wygrać" - powiedział.
Premier Szmyhal zaznaczył z kolei, że "zgodnie z zatwierdzonymi ramami negocjacyjnymi przejdziemy przez wszystkie rozdziały naszych stosunków i osiągniemy porozumienie w sprawie każdego z nich". "Z pewnością zrealizujemy ten i wszystkie inne cele Ukrainy" - dodał premier.
Przewodniczący Rady Najwyższej Rusłan Stefanczuk przypomniał, że Ukraina idzie obecnie śladami krajów, które ostatecznie przystąpiły do UE.
"Każdy kraj, który stał się członkiem UE, przeszedł przez podobny format negocjacji. Ukraina będzie starała się zrobić to szybciej niż inni, ale niezmiennie we wspólnym interesie naszego kraju i całej Europy. Przyjęliśmy, przyjmujemy i będziemy nadal przyjmować wszystkie niezbędne przepisy, aby zapewnić, że Ukraina nigdy więcej nie oderwie się od europejskiego domu" - zaznaczył.
Podziękował wszystkim, którzy wspierają Ukrainę i wierzą w jej naród oraz współpracują z nią na rzecz stabilnej i bezpiecznej przyszłości Europy.
Unia Europejska we wtorek w Luksemburgu zainaugurowała negocjacje akcesyjne z Ukrainą. "To kamień milowy w naszych stosunkach" - zadeklarowała w imieniu UE szefowa MSZ Belgii Hadja Lahbib. "Potwierdzamy przystąpienie do rozmów akcesyjnych" - powiedziała wicepremierka Olha Stefaniszyna reprezentująca Ukrainę.
Ministerka spraw zagranicznych Belgii, która obecnie sprawuje przewodnictwo w UE, podkreśliła, że proces rozszerzenia jest geostrategiczną inwestycją w pokój, bezpieczeństwo, stabilność i dobrobyt. Dodała, że UE docenia determinację Ukrainy w realizacji programu reform UE, zwłaszcza w kontekście rosyjskiej agresji, i oczekuje zaangażowania we wdrażanie kolejnych reform.
Stefaniszyna, wicepremierka do spraw integracji Ukrainy z Unią Europejską i NATO, przypomniała, że zaledwie pięć dni po pełnowymiarowej inwazji Rosji na Ukrainę prezydent Wołodymyr Zełenski złożył wniosek o członkostwo kraju w UE. Dzisiaj przystąpienie do Unii popiera ponad 85 proc. Ukraińców.
"Ukraina potwierdza swoją zgodę na przystąpienie do rozmów akcesyjnych z UE stosownie z ramami negocjacyjnymi uzgodnionymi przez państwa członkowskie. Spodziewamy się, że negocjacje będą przebiegały sprawnie i w dobrej wierze" - powiedziała Stefaniszyna. Dodała, że Ukraina jest gotowa dostosować swoje ustawodawstwo do norm unijnych oraz że już uchwaliła pierwsze reformy, które udało się jej przeprowadzić do czasu zwołania pierwszej konferencji międzyrządowej.
"Ukraina zobowiązuje się do opracowania planu działania dotyczącego praworządności, instytucji demokratycznych i reform administracji publicznej. Plany te będą oparte na wytycznych KE i będą obejmować konsultacje z odpowiednimi partnerami, w tym organizacjami obywatelskimi, a ich wdrażanie będzie monitorowane i omawiane na konferencjach międzyrządowych" - dodała polityczka.
W czasie konferencji połączył się online premier Ukrainy Denys Szmyhal, który podkreślił, że "dziś rozpoczyna się nowy rozdział stosunków między Ukrainą a Unią Europejską". "Po rozpoczęciu negocjacji w sprawie członkostwa Ukrainy w Unii Europejskiej będzie jeszcze wiele do zrobienia, ale Ukraina pokazała, że potrafi działać szybko" - dodał polityk.
Obecni na sali powitali rozpoczęcie rozmów akcesyjnych owacjami.
"Negocjacje akcesyjne, które dziś otworzyliśmy, będą rygorystyczne i wymagające. Biorąc pod uwagę determinację i zaangażowanie (Ukrainy), jesteśmy przekonani o waszych zdolnościach doprowadzenia do ich pomyślnego zakończenia. Będziemy wspierać was w tych wysiłkach i nie możemy się doczekać, aby powitać was jako pełnoprawnego członka Unii Europejskiej" - podsumowała tuż po spotkaniu Hadja Lahbib.
Komisarz UE ds. rozszerzenia Oliver Varhelyi pogratulował narodowi ukraińskiemu i zadeklarował, że ceni silną współpracę i zaangażowanie państw członkowskich w ten proces. Na pytanie o to, jakie reformy musi przeprowadzić Ukraina, gdyby do rozszerzenia Unii miało dojść np. za pięć lat, Varhelyi powiedział, że najpierw na najbliższym unijnym szczycie musiałby zapanować konsensus, że nowa Komisja Europejska skupi się w swoim mandacie na rozszerzeniu i że pod koniec przyszłej kadencji nastąpi rozszerzenie Wspólnoty. "Wszystko, co nastąpi później, będzie zależało od tego" - powiedział komisarz.
Od trzech miesięcy proces akcesyjny był w rękach krajów członkowskich, które musiały przyjąć jednomyślnie tzw. ramy negocjacyjne, czyli dokument przygotowany przez KE, określający zasady i przebieg rozmów akcesyjnych. Belgia chciała, aby nastąpiło to jeszcze w tym półroczu, zanim przekaże przewodnictwo w Radzie UE Węgrom. 27 państwom udało się porozumieć 21 czerwca. Konferencje międzyrządowe są więc organizowane w ostatnim możliwym terminie przed węgierską prezydencją.
Po konferencjach międzyrządowych odpowiedzialność za proces akcesyjny z powrotem przejmie od krajów członkowskich KE. W ramach tzw. monitoringu porówna stan prawa w państwach kandydujących z dorobkiem prawnym UE. Dzięki temu będzie wiadomo, ile Ukraina musi zrobić, by dopasować swoje przepisy do porządku regulacyjnego UE. Potem będzie można rozpocząć negocjowanie poszczególnych rozdziałów negocjacyjnych, o czym będą decydować za każdym razem jednomyślnie kraje członkowskie.
Istnieje prawdopodobieństwo, że otwarcie pierwszych rozdziałów negocjacyjnych z Ukrainą i Mołdawią przypadnie na okres polskiego przewodnictwa w Radzie UE w pierwszym półroczu 2025 r
Rosja po aneksji Krymu w 2014 roku dopuściła się licznych naruszeń praw człowieka na półwyspie, w tym: prawa do życia, wolności wyznania i opinii - oświadczył we wtorek Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPCz), orzekając w sprawie wniesionej przez Ukrainę.
Trybunał, którego orzeczeń Rosja nie uznaje, wypowiadał się w sprawie wniesionej przez Ukrainę w 2014 i 2015 roku.
W orzeczeniu ETPCz uznał, że pogwałcone zostały: artykuł 2. (Konwencji o Ochronie Praw Człowieka, mówiący o prawie do życia), artykuł 3. (zakaz nieludzkiego lub poniżającego traktowania), art. 5. (prawo do wolności i bezpieczeństwa osobistego), art. 6. (prawo do rzetelnego procesu sądowego), art. 7. (zakaz karania bez podstawy prawnej), art. 8 (prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego).
Dotyczy to również kolejnych artykułów konwencji: art. 8., 9., 10., 11., 14. i 18, formułujących kolejno prawo do: poszanowania życia prywatnego i rodzinnego, wolności wyznania, wyrażania opinii i wolności zgromadzeń.
Rosja pogwałciła ponadto: art. 14., zakazujący dyskryminacji, i art. 18., głoszący, że ograniczenia praw człowieka, na które zezwala konwencja, nie będą stosowane w innych celach niż te, dla których je wprowadzono.
Trybunał zażądał od Rosji, by "jak najszybciej podjęła działania w celu bezpiecznego powrotu więźniów przewiezionych z Krymu do zakładów karnych na terytorium Federacji Rosyjskiej".
Sędziowie nie wypowiadali się na temat legalności aneksji dokonanej przez Rosję (wspólnota międzynarodowa uznaje ją za nielegalną - PAP). Odpowiadał jedynie na twierdzenia Ukrainy, która wskazywała na prześladowania, jakich ofiarą padli na anektowanym półwyspie jego mieszkańcy za proukraińską działalność polityczną.
"Trybunał uznał, że otrzymał wystarczające dowody - w szczególności raporty organizacji międzyrządowych i pozarządowych, potwierdzone przez zeznania świadków i inne materiały - by uznać (...), że przypadki były na tyle liczne i wzajemnie powiązane, że tworzyły model, lub system, naruszeń" - głosi komunikat.
Rosja, która w związku z agresją na Ukrainę została wykluczona z Rady Europy, podjęła w 2022 roku decyzję o niewykonywaniu orzeczeń ETPCz przyjętych po marcu 2022 roku. We wrześniu 2022 roku Rosja przestała być stroną Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, co oznacza, że nie podlega jurysdykcji ETPCz. Trybunał nadal ma jednak kompetencje do rozpatrywania skarg przeciwko Rosji, które zostały złożone przed 16 września 2022 roku.
"Z zadowoleniem przyjmujemy decyzję Międzynarodowego Trybunału Karnego o wydaniu nakazów aresztowania b. rosyjskiego Min. Obrony S. Szojgu i Szefa rosyjskich Sił Zbrojnych W. Gierasimowa" - przekazało Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP we wtorkowym komunikacie.
Ukraiński wywiad wojskowy HUR poinformował we wtorek, że jego żołnierze zaatakowali skład amunicji w graniczącym z Ukrainą obwodzie woroneskim w Rosji, wywołując pożar i wybuchy przechowywanych tam pocisków.
"Operację przeprowadzili żołnierze Departamentu Aktywnych Działań HUR Ministerstwa Obrony Ukrainy" – przekazał HUR w komunikacie.
Ukraińcy powiadomili, że atak został przeprowadzony 25 czerwca w rejonie olchowackim obwodu woroneskiego, niedaleko granicy z ich państwem. Celem był polowy skład amunicji przeciwnika – wyjaśnili.
"W nocy na terenie z pociskami wybuchł pożar wraz z detonacjami, który objął łączną powierzchnię 3,5 tysiąca metrów kwadratowych i nadal trwa. Biorąc pod uwagę rozmiary składu, wygląda na to, że będzie on eksplodował jeszcze przez długi czas" – oświadczył HUR, który do wpisu na Telegramie dołączył nagranie wideo z miejsca ataku.
Ukraina doskonale wie, że każdy plan zakończenia wojny z Rosją powinien opierać się na prawie międzynarodowym, a pokój powinien być sprawiedliwy - oświadczył we wtorek doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak, komentując plan pokojowy przedstawiony przez dwóch kluczowych doradców Donalda Trumpa.
Wcześniej we wtorek doradcy byłego prezydenta USA Keith Kellogg i Fred Fleitz przedstawili mu plan zakończenia wojny na Ukrainie, który miałby być zaprezentowany, jeśli Trump wygra wybory prezydenckie. Plan zakłada przyznanie Kijowowi gwarancji, że dostanie więcej broni z USA, jeżeli przystąpi do rozmów pokojowych z Rosją, a zawieszenie broni miałoby uwzględniać obecne linie frontu. Jednocześnie USA przestrzegłyby Moskwę, że jakakolwiek odmowa negocjacji spowoduje zwiększenie amerykańskiej obecności na Ukrainie.
Zdaniem Fleitza Trump przychylnie zareagował na przedstawiony mu plan, jednak nie odniósł się do niego publicznie. Rzecznik Trumpa Steven Cheung zakomunikował, że za oficjalne należy uważać jedynie oświadczenia złożone przez Trumpa lub upoważnionych członków jego kampanii.
Do planu odniósł się Podolak, który w wypowiedzi dla agencji Reutera podkreślił, że wojna nie może zakończyć się bez pociągnięcia Rosji do odpowiedzialności. Zaznaczył, że zamrożenie wojny na obecnych liniach frontu byłoby "dziwne", ponieważ Rosja naruszyła prawo międzynarodowe i wkroczyła na terytorium Ukrainy.
"Ukraina doskonale wie, że każdy plan zakończenia wojny z Rosją powinien opierać się na prawie międzynarodowym, a pokój powinien być sprawiedliwy" - oświadczył Podolak, odnosząc się do planu Kellogga i Fleitza. Powołał się przy tym na formułę pokojową, ogłoszoną przez prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, w której zawarte są takie stwierdzenia.
Podtrzymał także stanowisko Kijowa, że warunki zawieszenia broni, ogłoszone przez Władimira Putina, są absurdalne. Chodzi o wypowiedź rosyjskiego dyktatora, że Moskwa zakończy wojnę na Ukrainie tylko wtedy, gdy Kijów zgodzi się oddać całość czterech ukraińskich terytoriów, do których Moskwa rości sobie prawa, czyli tzw. Doniecką Republikę Ludową, Ługańską Republikę Ludową oraz obwody chersoński i zaporoski.
Kellogg i Fleitz byli podczas prezydentury Trumpa w latach 2017–2021 szefami sztabu Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
Alarm w całej Ukrainie. Rosjanie poderwali myśliwce MiG-31.
Ministrowie ds. europejskich krajów UE porozumieli się we wtorek w sprawie treści umowy bezpieczeństwa, która zostanie podpisana pomiędzy Unią a Ukrainą. Do jej podpisania ma dojść w tym tygodniu, wcześniej jej tekst został uzgodniony z Kijowem.
Oficjalna wersja umowy może być podpisana już pod koniec tego tygodnia na spotkaniu przywódców państw Unii, które odbędzie się w czwartek i piątek w Brukseli. Do Brukseli ma specjalnie z tego powodu przyjechać prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
"Podczas szczytu Rady Europejskiej pokażemy nasze pełne wsparcie dla Ukrainy" - powiedziała we wtorek belgijska ministra spraw zagranicznych Hadja Lahbib na konferencji prasowej po spotkaniu unijnych ministrów w Luksemburgu.
Takie umowy zgodnie z postanowieniami ubiegłorocznego szczytu NATO w Wilnie stanowią gwarancję wsparcia zachodnich sojuszników wobec Ukrainy. 13 czerwca takie porozumienie podpisały z Kijowem Stany Zjednoczone oraz Japonia. Łącznie zrobiło to już 17 krajów, w tym państwa członkowskie UE.
Tekst uzgodnionego porozumienia jest zbliżony do umów podpisanych przez poszczególne kraje członkowskie UE, Stany Zjednoczone czy Japonię i nie będzie zawierał jedynie gwarancji dotyczących wsparcia wojskowego, ale także szereg innych ustaleń m.in dotyczących wsparcia finansowego.
Także we wtorek po południu Ukraina oficjalnie rozpoczęła w Luksemburgu negocjacje w sprawie przystąpienia do UE; później rozpocznie je także Mołdawia.
Unia Europejska we wtorek w Luksemburgu zainaugurowała negocjacje akcesyjne z Ukrainą. - To historyczny moment dla nas wszystkich i kamień milowy w naszych stosunkach - powiedziała szefowa MSZ Belgii Hadja Lahbib, wypowiadając się w imieniu UE.
Lahbib podkreśliła, że proces rozszerzenia UE jest geostrategiczną inwestycją w pokój, bezpieczeństwo, stabilność i dobrobyt.
- Jest motorem poprawy warunków ekonomicznych i socjalnych naszych obywateli, zmniejszania dysproporcji między krajami i musi wspierać wartości, na których opiera się Unia - powiedziała.
Belgia sprawuje obecnie rotacyjne przewodnictwo w Radzie UE.
Unia Europejska rozpoczęła negocjacje akcesyjne z Ukrainą.
Władze ukraińskie nakazały we wtorek "przymusową" ewakuację dzieci i ich rodziców z dwóch miasteczek i trzech wsi w obwodzie donieckim Ukrainy, gdzie trwają intensywne walki sił ukraińskich z wojskami rosyjskimi.
"Środek ten dotyczy dzieci wraz z rodzicami lub innymi przedstawicielami prawnymi, mieszkającymi w miejscowościach położonych w pobliżu obszaru, na którym w ostatnich tygodniach nasiliły się walki" - poinformował w mediach społecznościowych szef władz obwodowych Wadym Fiłaszkin.
Zagrożone miejscowości to Drobyszewe i Romanówka, a wsie - Nowa Połtawka, Nowoołeniwka i Ołeksandropol.
W ostatnich tygodniach władze obwodu apelowały do ludności cywilnej o opuszczenie tego regionu ze względu na rosnącą liczbę ofiar śmiertelnych wśród cywilów w wyniku rosyjskich bombardowań.
Początek negocjacji w sprawie akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej to historyczny dzień; Ukraina nigdy nie zboczy z drogi integracji Europejskiej – oświadczył we wtorek prezydent Wołodymyr Zełenski.
"Dziś jest historyczny dzień, kiedy przechodzimy do rzeczywistych, realnych negocjacji z Unią Europejską w sprawie członkostwa Ukrainy. 28 lutego 2022 r., kilka dni po rozpoczęciu inwazji (Rosji) na pełną skalę, podpisaliśmy wniosek o członkostwo" – napisał na Telegramie.
Szef państwa przypomniał, że w czerwcu 2022 r. Ukraina otrzymała status kandydata, zaś w grudniu ubiegłego roku zapadła decyzja o negocjacjach członkowskich.
"Ale to właśnie od dziś rozpocznie się odliczanie do początku naszeego członkostwa w Unii Europejskiej (…)" – podkreślił.
Zełenski wyraził wdzięczność obrońcom Ukrainy w wojnie z Rosją oraz zespołowi, który pracuje nad przyłączeniem jego kraju do UE.
"Jestem wdzięczny zespołowi, który robi wszystko, abyśmy stali się częścią Unii Europejskiej. Nigdy nie zboczymy z drogi do zjednoczonej Europy, do naszego wspólnego domu - wszystkich europejskich narodów. Domu, w którym musi panować pokój!" – oświadczył prezydent Ukrainy.
We wtorek po południu w Luksemburgu odbędą się dwie konferencje międzyrządowe - najpierw z Ukrainą, potem z Mołdawią - które zainaugurują rozpoczęcie rozmów akcesyjnych z tymi krajami. Konferencje międzyrządowe są organizowane w kluczowych momentach procesu akcesyjnego.
Rosja zakazała ponad 80 mediom zachodnich nadawania na swoim terytorium w odpowiedzi na zakaz emisji wydany wobec rosyjskich mediów państwowych przez Unię Europejską – poinformowało we wtorek ministerstwo spraw zagranicznych w Moskwie.
Wśród objętych zakazem mediów zachodnich znalazły się telewizja Biełsat i wydawany w Warszawie miesięcznik "Nowaja Polsza". Są to media, które posiadają edycje rosyjskojęzyczne.
Na liście widnieje 81 mediów, w tym czołowe europejskie gazety pisma i portale, jak np. niemiecki tygodnik "Der Spiegel", hiszpański dziennik "El Mundo", francuski dziennik "Le Monde" czy portal Politico.eu, a także francuska agencja prasowa AFP.
Rosyjskie MSZ przekazało w komunikacie, że media te zostały objęte zakazem nadawania w reakcji na uchwaloną przez Radę UE 17 maja decyzję o zakazie "jakiejkolwiek działalności nadawczej" dla kilku rosyjskich mediów, w tym agencji RIA Nowosti oraz kontrolowanych przez Kreml gazet "Izwiestija" i "Rossijskaja Gazieta".
Ograniczenia na terytorium Rosji dotyczą mediów krajów UE i ogólnoeuropejskich nadawców, którzy "systematycznie rozpowszechniają niewiarygodne informacje o przebiegu specjalnej operacji wojennej". Takiego określenia władze Rosji używają wobec prowadzonej przez ten kraj wojny przeciwko Ukrainie.
Rosyjskie MSZ utrzymuje, że wprowadzony zakaz ma wyłącznie charakter "reaktywny", a także że ograniczenia zostaną zdjęte, jeśli to samo zrobi UE wobec mediów rosyjskich.
Wicepremier Krzysztof Gawkowski zdradził, że Polskę za cel obrały dwie dedykowane grupy GRU, które mogą szykować działania dywersyjne. - Po prostu, jest wojna hybrydowa, która uwzględnia wszystkie rodzaje działań - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską dr Maciej Milczanowski.
Kolejne nagranie z momentu ataku na Krym. Tym razem materiał pochodzi z kawiarni przy plaży. Widać na nim jak do środka wbiegają w panice ludzie.
Międzynarodowy Trybunał Karny poinformował we wtorek, że wydał nakazy aresztowania byłego ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu i szefa rosyjskiego sztabu generalnego generała Walerija Gierasimowa za wydawanie rozkazów przeprowadzania bezpośrednich ataków na infrastrukturę i ludność cywilną w Ukrainie.
Jak przekazał trybunał w komunikacie prasowym, sędziowie uznali, że "istnieją realne przesłanki, aby sądzić, że obaj podejrzani ponoszą odpowiedzialność za ataki rakietowe wymierzone w ukraińską infrastrukturę energetyczną w okresie od 10 października 2022 r. do 9 marca 2023 r."
Sąd oskarżył Szojgu i Gierasimowa o dokonanie zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości noszących znamiona "czynów nieludzkich" - podała AP.
Cytowana przez Reutersa rosyjska Rada Bezpieczeństwa w odpowiedzi oświadczyła, że jest to część wojny hybrydowej przeciw Rosji.
Szef kancelarii prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, Andrij Jermak, oświadczył, że nakazy aresztowania Gierasimowa i Szojgu oznaczają, że każdy odpowie za wyrządzone zło. "Szojgu i Gierasimow ponoszą odpowiedzialność indywidualną. To ważna decyzja. Każdy zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za zło" – podkreślił.
Rosja, która nie jest już stroną Statutu Rzymskiego (dokumentu założycielskiego MTK), wielokrotnie deklarowała, że ukraińska infrastruktura energetyczna jest uzasadnionym celem wojskowym i m.in. dlatego rosyjskie władze odrzucają wszelkie oskarżenia dotyczące ataków na infrastrukturę i ludność cywilną.
Ukraina również nie jest stroną MTK, ale wyraziła zgodę na przeprowadzanie śledztw dotyczących zbrodni dokonanych na jej terytorium.
MTK nie ma własnej policji i musi liczyć, że służby krajów członkowskich podejmą się aresztowania osób ściganych nakazem.
Od lutego 2022 r. MTK wydał osiem nakazów aresztowania w wiązku z pełnowymiarową inwazją Rosji na Ukrainę, łącznie z nakazami dotyczącymi Szojgu i Gierasimowa. Wśród ściganych nakazem jest Władimir Putin, oskarżony o zbrodnie wojenne polegające na bezprawnych deportacjach dzieci z okupowanych terenów Ukrainy do Rosji.
W ramach zmian w rosyjskiej administracji Szojgu ustąpił w maju ze stanowiska ministra obrony i został wyznaczony przez Putina na stanowisko szefa Rady Bezpieczeństwa.