Pilny powrót znad Norwegii. LOT zabiera głos ws. akcji służb
Rzecznik polskich linii lotniczych LOT Krzysztof Moczulski przekazał w poniedziałek, że w związku z incydentem, do którego doszło w niedzielę, kiedy to samolot lecący do Stanów Zjednoczonych musiał zawrócić do Warszawy, firma stoi przed koniecznością rozpatrzenia poniesionych kosztów.
- W związku z wczorajszym zdarzeniem PLL LOT poniosły dodatkowe koszty związane z zawróceniem samolotu do Warszawy, zapewnieniem świadczeń dla pasażerów i zmianami rezerwacji. Po analizie sytuacji, dokonanej przez biuro prawne, będziemy podejmować dalsze decyzje w tym zakresie - poinformował w poniedziałek w rozmowie z Polską Agencją Prasową rzecznik PLL LOT Krzysztof Moczulski.
Alarm na pokładzie samolotu
Incydent miał miejsce w niedzielę. Samolot linii LOT, wykonujący rejs na lotnisko Newark (obok Nowego Jorku) w USA, został zmuszony do powrotu na lotnisko w Warszawie z powodu informacji o możliwym zagrożeniu bezpieczeństwa.
"Po otrzymaniu sygnału o potencjalnym zagrożeniu na pokładzie samolotu wykonującego rejs LO11 z Warszawy do Newark w Stanach Zjednoczonych, kapitan zgodnie z procedurą podjął decyzję o powrocie na lotnisko w Warszawie" - przekazało oficjalne biuro prasowe LOT.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anna Dermont, rzeczniczka Lotniska Chopina, poinformowała TVN24, że do służb lotniskowych napłynęła informacja o ewentualnym ryzyku związanym z ładunkiem na pokładzie samolotu. W wyniku podjętych działań funkcjonariusze policji zatrzymali osoby podejrzewane o wywołanie fałszywego alarmu bombowego, których wiek waha się od 23 do 60 lat. Jak wspomniano, pasażerowie zostali ewakuowani bezpiecznie, a w sprawie "trwają czynności w kierunku artykułu 224a kk".
Zgodnie z przepisami, "kto wiedząc, że zagrożenie nie istnieje, zawiadamia o zdarzeniu, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób lub mieniu w znacznych rozmiarach lub stwarza sytuację, mającą wywołać przekonanie o istnieniu takiego zagrożenia, czym wywołuje czynność instytucji użyteczności publicznej lub organu ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia mającą na celu uchylenie zagrożenia, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8". Ponadto, "jeżeli sprawca czynu określonego w par. 1 zawiadamia o więcej niż jednym zdarzeniu, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 15".