Zastrzelił szwagra i zranił teściową; posiedzi 25 lat
Sąd Apelacyjny w Łodzi utrzymał w mocy wyrok 25 lat więzienia dla 43-letniego Krzysztofa S. za zastrzelenie swojego szwagra i usiłowanie zabójstwa teściowej.
Tym samym sąd odrzucił apelację teściowej oskarżonego, która chciała dla niego kary dożywocia. Wyrok jest prawomocny.
Do tragedii doszło w listopadzie ub. roku we wsi Pałki koło Poddębic w woj łódzkim. Według oskarżenia, podczas kłótni 43-latek strzelił z nielegalnie posiadanej broni myśliwskiej do swojego 35-letniego szwagra oraz 60-letniej teściowej, którzy przyjechali do niego w odwiedziny.
W trakcie szarpaniny teść mężczyzny odebrał mu dubeltówkę; sprawca uciekł do lasu. Postrzelony w szyję i klatkę piersiową 35-latek wykrwawił się i zmarł w karetce przed dowiezieniem do szpitala; ranną w nogę kobietę hospitalizowano.
Kilkudziesięciu policjantów przez dwa dni poszukiwało Krzysztofa S., przeczesując okoliczne lasy. Mężczyzna został zatrzymany na drodze w jednej z okolicznych wsi, po informacji mieszkańca, który wcześniej widział jego zdjęcie, opublikowane przez policję. Poszukiwany nie stawiał oporu; okazało się jednak, że miał ukrytą pod ubraniem broń myśliwską z amunicją.
Sieradzka prokuratura oskarżyła mężczyznę o zastrzelenie szwagra i usiłowanie zabójstwa teściowej. Zarzuciła mu także nielegalne posiadanie broni palnej oraz kłusownictwo. W śledztwie i przed sądem oskarżony przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Przyznał również, że ukrywając się w lesie chciał popełnić samobójstwo.
Z wyjaśnień oskarżonego i z zeznań świadków wynikało, że w rodzinie często dochodziło do kłótni. Mężczyzna od kilku lat był skonfliktowany z rodziną swojej żony, a szczególnie teściową. W feralnym dniu pokłócili się o pieniądze. Jak mówił oskarżony, strzelił do teściowej, bo chciał, żeby "cierpiała tak, jak on". Nie potrafił jednak wytłumaczyć, dlaczego strzelał do szwagra.
W lipcu sieradzki sąd okręgowy uznał Krzysztofa S. winnym zastrzelenia swojego szwagra i usiłowania zabójstwa teściowej.
Wymierzając karę 25 lat więzienia, a nie dożywocia jak chciało oskarżenie, sąd uzasadniał, że kara musi być "społecznie zrozumiała i akceptowana" i daje ona szansę oskarżonemu na powrót do społeczeństwa. Sąd argumentował wówczas, że rzadko się zdarza, że po stronie człowieka oskarżonego o najcięższą zbrodnię stają inni.
Przed sieradzkim sądem za oskarżonym wstawiło się kilkuset mieszkańców wsi, w której mieszkał, i okolicznych gmin. Wszyscy podpisali list w jego obronie, winą za tragedię obarczając teściową mężczyzny.
To właśnie teściowa oskarżonego odwołała się od wyroku. Kobieta uważa, że mężczyzna powinien zostać skazany na dożywocie. Wniosła o uchylenie wyroku i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania. Jej pełnomocnik podkreślał, że broń palna nie może być sposobem na załatwienie problemów rodzinnych, a sąd pierwszej instancji ocenił zeznania bardzo korzystnie dla oskarżonego.
Pozostałe strony - zarówno prokuratura, która domagała się w pierwszej instancji dożywocia dla oskarżonego, obrońca jak i żona zabitego mężczyzny - wnosili o utrzymanie wyroku w mocy.
Zgodził się z nimi sąd uznając apelację, jako "oczywiście bezzasadną". Zdaniem sądu odwoławczego, 25 lat pozbawienia wolności jest karą surową. - Nie mamy tu do czynienia z rażącą niewspółmiernością kary. Kara dożywotniego pozbawienia wolności jest w pewnym sensie karą eliminacyjną. Natomiast jeśli chodzi o oskarżonego można dopatrzyć się pewnych elementów pozytywnych - mówił sędzia Krzysztof Eichstaedt.
Sąd podkreślił, że skazany nie był wcześniej karany, że miał nieznacznie ograniczoną poczytalność a społeczność lokalna zdecydowanie opowiedziała się za nim. - I te okoliczności musiały zostać dostrzeżone - mówił sędzia.