PolitykaZaskakujące wyjaśnienia Stefana W. po ataku na Adamowicza

Zaskakujące wyjaśnienia Stefana W. po ataku na Adamowicza

Była dziewczyna "wrobiła go w napady z bronią w ręku", a w areszcie był podtruwany "jajami tasiemca". Takie zeznania miał złożyć Stefan W. w prokuraturze zaraz po ataku na prezydenta Pawła Adamowicza w Gdańsku.

Zaskakujące wyjaśnienia Stefana W. po ataku na Adamowicza
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Stróżyk

Do rzekomych zeznań Stefana W. dotarł tygodnik "Sieci". Nożownik z Gdańska dzień po ataku miał opowiadać w prokuraturze historię swojego życia. Twierdził, że w czasach młodości, kiedy był leczony psychiatrycznie (miał wtedy 12 i 14 lat), poznał dziewczynę, która później została prokuratorem. Przeciwny ich związkowi miał być jej ojciec, który zajmował wysokie stanowisko w ministerstwie sprawiedliwości.

Jak zweryfikowali to śledczy, prokurator o nazwisku podawanym przez Stefana W. to osoba, która sporządzała akt oskarżenia przeciwko niemu po napadach na bank. Napastnik miał powiedzieć w prokuraturze, że dziewczyna i jej ojciec "wrabiają go w napady z bronią w ręku". Wyjaśnienia te są "bełkotliwe" i "niespójne", zdaniem śledczych.

Udaje chorobę?

Czy możliwe jest, że Stefan W. udaje chorobę psychiczną?

- Słyszałam komentarze, że ktoś się nauczył zachowań właściwych chorobie. To niemożliwe. Wielotygodniowe obserwacje, rozszerzone badania z udziałem lekarzy, psychologów, wykryją to - powiedziała tygodnikowi sędzia Barbara Piwnik, była minister sprawiedliwości.

Jak podkreślają dziennikarze, u Stefana W. w trakcie odbywania kary wykryto schizofrenię paranoidalną. "Zmiana zachowania od stycznia 2016 r. - słyszy 'głosy', które komentowały jego zachowanie, wydawały mu polecenia (...), miał być świadkiem koronnym, wydawało mu się, że jest aktorem w filmie" - brzmi fragment diagnozy. Zastosowano wobec niego leczenie farmakologiczne. Nie był agresywny, więc nie umieszczono go na oddziale psychiatrycznym.

Z kolei tygodnik "Do Rzeczy" podaje, że śledczy nie wiedzą dokładnie, co Stefan W. robił między 8 grudnia, kiedy wyszedł z więzienia, a 13 stycznia, kiedy zaatakował prezydenta Gdańska. Wiadomo jedynie, że męzczyzna pojechał do Warszawy, gdzie w klubach wydał tzw. wypiskę, czyli pieniądze, które otrzymał przy wyjściu z więzienia.

Do ataku na Pawła Adamowicza doszło w niedzielę 13 stycznia podczas finału WOŚP w Gdańsku. Około godz. 20.00 27-letni mieszkaniec Gdańska Stefan W. wszedł na scenę przed światełkiem do nieba. Mężczyzna kilka razy dźgnął prezydenta Gdańska nożem. Operacja Adamowicza trwała pięć godzin. Prezydent Gdańska zmarł w poniedziałek 14 stycznia. Pisaliśmy o tym TUTAJ.

Źródło: "Sieci", Do Rzeczy"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (330)