Żaryn o ujawnieniu danych byłych agentów wywiadu: to nie rodzi zagrożenia dla Polski
Państwo polskie ich zdradziło - uważa były oficer Agencji Wywiadu. Były premier Leszek Miller mówi o zdradzie stanu. Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych przekonuje jednak, że ujawnienie przez IPN prawie tysiąca nazwisk oficerów i agentów wywiadu, to realizacja "ustawowych zobowiązań".
Według rzecznika ministra koordynatora służb specjalnych Stanisława Żaryna opublikowanie przez IPN nazwisk prawie tysiąca oficerów i agentów wywiadu PRL i III RP odbyło się zgodnie z prawem. - Zgodnie z zapisami Ustawy o IPN, nowelizowanej w 2016 r., zbiór wyłączony, tzw. zbiór zastrzeżony IPN, zostanie zlikwidowany - powiedział, komentując publikację "Gazety Wyborczej".
Dodał, że ustawodawca zobowiązał m.in. służby specjalne do przejrzenia dokumentacji ze zbioru zastrzeżonego i przeanalizowania klauzul nadanych poszczególnym dokumentom. - Służby wywiązują się z nałożonego przez Sejm obowiązku, kierując się przepisami prawa oraz wymogami bezpieczeństwa narodowego - zapewnił.
Żaryn podkreślił, że w wyniku przeglądu tych archiwów zostaną utrzymane klauzule jedynie na tych dokumentach, których ujawnienie i dziś rodziłoby zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa.
- Należy jednoznacznie wskazać, że wyłączanie akt ze zbioru zastrzeżonego nie rodzi zagrożenia dla Polski - podkreślił rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.
Żaryn przypomniał, że w ramach całego procesu ujawniane są materiały dotyczące funkcjonariuszy komunistycznych służb specjalnych oraz ich współpracowników. - Proces likwidowania tzw. zbioru zastrzeżonego jest kolejnym etapem lustracji i rozliczania się Polski z okresu komunistycznego - mówił rzecznik.
Przypomniał, że podobne działania przeprowadziły też m.in. Niemcy czy Czechy oraz inne kraje postkomunistyczne. - Proces prowadzony w Polsce nie odbiega od standardów widocznych w innych państwach - ocenił.
Według Żaryna, nie ma dziś podstaw, aby "archiwalia dotyczące funkcjonariuszy i współpracowników komunistycznych służb były masowo skrywane przed opinią publiczną".
Przypomniał, że z ustawy o ochronie informacji niejawnych wynika, iż ochrona danych funkcjonariuszy i współpracowników służb specjalnych nie dotyczy danych znajdujących się w zasobach IPN: "w dokumentach, zbiorach danych, rejestrach i kartotekach, a także w aktach funkcjonariuszy i żołnierzy organów bezpieczeństwa państwa, przekazanych do Instytutu Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu".
Miller: to jest zdrada stanu
"Gazeta Wyborcza" poinformowała, że nazwiska prawie tysiąca oficerów i agentów wywiadu PRL i III RP ujawnia publicznie dostępny katalog Instytutu Pamięci Narodowej. "Obce służby, nie ruszając się zza biurka, mogą zidentyfikować naszych szpiegów, a potem odtworzyć ich kontakty za granicą" - napisała "GW". Według niej, wśród danych są nazwiska legalizacyjne, pod którymi oficerowie występowali za granicą.
- Większość tych ludzi jeszcze żyje, czynne są ich kontakty. Państwo polskie po prostu ich zdradziło - powiedział "Wyborczej" były oficer AW.
Były premier Leszek Miller w programie #dzieńdobryWP nazwał ujawnienie tych danych "zdradą stanu".