Kolejki na granicy. Niebywałe, co Białoruś mówi o Polakach
Białoruski reżim potępił decyzję polskich władz o zamknięciu przejścia granicznego w Bobrownikach. - To uderzy w bardzo ważne sektory dla białoruskiej gospodarki - oceniają eksperci. Co dalej zrobi Aleksander Łukaszenka?
W piątek równo o godzinie 12 polskie władze zamknęły przejście graniczne z Białorusią w Bobrownikach - jedno z najważniejszych w międzynarodowym transporcie w kierunku wschodnim. Było to jedyne na Podlasiu przejście graniczne dla ciężarówek, ponieważ w 2021 roku zamknięto przejście w Kuźnicy. Wówczas była to odpowiedź na atak hybrydowy na Polskę. Obecna decyzja ma związek z prześladowaniem Polaków na Białorusi oraz skandalicznym wyrokiem wydanym na Andrzeja Poczobuta.
- Prawdopodobnie mamy początek drabiny eskalacyjnej. Reżim udzielił wstępnej odpowiedzi, która jest potępieniem i zarazem krytyką tej decyzji. Działania Polski zostały uznana za niekonstruktywne, wrogie, zagrażające obustronnej wymianie handlowej. Widać, że władze białoruskie traktują sprawę wizerunkowo, są nastawione konfrontacyjnie i raczej nie będą w stanie się ugiąć. Nie widzę przestrzeni do kompromisu - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską Kamil Kłysiński, ekspert z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Zobacz też: Ruszył proces Poczobuta. "Podobny do tych z czasów stalinowskich"
Możliwe uderzenie w polski biznes
Zamknięcie przejścia granicznego w Bobrownikach na pewno odbije się na białoruskiej gospodarce. Według wyliczeń ekspertów, w zeszłym roku Białoruś odnotowała spadek PKB o 4,7 proc. Dlatego Warszawa musi spodziewać się odwetowych kroków ze strony Mińska. Prawdopodobnie będą one wycelowane w polski biznes na Białorusi.
- Są już bardzo groźne instrumenty prawne tworzone od lipca ubiegłego roku, które pozwalają m.in. na konfiskatę majątku, na nacjonalizację polskich firm. Możliwe jest uderzenie w inwestorów zagranicznych, czyli w polski kapitał, objęcie danej firmy państwowym zarządem komisarycznym. Zawarte w białoruskich aktach prawnych bardzo ogólnie sformułowane podstawy do takiego działania pozwalają na niemal nieograniczoną uznaniowość w zależności od potrzeb - przypomina Kłysiński.
Białoruś boleśnie to odczuje
- Białoruś jest uzależniona od jednego partnera handlowego, gospodarczego i politycznego - Rosji. Polska takich zależności nie ma, więc różnica jest spora. Białoruś w coraz większym stopniu traci status państwa tranzytowego. To uderzy w bardzo ważne dla białoruskiej gospodarki sektory: przewozów, logistyki, transportu. Jest to duże wyzwanie i będzie pogłębiało problemy gospodarcze. Na pewno poszczególni przewoźnicy w Polsce też będą odczuwać utrudnienia, ale Białoruś nie jest nawet w pierwszej dziesiątce partnerów handlowych Polski i właściwie chyba nigdy nie była - wymienia ekspert z OSW.
Kłysiński dodaje, że to Polska przez lata była na szczycie listy partnerów handlowych Białorusi. - Wskazując na sankcje, zawsze pokazywaliśmy te proporcje, że wymiana handlowa z Unią Europejską i Polską jest dla Białorusi ważniejsza, niż odwrotnie. Te proporcje działają na niekorzyść Mińska. Szczególnie w ostatnim czasie, gdy polska wymiana handlowa z Białorusią nie tylko nie rośnie, ale wręcz się kurczy - wyjaśnia ekspert.
Żarty się skończyły
Polski rząd mówi, że uderzenie w transport ma być sygnałem dla Łukaszenki, że żarty się skończyły. - Nie wykluczamy zamknięcia innych przejść granicznych z Białorusią - mówił w piątek premier Mateusz Morawiecki. Jak wyjaśnił, powodem zawieszenia ruchu granicznego w Bobrownikach są coraz większe napięcia wynikające z działań białoruskich władz.
- Łukaszenka na pewno ten argument zrozumie, bo sam chciał w ten sposób działać wobec Putina, kiedy ten zakazał wjazdu do Rosji po wybuchu pandemii. Białoruski dyktator zagroził Putinowi, że zamknie wjazd ciężarówek z transportem i utworzy się kolejka aż pod Kreml - przypomina z kolei Jakub Biernat, dziennikarz TV Biełsat od lat zajmujący się tematyką Białorusi i krajów postsowieckich.
- Fakt, że nie zamknięto jeszcze wszystkich przejść granicznych, wiąże się z pewnym okienkiem do negocjacji. Jest to też sygnał, że Polska ma silne argumenty w dyskusji na temat, jak powinni być traktowani przedstawiciele mniejszości narodowych na Białorusi - podkreśla dziennikarz w rozmowie z WP.
Białoruski reżim kompletnie zignorował sygnały, żeby nie skazywać Poczobuta w sfingowanym procesie pokazowym. Eksperci twierdzą, że władze były przekonane o bezkarności. Być może nawet KGB napierało na skazanie Polaka.
- Być może Łukaszenka zobaczy, że eskalacja jest nieopłacalna i zacznie się wycofywać z pewnych represji. Na pewno tutaj warunkiem byłoby uwolnienie Poczobuta. Być może rozpoczną się zakulisowe rozmowy, jak go wypuścić, albo Łukaszenka wyrzuci go z Białorusi lub przeniesie do aresztu domowego? - zastanawia się dziennikarz.
Propaganda już działa. "Polacy stoją na granicy, żeby kupić kaszę i sól"
Białoruś znalazła już wytłumaczenie, dlaczego Polska zamknęła przejście w Bobrownikach. Jak podaje dziennikarz Piotr Pogorzelski, "według Mińska, Warszawa boi się, że Polacy pojadą i zobaczą, że wszystko tam jest dobrze, a w sklepach tanio".
- To jest stary motyw. Łukaszenka mówił, że Polacy stoją przy granicy i usiłują wjechać na Białoruś, żeby kupić kaszę i sól. Ale po tym, jakie zapanowały tam porządki, Białoruś nie jest atrakcyjnym i bezpiecznym miejscem wypraw turystycznych. Jest to kraj, który najlepiej omijać z daleka, bo nie wiadomo, co może turystę tam spotkać - ocenia Biernat.
Wtóruje mu Kłysiński. - Białoruś od kwietnia ubiegłego roku wprowadziła ruch bezwizowy dla obywateli RP, Litwy i Łotwy. Każdy obywatel Polski może wjechać bez wizy na terytorium Białorusi. "Mamy wszystkie towary, można je kupować i wywozić z Białorusi, więc to my żywimy tych biednych obywateli UE, porzuconych przez ich władze, które represjonują pokojową wobec sąsiadów Białoruś" - tak mniej więcej brzmi ten przekaz. Obecnie on się tylko może zaostrzyć, jeżeli chodzi o argumentację czy emocjonalność - podsumowuje ekspert OSW.
Zemsta na mniejszości polskiej
Represje wobec Polaków wynikają bezpośrednio z faktu, że Związek Polaków na Białorusi opowiedział się przeciwko reżimowi Łukaszenki. Polacy występowali na wiecach przeciwko dyktatorowi i policyjnej brutalności po tym, jak sfałszował wybory.
Eksperci podkreślają, że wyrok dla Poczobuta to zemsta za mniejszości polskiej, która nie chciała siedzieć cicho, tylko brała udział w życiu politycznym i popierała białoruskie społeczeństwo podczas masowych protestów.
Na Białorusi jest ponad 1500 więźniów politycznych - obrońców praw człowieka. Wysokimi wyrokami skazano też opozycjonistów i niezależnych dziennikarzy.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski