Kontrowersyjny hashtag. "To zaplanowana operacja"
Nie milknie dyskusja na temat hashtagu #StopUkrainizacjiPolski. Od kilku dni widnieje on w trendach polskojęzycznego Twittera. Zdaniem ekspertów, jego pojawienie się jest efektem zaplanowanej operacji.
Wszystko zaczęło się od wpisu posła Konfederacji Grzegorza Brauna, który chwalił się, że hashtag #StopUkrainizacjiPolski jest jednym z najpopularniejszych na polskim Twitterze.
"To dobra wiadomość, że Konfederacja Korony Polskiej, trafnie rozpoznając polityczną rzeczywistość, jednocześnie trafia w główny nerw nastrojów społecznych" - stwierdził poseł.
Broszura partii Brauna
Warto wspomnieć, że w połowie lipca Konfederacja Korony Polskiej, partia Brauna wchodząca w skład parlamentarnej Konfederacji, wydawała broszurę o tym samym tytule. W swoim założeniu miała ona służyć "pilnemu zaradzeniu procesowi zmiany struktury etnicznej naszego kraju".
Zdaniem ekspertów, popularność hashtagu wynika z jego zmasowanego wykorzystania, nie zaś z realnego zainteresowania użytkowników. O sprawie napisało działające przy amerykańskim think tanku Atlantic Council laboratorium Digital Forensic Research Lab (DFRLab), o czym donosi portal Wirtualne Media.
DFRLab stwierdził, że występuje zjawisko astroturfing, czyli akcja realizowana przez niewielką liczbę bardzo aktywnych kont, z których część to boty albo konta nieautentyczne. Wedle analizy DFRLab, 46 tys. tweetów opatrzonych hashtagiem #StopUkrainizacjiPolski zamieszczono na Twitterze w dniach 24-27 sierpnia. Dziesięć najbardziej aktywnych kont odpowiadało za 16 proc. spośród ponad 46 tys. wzmianek.
Co ważne, wszystkie zaangażowane konta były przed akcją znacznie mniej aktywne. DFRLab podkreśla, że do promocji hashtagu wykorzystywano także manipulacje, choćby poprzez umieszczanie frazy w nazwach zaangażowanych w operację profili.
- W ciągu ostatniego tygodnia wspomniany hashtag rzeczywiście często pojawiał się na liście "trendów" polskiego Twittera. W dużej części była to jednak aktywna, półmechaniczna dystrybucja wpisów z ok. 100-140 kont, najczęściej z tożsamościowej bańki środowisk powiązanych z Konfederacją. Sami politycy tej partii brali czynny udział w promowaniu hashtagu, co wzmocniło efekt zasięgowy – mówi w rozmowie z Wirtualnymi Mediami Marcin Wiśniewski, dyrektor Instytutu Badań Internetu i Mediów Społecznościowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Rakiety blisko polskiej granicy. "Putin chce zastraszyć Ukraińców"
"Sztuczne rozpowszechnianie wątku"
- Bez wątpienia w ostatnim czasie obserwujemy wzrost nastrojów antyukraińskich, głównie poza mediami głównego nurtu. W zamkniętych grupach czy za pomocą zanonimizowanych kont generowany jest sentyment negatywny wobec uchodźców przebywających w Polsce – co ciekawe jednak, nie dotyczy to samych działań zbrojnych na terenie Ukrainy, gdzie opinia internautów jest wciąż jednoznacznie krytyczna wobec Rosjan, a pozytywna wobec Ukraińców. Świadczyć to może o coraz trudniejszej sytuacji gospodarczej społeczeństwa, co kanalizowane jest w tym w formie tego typu postaw – dodaje Wiśniewski.
Dyrektor IBIiMS zaznacza, że istnienie tego typu postaw nie jest jedynie polską specyfiką. Podobne sytuacje mają miejsce we Włoszech, Niemczech czy Francji. Tam jednak mają one nieco inny przekaz - "niech Ukraina jak najszybciej się podda, by zakończyć konflikt i by ceny surowców energetycznych wróciły do dawnych poziomów".
Hashtag został zauważony także przez Naukową i Akademicką Sieć Komputerową – Państwowy Instytut Badawczy.
- Eksperci NASK w ostatnim czasie odnotowali dużą popularność wpisów opatrzonych hashtagiem #StopUkrainizacjiPolski – mówi Joanna Lesiak z Pionu Komunikacji Społecznej i Promocji NASK-PIB. - O nietypowym charakterze popularności hasztagu świadczy fakt, że za dużą liczbę wpisów odpowiada mała liczba profili, co sugeruje sztuczne rozpowszechnianie wątku. W konsekwencji działania dezinformacyjne są próbą polaryzacji społeczeństwa polskiego, która ma zmienić nastawienie do wydarzeń za naszą wschodnią granicą, a także do przebywających w naszym kraju uchodźców z Ukrainy - zauważa.
Źródło: Wirtualne Media
Czytaj też: