Są wściekli na Macrona. Sytuacja wymknęła się spod kontroli
We Francji wciąż trwają protesty przeciwko reformie emerytalnej. Demonstracja odbyła się m.in. w rafinerii Fos-sur-Mer na południu Francji. Policja strzelała tam do protestujących pociskami z gazem łzawiącym.
Telewizja BFM TV przekazała, że demonstranci protestujący w rafinerii przeciwko reformie emerytalnej w pewnym momencie obrzucili policjantów "przedmiotami". Nie sprecyzowano jakimi.
W odpowiedzi funkcjonariusze strzelali do protestujących pociskami z gazem łzawiącym.
Jak się okazuje, we wtorek rząd nakazał pracownikom wznowienie pracy w rafinerii należącej do koncernu ExxonMobil - poinformowała agencja Reutera. Z kolei lider lewicowej Francji nieujarzmionej Jean-Luc Melenchon zaapelował na Twitterze do swoich zwolenników, aby przybyli do rafinerii "bronić demokracji i prawa do strajku".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Francja nie przestaje protestować
Protesty we Francji trwają od kilku dni. Pierwszy zaczął się w czwartek. Wcześniej władze zakazały manifestacji na Placu Concorde i Polach Elizejskich w Paryżu. W poniedziałek we francuskiej stolicy doszło do starć protestujących z policją.
Na początku tygodnia Zgromadzenie Narodowe, niższa izba francuskiego parlamentu, odrzuciła dwa wnioski o wotum nieufności dla rządu. Tym samym kontrowersyjna reforma emerytalna podnosząca wiek przejścia na emeryturę z 62 do 64 lat została przyjęta.
Czytaj też: Wrze w Paryżu. Macron jest izolowany i osłabiony