Żałoba w Rabce-Zdroju, nie żyją trzy osoby. "Wyszli tylko na spacer"
Była piękna pogoda, w parku pełno ludzi. Nagle zerwał się wiatr. - Wyrwał drzewo z korzeniami. Te osoby nie szły razem, poruszały się po skosie i drzewo tak właśnie upadło - relacjonują Wirtualnej Polsce mieszkańcy Rabki-Zdroju w województwie małopolskim. W poniedziałek wielkanocny zginęły tam trzy osoby przygniecione przez konar.
W Rabce-Zdroju trwa żałoba po tym, jak zginęły tam trzy osoby przygniecione przez konar drzewa. To siedmioletni Tymek, jego 43-letnia mama, a także 69-letnia mieszkanka tej miejscowości. Wbrew wcześniejszym doniesieniom, nie byli to członkowie jednej rodziny. Mieszkańcy uzdrowiskowej miejscowości w województwie małopolskim są wstrząśnięci.
- Dziś czuję się, jakby zmarł ktoś mi bliski. Nie pamiętam sytuacji, żeby u nas doszło do takiej tragedii - mówi nam pani Maria, która znała zmarłą starszą kobietę. - To moja sąsiadka - przyznaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śmierć Polaka w Strefie Gazy. Nagranie z miejsca ataku Izraela na wolontariuszy
Kobieta mówi o nieprzyjemnym uczuciu, jakie ogarnęło ją w poniedziałek. - Cały dzień jeździły karetki, straż pożarna, jak w amerykańskim filmie. To sieć energetyczna, to dach zerwany na starym budynku teatru i tragiczne informacje z parku - opowiada. - A przecież od rana była taka piękna pogoda, aż chciało się wyjść na spacer - dodaje.
"Przyjechały w odwiedziny do dziadka"
Tadeusza Krzyżaka, mieszkańca Rabki-Zdroju, spotykamy w parku zdrojowym, gdzie doszło do tragedii. Twierdzi, że młodsza kobieta z dzieckiem odwiedzała swojego krewnego w szpitalu kardiologicznym, rzut kamieniem od miejsca zdarzania.
- Przyjechali w odwiedziny do dziadka. Wyszli tylko na spacer i stała się tragedia - mówi mężczyzna. - Tymi drzewami powinni zająć się nie ogrodnicy, ale dendrolodzy, fachowcy od drzew - dodaje. Przekonuje, że są one w kiepskim stanie.
"Potem usłyszałam wielki huk"
Na miejscu zdarzenia uprzątnięto już wyrwany przez wiatr konar. Tuż obok widoczna jest nieduża wyrwa w ziemi po przewróconym drzewie - jakby nie miało głębokich korzeni. Dalej zerwany łańcuch odgradzający alejkę od trawnika. Widać, że drzewo upadło po skosie.
Młoda kobieta, która pracuje w pobliskiej kwiaciarni, przyszła tu ze zniczem. Na trawie obok wąskiej asfaltowej drogi, prowadzącej m.in. do pobliskiego szpitala, ustawionych jest już kilka świeczek. - Ja nie chcę osądzać. Przyszłam się pochylić w tym miejscu - mówi tylko. - Wczoraj nie pracowałam - dodaje.
W poniedziałek wielkanocny czynna była natomiast pobliska kawiarnia, przy tężni. Pracujące tam osoby mówią o nagłej wichurze, która przegoniła spacerujących tego dnia w parku.
- Bardzo dużo ludzi spacerowało. Pogoda była piękna. Nagle zrobiło się duże zamieszanie, zaczął wiać silny wiatr, trzaskało nam drzwiami i oknami, drzewa zaczęło uginać. Potem usłyszałam wielki huk - opowiada jedna z kobiet za ladą.
- Ta starsza pani była z mężem, chcieli już iść w kierunku samochodu, tak słyszałam. Tu zaraz jest parking. On jeszcze krzyknął, żeby uważała, bo widział, że ten konar spada, ale było za późno. Zaraz na miejscu byli strażacy, ogrodzili cały teren, wyprosili wszystkich, również gości z lokalu - dodaje.
"To było normalne drzewo, niezbyt wysokie"
Leszek Świder, burmistrz Rabki-Zdroju, był na miejscu zaraz po pierwszych alarmujących sygnałach. - Byłem tam, widziałem to miejsce. Te osoby nie szły równo, nie szły razem. Można powiedzieć, że poruszały się po skosie i to drzewo tak właśnie upadło. Pod jego ciężarem życie w ułamku sekundy straciły trzy osoby - relacjonuje w rozmowie z Wirtualną Polską.
Burmistrz ogłosił we wtorek dwudniową żałobę w gminie. Na flagach budynków urzędu miasta zawisły kiry. Samorządowiec przerwał też kampanię wyborczą.
W rozmowie z Wirtualną Polską Świder odnosi się do wątpliwości na temat stanu drzew w parku zdrojowym, o którym mówili nam mieszkańcy.
- Mamy w tym parku kilka tysięcy drzew na ponad 20 hektarach. Wiatr wyrwał trzy. Systematycznie dbamy o park, wykonywane są cięcia pielęgnacyjne, pracuje tam dendrolog - podkreśla. - To było normalne drzewo, niczym niewyróżniające się, niezbyt wysokie - dodaje.
Huraganowy wiatr w górach
Do tragedii doszło w poniedziałek ok. godziny 14.30 przy ul. Parkowej w Rabce-Zdroju. Okoliczności zdarzenia wyjaśniają policjanci pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Nowym Targu.
W poniedziałek w związku z huraganowym wiatrem strażacy interweniowali w powiecie tatrzańskim i nowotarskim w sumie ponad 200 razy.
Do dwóch innych tragicznych wypadków doszło tego dnia w Zakopanem. Powalone drzewo przygniotło chłopca, który zmarł później w szpitalu. Nie udało się również uratować młodej kobiety, na której auto spadło drzewo.
Śmierć ucznia oddziału przedszkolnego
We wtorek po południu potwierdzono informację, że ofiary wypadku w Rabce-Zdroju - siedmioletni chłopiec i jego matka - to mieszkańcy powiatu limanowskiego, najbliżsi sołtysa wsi Mordarka. Dyrekcja tamtejszej szkoły podstawowej wydała wzruszający komunikat.
"Z ogromnym bólem i smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci naszego wychowanka, ucznia oddziału przedszkolnego 0b oraz jego mamy" - czytamy w nim.
"Tymusia zapamiętamy jako kochanego chłopca, zawsze uśmiechniętego, lubianego w grupie przez kolegów i koleżanki, tryskającego dziecięcą energią i radością. Nie znajdujemy słów, by wyrazić swój ból i pustkę, jaką odczuwamy po jego stracie. Pogrążonemu w ogromnym bólu tacie i siostrom, Kalince i Marcelince, naszym uczennicom oraz całej rodzinie składamy wyrazy głębokiego współczucia i szczere kondolencje" - napisano.
Paweł Pawlik, dziennikarz Wirtualnej Polski