Zakonnica: zszokowałam własnych rodziców
„Byli zszokowani”, „manipulowali”, „ przekonywali, że to nie moja droga” – zwierzają się w rozmowie z Wirtualną Polską osoby duchowne, wspominając, jak ich rodzice zareagowali na decyzję o służbie Bogu. Jedna z sióstr wspomina: „Byłam przygotowana na najgorsze. Kiedy wstąpiłam do zakonu, namawiali mnie do powrotu. Upłynęło wiele miesięcy, zanim zaakceptowali moją wolę”.
19.03.2009 | aktual.: 27.03.2009 12:56
„Odradziłbym” – tak odpowiada aż 36% osób biorących udział w ankiecie Wirtualnej Polski, zapytanych, o reakcję, gdyby ich dziecko chciało zostać osobą duchowną. 24% przyznaje, że mimo własnych wątpliwości zaakceptowałoby taką decyzję, 18% ucieszyłoby się z niej, a 15% zabroniłoby dziecku wstąpienia do stanu duchownego. 7% ankietowanych mówi, że trudno im jest odpowiedzieć na to pytanie. W sondażu wzięło udział 4303 Internautów.
„Mamo, tato, będę zakonnicą!”
Siostra Zofia pochodzi z miasta, ale jej rodzice – ze wsi. Dziadkowie z obu stron byli bardzo pobożni. Inaczej rodzice, którzy poza uczestnictwem w niedzielnym nabożeństwie i zapisaniem dzieci na lekcje religii, nie byli zaangażowani religijnie. W domu rodzinnym Zofii na tematy wiary się nie rozmawiało. Po prostu nie było to ważne.
Na pomysł zostania zakonnicą Zofia wpadła w szkole podstawowej: – Byłam zbuntowana i któregoś dnia zagroziłam rodzicom: „Zobaczycie, jak pójdę do zakonu, to dopiero zaczniecie płakać!”. Jednak kiedy poszłam na religię i zobaczyłam zaczerwienione oczy zakonnicy, pomyślałam, że to pewnie z niewyspania. Odwiodło mnie to od wcześniejszego zamiaru.
W podstawówce Zofia nie chciała chodzić na religię ani uczęszczać do Kościoła. W niedzielnych mszach uczestniczyła jedynie z powodu nakazu rodziców, sama nie miała na to najmniejszej ochoty: – Zadawałam sobie pytania o cel i sens życia. Odczuwałam pustkę, samotność.
Wreszcie Zofia znalazła grupę przyjaciół, z którymi organizowała wspólne wyprawy. Wśród nich był chłopak, który bardzo jej się podobał. Czasami opowiadał też Zofii o Bogu.
Między trzecią a czwartą klasą szkoły średniej, w wakacje, wraz z trzema koleżankami pojechała na kilka dni do zakonu. Chciała zobaczyć, jak to jest być siostrą: – Od razu, jakoś intuicyjnie, wiedziałam, że tego właśnie szukałam. Potem, oczywiście w tajemnicy przed rodzicami, jeździłam do zakonów coraz częściej. Miłość do Jezusa dojrzewała we mnie stopniowo, a kontakt z siostrami umocnił tę więź, pomógł lepiej Go poznać.
Zofia podjęła wtedy decyzję: chce należeć tylko do Boga. O swoim zamiarze musiała jeszcze (bo nie „tylko”) powiedzieć rodzicom.
Początkowo spodziewała się najgorszego. Była pewna, że będą wściekli, może nawet zabronią jej wstąpić do zakonu. W najlepszym razie zaprotestują, starając się odwieść ją od tego zamiaru. Postanowiła, że porozmawia z nimi po zdanej maturze: – Najpierw powiedziałam mamie. Nigdy nie zapomnę jej reakcji. Długi czas nie odzywała się do mnie, od czasu do czasu łykając krople na uspokojenie. Chodziła milcząca, wzdychając tylko i spoglądając na mnie z zażenowaniem i smutkiem.
Po kilku dniach mama zaczęła zadawać niekończące się pytania: A dlaczego? A po co? A czy na pewno? Oświadczyła też, że córka o wszystkim musi powiedzieć ojcu sama. Matka napomknęła tylko mężowi, że Zofia będzie miała mu do zakomunikowania coś niemiłego: – Reakcja taty mnie zaskoczyła. Chociaż zrzedła mu mina, nie namawiał mnie do rezygnacji z postanowienia. Poradził tylko, żebym najpierw skończyła studia, a potem przemyślała swoją decyzję raz jeszcze.
Przez cały czas Zofia odczuwała duże napięcie i niezadowolenie ze strony rodziców. Czasem również psychiczną presję.
– Kiedy pakowałam walizki, mama przez cały czas obnosiła się ze swoim niezadowoleniem. Usiłowała mi wmówić, że swoją decyzją wyrządziłam jej ogromną krzywdę.
Kiedy Zofia wstąpiła do zakonu, rodzina zaczęła namawiać ją do powrotu. Często manipulowali nią, mówiąc, że babcia chora, że coś się stało w domu etc. Mimo to starali się również dostrzec jakiekolwiek pozytywne strony tego, że ich córka została zakonnicą. Na przykład takie, że nie będzie miała męża pijaka.
Potem, już po ślubach wieczystych, rodzice stopniowo godzili się z sytuacją. Któregoś dnia powiedzieli Zofii, że są z niej dumni.
„Ojciec oskarżał matkę, że z jej winy zostałam zakonnicą”
Siostra Maria opowiada o przypadku, kiedy ojciec bardzo sprzeciwiał się decyzji córki o wstąpieniu do klasztoru. Trwało to kilka lat. Wprawdzie odwiedzał ją razem z matką, ale za każdym razem usilnie namawiał do powrotu. Bywało, że oskarżał swoją żonę o to, że to z jej winy córka została zakonnicą.
Gdy siostra Aneta wstępowała do zakonu, rodzice jej koleżanki z klasy, Klary, bardzo współczuli rodzicom Anety, że córka będzie przebywała daleko. Wkrótce Klara rozpoczęła studia. Po pół roku nauki wzięła urlop dziekański i wyjechała do Niemiec. Tam poznała Amerykanina i zakochała się w nim. – Zdecydowali się na małżeństwo. Klara na krótko wróciła do Polski, by oznajmić swoją decyzję rodzicom, a potem razem z narzeczonym wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Od tamtej pory, a minęło już dziesięć lat, nie widziała się z rodzicami. Żadnej ze stron nie stać bowiem na bilet lotniczy – mówi Siostra Aneta.
Negatywne doświadczenia dotyczące reakcji na decyzję o kapłaństwie ma również ksiądz Andrzej. Zauważa, że przez długi czas jego rodzice byli zszokowani jego wyborem: – Nie robili jednak przeszkód, ani nie próbowali odwieść mnie od pomysłu. Uważali, że to moje życie i sam muszę o nim decydować. Podobnie było, gdy moja siostra oznajmiła, że wybiera się do zakonu.
Z obserwacji księdza Andrzeja wynika, że rodzicom na ogół trudniej jest się pogodzić ze stanem duchownym córki niż syna.
Dla dobra bohaterów tekstu ich imiona zostały celowo zmienione