Zakazano demonstracji w 7. rocznicę pomarańczowej rewolucji
W przypadającą w najbliższy wtorek 7. rocznicę pomarańczowej rewolucji demonstracje na głównym placu stolicy Ukrainy, Majdanie Niepodległości, będą zakazane. Decyzję tę podjął Sąd Administracyjny na prośbę władz Kijowa - podały ukraińskie media.
Koalicja Uczestników Pomarańczowej Rewolucji, która nawołuje ludzi do udziału w rocznicy, zapowiada apelację. Jej aktywiści twierdzą, że przyjdą na Majdan Niepodległości nawet jeśli zakaz demonstracji będzie utrzymany. - Niewykluczone, że zostaniemy aresztowani, jednak nie oznacza to, że zrezygnujemy z obchodów rocznicy pomarańczowej rewolucji - powiedział jeden z działaczy Koalicji, Mykoła Kochaniwski.
Pomarańczowa rewolucja rozpoczęła się 22 listopada 2004 r. Masowe protesty trwały 17 dni; wybuchły, gdy Centralna Komisja Wyborcza w Kijowie uznała, że drugą turę wyborów prezydenckich wygrał kandydat obozu władzy, ówczesny premier i obecny prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz.
W rezultacie w powtórzonym głosowaniu zwyciężył kandydat opozycji demokratycznej, były prezydent Wiktor Juszczenko. Pomarańczowy był kolorem jego kampanii wyborczej.
W 2005 r., w pierwszą rocznicę pomarańczowej rewolucji, ówczesny prezydent Juszczenko wydał dekret ustanawiający 22 listopada Dniem Wolności. Do ostatnich obchodów tego święta na szczeblu państwowym doszło w 2009 r., jeszcze za prezydentury Juszczenki. W 2010 r., po przeprowadzonych wówczas wyborach prezydenckich, najwyższe stanowisko na Ukrainie zajął Janukowycz.
- Ukraina już nigdy więcej nie będzie pomarańczowa - mówił obecny prezydent jeszcze w trakcie kampanii wyborczej.
Niecałe dwa lata po wyborczym zwycięstwie Janukowycza Ukraina jest coraz bardziej krytykowana za odchodzenie od standardów demokracji. Dawni bohaterowie pomarańczowej rewolucji, była premier Julia Tymoszenko i były minister spraw wewnętrznych Jurij Łucenko, znajdują się dziś w aresztach.
Choć sprawy Tymoszenko i Łucenki nie wywołują w społeczeństwie głośnych protestów, Ukraińcy buntują się ostatnio przeciwko pogarszającym się warunkom życia, niewypłacaniu rent oraz ograniczaniu ulg socjalnych.
W demonstracjach, które nie mają jednak masowego charakteru, uczestniczą przede wszystkim niezadowoleni z polityki podatkowej władz właściciele niewielkich firm, likwidatorzy następstw katastrofy w elektrowni atomowej w Czarnobylu oraz weterani wojny w Afganistanie prowadzonej przez nieistniejący już ZSRR.