Zagraniczne media i politycy atakują Polskę. Lazar: rząd Szydło powinien reagować bardzo ostro. Gałązka: z drogi którą idzie PiS nie ma odwrotu
• W ostatnich tygodniach część zagranicznych mediów i polityków atakuje Polskę
• Zbigniew Lazar: reakcja rządu na te doniesienia powinna być ostra
• Wiesław Gałązka: dobrej reputacji nie da się już odzyskać
14.01.2016 | aktual.: 15.01.2016 11:44
Od kiedy władzę w Polsce przejął rząd Prawa i Sprawiedliwości, nasz kraj ma w Europie złą prasę. Takie wnioski można wyciągnąć obserwując doniesienia zachodnich mediów. Duża część z nich krytycznie pisze o decyzjach nowego rządu i popierającej go partii. Prym w atakach na Polskę wiodą przede wszystkim niemieckie gazety. Publicyści zza Odry negatywnie oceniają działania nowych władz, m.in. ws. reformy mediów publicznych i Trybunału Konstytucyjnego. Warto jednak odnotować, że fala krytyki pod adresem PiS, który przez Niemców przedstawiany jest jako partia narodowo-katolicka, została uruchomiona zanim ugrupowanie to zaczęło realnie rządzić.
Część mediów zza Odry krytycznie oceniła już sam wynik październikowych wyborów parlamentarnych. "Sueddeutsche Zeitung" jeden z największych opiniotwórczych dzienników w Niemczech już dzień po ogłoszeniu werdyktu Polaków napisał, że zwycięstwo partii Jarosława Kaczyńskiego jest "kolejnym przykładem powrotu nacjonalizmu i populizmu w Europie" oraz wyraził obawę, że nasz kraj stanie się państwem autorytarnym. Krytycznie o wyniku wyborów w Polsce napisał również "Thueringer Allgemeine", którego komentator stwierdził, że Europa jest największym przegranym, dlatego "UE musi wpaść na pomysł, co zrobić, aby jej głos rozsądku nie został zagłuszony przez populistyczno-nacjonalistycznych awanturników. W przeciwnym razie Polska może stać się decydującą kostką domina, które doprowadzi do upadku Europy".
Słowa publicystów zza Odry wzięli sobie głęboko do serca niektórzy niemieccy politycy, a zwłaszcza szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz. Ten socjaldemokrata od kilku tygodni bezpardonowo atakuje PiS. Decyzje podjęte ws. TK określił "zamachem stanu", a politykę polskiego rządu porównał do działań podejmowanych przez prezydenta Rosji Władimira Putina. W podobnym tonie wypowiadało się również kilku innych europejskich polityków. Jean Asselborn, minister spraw zagranicznych Luksemburga stwierdził, że "Polska jest na drodze do dyktatury", z kolei holenderski komisarz unijny ds. gospodarki cyfrowej i społeczeństwa zasugerował, że nasz kraj powinien zostać objęty nadzorem Komisji Europejskiej. Najdalej w słowach posunął się jednak były premier Belgii, a obecnie przywódca liberałów w PE Guy Verhofstadt, który PiS określił partią narodowo-socjalistyczną.
- Któryś z wysoko postawionych ludzi w Unii Europejskiej powiedział, że oni (przyp. red. politycy UE) opierają swoje komentarze na doniesieniach prasowych, a prasa z kolei pisze, że powołuje się na polityków. To pokazuje, iż mamy do czynienia z jakimś pomieszaniem pojęć - mówi Wirtualnej Polsce Zbigniew Lazar ekspert ds. wizerunku. Mimo to rząd musi podjąć działania, które zatrzymają krytykę pod adresem naszego kraju. Na czym powinny one polegać?
- O ile trudno polemizować z zagranicznymi mediami, o tyle na słowa europejskich polityków rząd Szydło powinien reagować bardzo ostro - tłumaczy Lazar. Jego zdaniem szef MSZ dobrze zrobił wzywając do siebie ambasadora Niemiec. - Niestety nasi zachodni przyjaciele rozumieją tylko mocną reakcję. Dlatego polski rząd powinien mocno potępiać wszelkie tego typu wypowiedzi - mówi rozmówca WP. I zaznacza, że na niedyplomatyczne odpowiedzi różnych polityków nie należy odpowiadać politycznie.
Zdaniem Lazara Polska powinna brać przykład z Izraela. - Pod adresem tego państwa żaden niemiecki polityk nie skierowałby uwag, na które pozwalają sobie w stosunku do Polski. Dlaczego? Bo spotkałby się z natychmiastową, bardzo mocną reakcją tamtejszego rządu - tłumaczy rozmówca WP. I dodaje, że od kiedy szef polskiego MSZ Witold Waszczykowski wezwał do siebie ambasadora Niemiec, a minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro napisał mocny list do unijnego komisarza, europejscy politycy zmiękli.
- Często słyszę opinie usprawiedliwiające wypowiedzi Schulza czy Verhofstadta, że są to politycy słynący z kolorowego, ciętego języka. Oni mają prawo, a Ziobro czy Waszczykowski już nie? Politykom, którzy mają kolorowy, cięty język należy odpowiadać w równie kolorowy sposób - tłumaczy Lazar. Ekspert nie zgadza się z krytyką pod adresem Ziobry za list jaki wystosował do unijnego komisarza. - W mojej ocenie minister odpowiednio dobrał język do osoby oraz sytuacji. Tą zasadą powinien kierować się polski rząd - uważa Lazar.
Inaczej, sytuację w jakiej znalazły się nowe polskie władze, postrzega Wiesław Gałązka, ekspert do spraw wizerunku z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej. - Niestety, dobrej reputacji nie uda się już odzyskać. To nie jest tak, że odkleimy z butelki jedną etykietkę, a w jej miejsce nalepimy inną. Na dobrą reputację, na którą składają się zaufanie, szacunek i sympatia, pracuje się latami - tłumaczy Gałązka w rozmowie z Wirtualną Polską. Ekspert tłumaczy, że reakcja zagranicznych mediów i polityków nie jest dla niego zaskoczeniem. - Widząc protesty, jakie mają miejsce w Polsce, muszą być zaniepokojeni nieprzewidywalnością działań polskich władz - wyjaśnia wykładowca Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.
- Unia Europejska jest systemem połączonych naczyń. Kiedy w którymś z państw członkowskich wycieka demokracja, powoduje to obawy u pozostałych. Stąd ta zagraniczna krytyka i głosy nawołujące do rozsądku - mówi Gałązka.
- Obawiam się, że z drogi, którą w tej chwili idzie PiS, nie ma już odwrotu. W związku z tym obecnym władzom nie uda się poprawić naszego wizerunku na arenie międzynarodowej - mówi ekspert DSW.