Już nie tylko Odra. "Nie wierzcie, że to się skończy"
Nowe relacje mieszkańców miejscowości nad Odrą dokumentują szokujące skutki katastrofy związanej z zatruciem rzeki Odry i zaprzeczają optymizmowi urzędników, jakoby stan wody już się poprawiał. W Kostrzynie nad Odrą (woj. lubuskie) po przejściu trującej fali życie w ogóle zanikło. W rzece Regalica - odnodze Odry koło Gryfina - ryby właśnie dogorywają. W Kluczu na przedmieściach Szczecina zabrakło worków do zbierania śniętych ryb.
"Jaki pomór. Boże, co oni zrobili! Nie chcę już na to patrzeć. Zawracaj, wystarczy mi!" - na 8-minutowym filmie nagranym z rzeki Regalica (wschodnia odnoga Odry koło Gryfina w woj. zachodniopomorskim) słychać płacz Elżbiety Klepadło. Małżeństwo wędkarzy od niedzieli dokumentuje skutki katastrofy w wodach Odry. Na filmie widać, jak wypływają łodzią z Ciepłego Kanału i płyną Regalicą. Początkowo widzą pojedyncze "srebrne punkciki", potem jest ich coraz więcej, aż natrafiają na wyspę utworzoną ze śniętych ryb. Wtedy żona wędkarza wybucha płaczem.
- To z bezsilności. Niektóre ryby, amury, sumy konały, walcząc o życie przy powierzchni. Chciałam łapać je w ręce i przenieść do czystej wody. Może to by je uratowało - relacjonuje Wirtualnej Polsce Elżbieta Klepadło. Na samo wspomnienie znowu pojawiają się łzy. Wspomniany film nagrała w niedzielę około południa. Wyjaśnia, że wsiadła do łodzi, bo chciała się naocznie przekonać, jaka jest sytuacja. Państwowe media sugerowały wówczas, że to nie zatrucie chemią, ale przyducha i zakwit sinic.
- Jeśli ktoś mówi, że to się już kończy, to kłamie. Ta trująca woda nadal zabija. To są nasze lokalne ryby, a nie masa, która przypłynęła tu niesiona nurtem - mówi dalej i pokazuje nagranie z wtorku, na którym nadal widać kolejne zdychające ryby w Ciepłym Kanale.
Odra. Wojewodowie mają właściwie same dobre informacje
Kiedy rozmówczyni publikowała kolejne filmy, wojewoda zachodniopomorski Zbigniew Bogucki przekazywał mediom "dobre informacje w trudnym czasie". Przekonywał, że zanieczyszczenie wody w Odrze jest coraz mniejsze, a badania chemiczne nie wykazują parametrów, które miałyby powodować śnięcie ryb. "Oby to się utrzymało w następnych godzinach i dniach" - podkreślił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Optymizm wojewody był przedwczesny. Jeszcze tego samego dnia, jak i w środę wędkarze zbierali ryby w miejscowości Klucz. To przedmieścia Szczecina. Zdechłe okazy szczupaków i sandaczy miały czerwone skrzela, co sugeruje, że zdechły krótko wcześniej. Ocenił to m.in. właściciel sklepu wędkarskiego, który bierze udział w akcji odławiania padliny. Zaapelował na Facebooku o pomoc w pracy i dostarczenie worków, których zabrakło. Zareagowała policja i wędkarze.
Aktualnie służby wojewody stawiają kolejne zapory, mające odłowić zdechłe ryby płynące w dół rzeki (dotąd zebrano 67 ton). W ten sposób przed zatruciem chroniony jest Parku Krajobrazowy Doliny Dolnej Odry.
Kostrzyn nad Odrą. Wojewoda cieszył się z kaczek. Ryb nie ma
Przypomnijmy, że z dobrymi informacjami wystąpił w mediach wojewoda lubuski Władysław Dajczak. We wtorek poinformował o oczyszczeniu 70 proc. Odry w tym województwie. Przekazał, że przepłynął z komendantem wojewódzkim Państwowej Straży Pożarnej 10-kilometrowy odcinek z Cigacic do Nietkowa. - To, co zobaczyłem, jest budujące. Na tym odcinku nie znaleźliśmy ani jednej śniętej ryby, które czy to w nurcie Odry, czy w główkach, zatokach by pływała. Poza tym spotykaliśmy pływające kaczki, łabędzie, kormorany. To jest naprawdę dobra informacja - mówił Dajczak.
Optymizmowi urzędnika zaprzeczają relacje lokalnych wędkarzy. - Po przejściu trującej fali, nie widać żadnej żywej ryby - relacjonuje w rozmowie z WP wędkarz z okolic Kostrzyna nad Odrą. Pokazuje serię własnych nagrań z wtorku. Przy tzw. główkach, przy brzegu w okolicach twierdzy normalnie gromadziły się ławice drobnych ryb. Na spokojnej tafli nie zaobserwował żadnego śladu ich obecności. W tym miejscu wyzdychały małże i ślimaki.
- Nie wierzę w żadne słowo urzędników, zapewniających, że wyjaśniają sprawę. Afera jest na tyle gruba, że postanowili nie straszyć wyborców. Może faktycznie lepiej będzie się żyło, bez świadomości, co zabiło ryby w Odrze. Minęły trzy tygodnie. Trucizna spłynie do Bałtyku, nikt nie został złapany za rękę. Winę zrzuci się na klimat i suszę - podsumowuje w gorzkich słowach.
Trzy tygodnie po pierwszych sygnałach o śnięciu ryb w Odrze państwowe służby nie potrafią wyjaśnić, co jest powodem katastrofy. - Żadna z próbek wody z Odry badanych przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska nie wykazała obecności substancji toksycznych - powiedziała na wtorkowej konferencji prasowej Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska.
Minister poinformowała, że zakończyła się pierwsza partia badania ryb pod kątem obecności pestycydów. - Nie wskazano w żadnym z badanych gatunków (śniętych ryb - red.) - obecności pestycydów. Trwają też badania bifenyli i metali ciężkich. Te metale ciężkie zostały już w badanych gatunkach wykluczone - poinformowała minister.
Według najnowszych informacji Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, który bada próbki wody w Odrze, przekazał, że stan rzeki się poprawia. Podano szczegółowe wyniki badań. GIOŚ przekazała, że zawartość tlenu w wodzie się obniża. "W większości z 30 stałych punktów poboru próbek, stan natlenienia jest dopuszczalny" - podano w komunikacie. Przekroczony poziom został w ¼ punktów, głównie w rejonie Odry Zachodniej, m.in. na Kanale Gliwickim, Kłodnicy.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski