Zaginął wojskowy śmigłowiec. Akcja u wybrzeży Japonii
Podczas akcji poszukiwawczej japońskiego helikoptera wojskowego odnaleziono szczątki maszyny, co potwierdza hipotezę, że śmigłowiec rozbił się w wodzie między Miyako a pobliską wyspą Irabu. Wśród odzyskanych z wody elementów znajduje się nieużywana łódź ratunkowa, której numer seryjny pasował do numeru śmigłowca, drzwi oraz inne fragmenty należące prawdopodobnie do zaginionego Black Hawka. Informację tę przekazali w piątek japońscy urzędnicy. Na pokładzie zaginionej maszyny znajdowało się dziesięć osób, w tym dowódca dywizji, Yuichi Sakamoto. Dotychczas nie udało się odnaleźć nikogo z załogi helikoptera. - Od czasu, gdy doszło do incydentu, przez całą noc przeszukiwaliśmy teren wokół miejsca zdarzenia, ale nie udało nam się znaleźć dowódcy 8. dywizji generała Sakamoto i dziewięciu innych osób znajdujących się na pokładzie samolotu - powiedział minister obrony Yasukazu Hamada. Jednocześnie zapewnił, że poszukiwania zaginionych nadal trwają. Śmigłowiec UH-60JA Black Hawk, należący do Lądowych Sił Samoobrony Japonii, zniknął z radaru w czwartek w godzinach popołudniowych podczas misji rozpoznawczej na południowych wyspach Japonii. Miało to miejsce zaledwie dziesięć minut po tym, jak helikopter opuścił bazę znajdującą się na wyspie Miyako. Nie wiadomo, co było przyczyną katastrofy. W marcu maszyna przeszła rutynową kontrolę oraz lot testowy. Nie stwierdzono wówczas żadnych nieprawidłowości. Zwiększanie zdolności obronnych na południowo-wschodnich wyspach jest reakcją Japonii na rosnącą aktywność wojskową Chin w tym regionie, zwłaszcza w pobliżu Tajwanu.