Ciekawe, czy pan tę telewizję publiczną ogląda od czasu do czasu. Choćby wczoraj wieczorem, gdzie mogliśmy oglądać w
telewizji publicznej transmisję "Człowieka Wolności" tygodnika "Sieci", tytułem "Człowieka
Wolności", ten tytuł nadano Danielowi Obajtkowi, prezesowi PKN Orlen. Fragmenty
z tej uroczystości wywołały furorę, wzbudziły furorę w mediach społecznościowych. Zobaczmy fragment.
"Napoleon Bonaparte mówił, że dla Polaków nie ma rzeczy niemożliwych, jakby znał pana prezesa Obajtka. Szarża
Daniela Obajtka w polskim biznesie, jak ta pod Somosierrą, do której odnosił się Napoleon, budzi podziw."
To były wiceminister Marcin Warchoł, który złożył dość osobliwą laudację na cześć Daniela
Obajtka. Jak pan się do tego odniesie?
Mamy 8:30 i jakby poziom żenady tego dnia chyba już został osiągnięty.
Ja znam pana ministra Warchoła, co ciekawe mówię to po raz pierwszy, mieszkałem z nim w jednym pokoju przez 2 lata
w akademiku. Razem studiowaliśmy, ale to jakby u niego wtedy nie zauważałem takich
tendencji do składania hołdów lennych takim czy innym osobom. No to jest oczywiście jakieś bardzo
smutne. Trochę z jednej strony takie trochę jak z Barei, z drugiej strony mocno żenuje,
z trzeciej widać, że chyba obóz Zjednoczonej Prawicy powoli już stawia na nowego delfina, kolejnego
z kolei. Daniel Obajtek chyba jawi się jako takie cudowne dziecko Zjednoczonej
Prawicy, wszyscy będą go hołubić. No głównie dlatego, że ma pieniądze, że za chwilę będzie zarządzał
siecią lokalnych gazet i portali, no więc politycy prawicy jak muchy
do miodu ciągną.
Mnie to porównanie do Napoleona, szczerze mówiąc, urzekło, nie tylko mnie. Ale pan
mówi o tym, że mieszkał z Marcinem Warchołem, wiceministrem sprawiedliwości w jednym pokoju w akademiku. Marcin
Warchoł taki jest, on
wierzy w to, co mówi?
Nie wiem, trudno mi teraz już wchodzić w psychologię pana ministra, pana Marcina Marcina pozdrawiam, ale
nie wiem po co się robi takie rzeczy. Bo w polityce oczywiście każdy ma swojego lidera, każdy ma swojego
jakieś sympatie, każdy orientuje się na jakiegoś przywódcę, tylko mnie się wydaję, że trzeba
to robić chyba z jakąś, nie
wiem, z jakimś wyczuciem, jakąś klasą.
Co was poróżniło? Jeszcze zatrzymam się przy tym Marcinie
Warchole, który jest na zupełnie innych antypodach politycznych niż pan. W wspólnym pokoju w akademiku jakby nie można
dojść do porozumienia, jeśli chodzi o poglądy polityczne? Wyście się tam spierali w tym akademiku i,
nie wiem, może kłócili o politykę?
Nie, my wtedy byliśmy studentami, którzy całkiem fajnie się dogadywali. Zresztą jesteśmy też z jednego miasta i z jednego liceum, więc
trochę czasu spędziliśmy ze sobą, ja z panem ministrem. No nasze drogi się rozeszły
po prostu. Ja poszedłem drogą progresywną, postępową, lewicową. Marcin Warchoł zdecydował
się związać ze środowiskiem konserwatywnym i okej, ja nie mam nic przeciwko temu. Tylko wydaje mi się, że trzeba mieć
trochę więcej wyczucia w sytuacjach, kiedy próbuje się kogoś docenić. Mówienie
o Danielu Obajtku, że jest Napoleonem i że ma swoje bitwy i że zdobywa świat - od
inteligentnego człowieka oczekuje się pewnego samoograniczenia
w formułowaniu tego typu peanów.