Zabójstwo Pawła Adamowicza. Kilkuset świadków w śledztwie i kolejne badania
Dwa lata od morderstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza śledztwo prowadzone przez gdańską prokuraturę nie odpowiedziało na wszystkie pytania. Mimo dwóch wcześniejszych opinii biegłych psychiatrów i psychologów, Stefan W. będzie badany po raz trzeci. W sprawie przesłuchano już kilkuset świadków. A śledztwo potrwa co najmniej do połowy kwietnia.
Przypomnijmy, do tragicznego zdarzenia doszło 13 stycznia 2019 r., w czasie gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Ówczesny prezydent Gdańska Paweł Adamowicz został zaatakowany nożem. Zmarł dzień później w szpitalu. Napastnik, 27-letni Stefan W., został zatrzymany bezpośrednio po ataku na samorządowca.
Wydawało się, że śledztwo, które zostało wszczęte tuż po zabójstwie prezydenta Gdańska, przebiegnie sprawnie i zakończy się skierowaniem aktem oskarżenia do sądu.
Tak się jednak nie stało. Nie uzyskano bowiem odpowiedzi: czy podejrzany o zabójstwo Stefan W. był w chwili popełniania czynu poczytalny, czy też miał na tyle silne zaburzenia psychiczne, które wpłynęły na jego zachowanie. W grudniu zdecydowano się postępowanie po raz kolejny przedłużyć.
Zabójstwo Pawła Adamowicza. Potrzebna kolejna opinia
- Decyzja o przedłużeniu śledztwa do 13 kwietnia podyktowana była koniecznością powołania kolejnego, trzeciego zespołu biegłych do oceny stanu poczytalności podejrzanego. W sprawie dwa zespoły biegłych wydały opinie zawierające odmienną ocenę. Pierwszy uznał, że podejrzany był niepoczytalny. Drugi, że podejrzany miał ograniczoną poczytalność. Podjęte przez prokuratora czynności nie doprowadziły do wyjaśnienia i wyeliminowania sprzecznych wniosków – informuje Wirtualną Polskę Grażyna Wawryniuk, rzecznik gdańskiej prokuratury.
Poprzednie opinie biegłych były sporządzone wiosną i w połowie ubiegłego roku. Stefana W. badano w krakowskim areszcie, na specjalistycznym oddziale psychiatrycznym dla podejrzanych o poważne przestępstwa. Po pierwszej obserwacji, biegli uznali, że 29-letni obecnie podejrzany miał zniesioną zdolność rozpoznawania znaczenia swojego czynu i pokierowania swoim postępowaniem. Z taką argumentacją nie zgodziła się prokuratura, a także rodzina Pawła Adamowicza.
Według drugiego badania Stefan W. nie był całkowicie niepoczytalny, nie stwierdzono również u niego schizofrenii. Nieoficjalnie mówiło się o "indywidualnym zamachu terrorystycznym”. Nieoficjalnie, trzecie badanie nie zostanie przeprowadzone w krakowskim instytucie.
- W toku postępowania uzyskano kilkadziesiąt opinii i ekspertyz różnych specjalności, dotyczących zarówno osoby podejrzanego, jak i zabezpieczonego materiału dowodowego, w tym opinie sądowo-psychiatryczne, psychologiczne, opinię fizyko – chemiczną, z zakresu ratownictwa medycznego, biologii, daktyloskopii, informatyki. Postępowanie zostanie zakończone po skompletowaniu materiału dowodowego – mówi nam Grażyna Wawryniuk z gdańskiej prokuratury.
W śledztwie przesłuchano do tej pory ok. 440-450 osób. W ubiegłym roku Prokuratura Regionalna w Gdańsku informowała o ponad 500 świadkach. Skąd ta rozbieżność?
- Niektórzy świadkowie byli przesłuchiwani ponownie. Prokuratura musiała zweryfikować ich zeznania z zeznaniami innych świadków - mówi nam Grażyna Wawryniuk z gdańskiej prokuratury.
Wśród nich byli również współwięźniowie Stefana W. z okresu jego wcześniejszego pobytu w Zakładzie Karnym. Nieoficjalnie mówiło się nawet o ponad 100 osadzonych, którzy zeznawali jako świadkowie. Stefan W. kilka tygodni przed tymi tragicznymi wydarzeniami wyszedł z więzienia, gdzie od 2013 roku odsiadywał wyrok za napady z bronią na placówki banków.
W czasie poprzedniego pobytu za kratami mężczyzna był leczony, stwierdzono u niego chorobę psychiczną. Krótko przed zakończeniem kary na policję zgłosiła się matka Stefana W. Była zaniepokojona stanem psychicznym syna. Mężczyzna miał słyszeć głosy, mówić o dużym poczuciu krzywdy i obwiniać o swoją sytuację polityków. Śledztwo w tej sprawie prowadziła toruńska prokuratura, ale w październiku ubiegłego roku je umorzyła. Z decyzją śledczych nie zgodził się brat Pawła Adamowicza – Piotr, który złożył zażalenie. Sprawa trafiła do gdańskiego sądu, który jeszcze nie wydał decyzji.
Jak przekazują nam śledczy, Stefan W. konsekwentnie nie przyznaje się do winy. – Ma status podejrzanego, nie zmienił swojego stanowiska od przedstawienia mu w styczniu 2019 roku zarzutu popełnienia przestępstwa. Według prokuratury, działał w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia Pawła Adamowicza, kilkukrotnie ugodził go nożem powodując obrażenia w postaci ran kłutych klatki piersiowej, w następstwie których polityk poniósł śmierć. Czynu dopuścił się w warunkach powrotu do przestępstwa – informuje WP Grażyna Wawryniuk z gdańskiej prokuratury.
Obecnie Stefan W. przebywa w Areszcie Śledczym w Gdańsku. Sąd już osiem razy przedłużał termin stosowania tymczasowego aresztowania. Mężczyzna korzysta z prawa do widzenia z członkami rodziny.
Jak ujawnił portal gazeta.pl, na stronie petycjeonline.pl wystosowano apel, który ma na celu przyspieszenie procesu zabójcy byłego prezydenta Gdańska.
"Jesteśmy zaniepokojeni kolejnymi decyzjami śledczych, które opóźniają osądzenie sprawcy. Uważamy, że sprawa Stefana W. powinna zostać już skierowana do niezawisłego sądu" - piszą autorzy apelu. Wśród nich są m.in.: były marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, obecna prezydenta Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, laureatka literackiej Nagrody Nobla Olga Tokarczuk, reżyser Agnieszka Holland i aktor Mateusz Damięcki.