Zabójstwa, które miały wpływ na politykę
Jej śmierć czyni z Brexitu szekspirowską tragedię
Odwracają trend w sondażach
W Wielkiej Brytanii zabójstwo Jo Cox (na zdjęciu) odwróciło trend w sondażach ws. wyjścia z Unii Europejskiej. Cox była deputowaną do Izby Gmin z ramienia Partii Pracy i zwolenniczką pozostania Zjednoczonego Królestwa w Unii. Nie sposób precyzyjnie zmierzyć, na ile jej śmierć wpływa na decyzje Brytyjczyków ws. referendum, ale jej znaczenie jest bezsprzeczne.
- Była politykiem i miała bardzo zdecydowane poglądy polityczne. Sądzę, że została zabita właśnie z powodu tych poglądów - mówił Brendan Cox, mąż Jo. W prasie brytyjskiej wpływ śmierci Jo na wyniki referendum to jeden z ważnych tematów.
A kim była? Zdecydowanie popierała pozostanie Wielkiej Brytanii w Unii. Na Twitterze w ostatnim przypiętym poście pisała, że imigracja jest problemem, ale nie jest wystarczającym powodem, aby opuszczać UE.
Jej zabójca miał - wedle relacji świadków - krzyczeć "Britain first!" ("Najpierw Brytania!"). Później 52-letni Thomas Mair miał powiedzieć: "moje imię to śmierć dla zdrajców, wolność dla Wielkiej Brytanii".
Śmierć Cox czyni z referendum ws. Brexitu szekspirowską tragedię. Tym istotniejszą dla Polski, bo rząd Prawa i Sprawiedliwości uznaje Wielką Brytanię za jednego z głównych sojuszników w UE.
Śmierć Cox to zresztą kolejny osobisty dramat, bo to przecież nie pierwsze morderstwo polityka, które zmienia zarazem historię państw i Europy.
(WP, Jacek Gądek, oprac.: mg)