Zabili szesnastolatka, czy tylko utopili ciało?
Na kary od czterech do sześciu lat więzienia skazał gdański sąd trzech mężczyzn i kobietę, którzy zdaniem prokuratury znęcali się i zabili szesnastoletniego Grzegorza R. z okolic Chwaszczyna niedaleko Gdyni. Sąd nie znalazł dowodów na przypisanie oskarżonym zabójstwa, uznał natomiast, że doszło do nieumyślnego spowodowania śmierci.
Jednemu z mężczyzn i kobiecie sąd wymierzył kary czterech lat więzienia, trzeciego skazał na cztery i pół roku, a inicjatora przestępstwa, 33-letniego Alberta K. na sześć lat pozbawienia wolności.
Ciało szesnastolatka znaleziono w leśnym stawie niedaleko Kartuz wiosną 2004 r. Kilkanaście dni wcześniej oskarżeni wrzucili do stawu pobitego chłopaka.
Grzegorz R. pracował na budowie, dokąd przyjechali do niego oskarżeni. Podejrzewali, że ukradł im papierosy, które kupili od przemytników. Kazali mu wejść do samochodu i zaczęli bić. Później przetrzymywali chłopaka w domu kobiety. Ostatecznie przewieźli go maluchem w okolice Kartuz i tam wrzucili do stawu. Nie wiadomo w jakich okolicznościach doszło do zgonu.
Prokuratura występowała o wymierzenie kar 15 i 25 lat więzienia.
Sąd stwierdził, że nie znalazł dowodów na przypisanie oskarżonym zabójstwa. Sąd wskazywał na opinie biegłych, którzy orzekli, że chłopak mógł udusić się, kiedy był przewożony przez oskarżonych za przednimi siedzeniami malucha w poszewce. Według drugiej wersji, chłopak utonął. Oskarżeni sądzili, że Grzegorz R. zabił się, gdy spadł ze strychu w miejscu, gdzie był przetrzymywany. Twierdzili, że dlatego właśnie wrzucili go do stawu w lesie.
Wyrokiem oburzona była matka i rodzina chłopca. Ja nigdy nie uwierzę w to, że nie chcieli zabić mojego syna. Oskarżali siebie samych, że są winni jego śmierci. Wyrok jest za niski- mówiła matka Grzegorza R., Ludwika.
Kobieta zapowiedziała, że za pośrednictwem prokuratury będzie chciała, by sprawę ponownie rozpatrzył sąd wyższej instancji.