Zabili go rosyjscy żołnierze. "Przechodził przez ulice"
Mykoła Leontijowicz Semykoz został zabity przez rosyjskich żołnierzy. Zginął na środku ulicy w Siewierskodoniecku w obwodzie ługańskim. 8 marca Rosjanie ostrzelali wiele budynków w mieście. Oprócz Mykoła zginęło dziewięć osób, a kilka zostało rannych. O śmierci mężczyzny poinformowała jego córka.
8 marca rosyjskie wojska najechały Siewierskodonieck w obwodzie ługańskim. Jak informował wówczas szef władz obwodowych Serhij Hajdaj żołnierze zabili 10 cywilów. Strzały padły w wielu miejscach miasta, Rosjanie ostrzeliwali także domy.
Wśród ofiar był Mykoła Leontijowicz Semykoz. "Mój tata został zabity przez rosyjskich faszystów, kiedy w południe przechodził przez ulicę w mieście, w którym mieszkał 50 la. Nie chciał wyjeżdżać. Ucieczka nie była w jego stylu. Spoczywaj w pokoju tato. Kocham cię" - napisała na Twitterze jego córka Maria Semykoz, do wpisu dołączyła zdjęcie oraz życiorys ojca.
Życie od wojny do wojny
W przejmującym wpisie czytamy, że pogrzeb nie będzie możliwy, bo w mieście trwa wojna. "Tata odmówił opuszczenia miasta. Wierzył w ludzkość, wierzył w swoje prawo do przebywania na swojej ziemi".
Okazuje się, że życie Mykoła toczyło się od wojny do wojny. "Urodził się w 1944 roku we wsi Krasnodon w obwodzie ługańskim, podczas II wojny światowej. Nie wiemy, czy jego data urodzenia w paszporcie była poprawna, więc zawsze żartował, że jego urodziny powinny być obchodzone przez cały miesiąc. Mama taty zmarła, gdy miał około 2 lat. Potem był z rodziną. W ciągu kilku lat jego ojciec, mój dziadek, ożenił się po raz drugi i mógł zabrać ojca do siebie i swoją drugą matkę. Niewiele wiemy o rodzinie ojców: najprawdopodobniej krewni byli represjonowani" - napisała Maria.
Mykoła Semykoz studiował w wiejskiej szkole, pasjonował się fizyką i matematyką, a następnie wstąpił do rosyjskiego Instytutu Politechnicznego Ryazan i został inżynierem pierwszej klasy. W latach 80. zapewnił pracę pierwszych komputerów w ZSRR. "Trafił więc do młodego miasta chemików i inżynierów" - czytamy.
"Jest dla mnie przykładem godności i honoru"
Mykoła w latach 90. pracował dorywczo. "Naprawiał telewizory na wsiach w zamian za produkty spożywcze. Potem wraz z przyjaciółmi założył małą firmę stolarską — pomagali ocieplać balkony w mieszkaniach. Wykształcony i utalentowany inżynier, tata pracował od rana do wieczora jako stolarz, aby zapewnić nam, dzieciom, wysokiej jakości edukację, a nawet wysłać nas nad morze na odpoczynek" - napisała córka Mykoły.
Cenił wolność. Zawsze uważał, że Ukraina jest niepodległa, popierał Majdan. "Jest dla mnie przykładem godności i honoru. Był prawdziwym przyjacielem" - napisała na Twitterze Maria.