Zaatakowali w nocy bazę USA z Polakami. Szef BBN uspokaja
"Kilka godzin temu doszło do uderzenia rakietowego na bazę lotniczą USA Ain al-Asad w Iraku, w której stacjonuje także nasz kontyngent. W wyniku ataku nie ucierpiał nikt z polskiego personelu cywilnego ani wojskowego. Sytuacja na Bliskim Wschodzie jest bardzo napięta" - poinformował szef BBN Jacek Siewiera.
Co najmniej kilku żołnierzy zostało rannych w wyniku ataku rakietowego na bazę sił lotniczych USA Ain al-Asad w prowincji Anbar na zachodzie Iraku, w której stacjonują również zagraniczne kontyngenty wojskowe. Jak pisze agencja dpa, informację tę potwierdził rzecznik Departamentu Obrony USA. Na razie nikt nie przyznał się do ataku.
- Według wstępnych ustaleń kilku amerykańskich żołnierzy zostało rannych - poinformował przedstawiciel Pentagonu. "Personel bazy dokonuje obecnie oceny szkód" - dodał.
Szef BBN Jacek Siewiera w komunikacie na platformie X przekazał, że "w wyniku ataku nie ucierpiał nikt z polskiego personelu cywilnego ani wojskowego".
"Uważnie patrzymy na Bliski Wschód. Nasze kontyngenty wojskowe w Libanie i Iraku działają według podwyższonych zasad bezpieczeństwa. W Iraku ostatniej nocy doszło do ataku rakietowego na amerykańską część bazy. W tej strefie nie było naszych żołnierzy I cywilnych pracowników naszego PKW" - dodał z kolei szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
Do ataku na bazę w Iraku, gdzie stacjonują żołnierze sił koalicyjnych dowodzonych przez USA, doszło w momencie, gdy napięcie na Bliskim Wschodzie wzrosło po zabiciu w ubiegłym tygodniu przez Izrael w Bejrucie wojskowego przywódcy Hezbollahu Fuada Szukra. W ataku w Teheranie zginął z kolei polityczny przywódca palestyńskiego Hamasu Ismail Hanija.
"Niebezpieczna eskalacja"
Ministrowie obrony USA i Izraela Lloyd Austin i Yoav Galant omówili w poniedziałek w rozmowie telefonicznej sytuację na Bliskim Wschodzie. - Minister Austin i minister Galant zgodzili się, że przeprowadzony 5 sierpnia przez związanych z Iranem bojowników atak na siły USA w bazie Ain al-Asad na zachodzie Iraku oznacza niebezpieczną eskalację i pokazuje destabilizującą rolę Iranu w regionie - oświadczył rzecznik Pentagonu gen. Patrick Ryder.
Od początku eskalacji wojny w Strefie Gazy jesienią ubiegłego roku proirańskie ugrupowania terrorystyczne wielokrotnie atakowały amerykańskie bazy wojskowe w Iraku i Syrii. Pod koniec stycznia w jednym z ataków w Jordanii w pobliżu granicy z Syrią zginęło trzech amerykańskich żołnierzy. W odpowiedzi Stany Zjednoczone przeprowadziły naloty na pozycje bojowników w Iraku i Syrii - przypominają światowe media.