Z Trybunału Konstytucyjnego do Brukseli? Nieoficjalne doniesienia o Julii Przyłębskiej
Prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska kandydatką Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do Parlamentu Europejskiego? To możliwy scenariusz - przyznają osoby z kręgów PiS. - Julia nie chce przechodzić na emeryturę po zakończeniu kadencji prezesa w TK - twierdzi nieoficjalnie polityk partii Jarosława Kaczyńskiego. Jak słyszymy, w politykę może także zaangażować się mąż Julii Przyłębskiej, Andrzej, były ambasador RP w Niemczech.
Rozmówcy z obozu władzy w sprawie tych kuluarowych spekulacji są podzieleni. Część z nich o potencjalnym kandydowaniu Julii Przyłębskiej do PE mówi: "Tak, to możliwe". Inni nie dowierzają: "To na pewno fejk", "odjazd", "dziwny pomysł".
Jak będzie? Zdecydują o tym Jarosław Kaczyński i sama prezes Przyłębska. - Ona chce działać w polityce. Jej mąż również. I pewnie ma na to szansę - twierdzi jeden z działaczy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kampanijne przedbiegi
Wirtualna Polska kilka dni temu przedstawiła nazwiska potencjalnych kandydatów na europosłów z list PiS. Wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się już w czerwcu.
Wśród chętnych są m.in. najbliżsi współpracownicy Jarosława Kaczyńskiego - jak Ryszard Terlecki czy Marek Kuchciński - ale także młodzi politycy PiS, kojarzeni z byłym premierem Mateuszem Morawieckim (więcej na ten temat TUTAJ). W grze są także obecni europosłowie, którzy nadal chcą pracować w Brukseli i Strasburgu.
Szkopuł w tym, że pula miejsc w PE będzie ograniczona (przy czym PiS raczej nie ma szans na utrzymanie obecnej liczby mandatów), a gotowych do kandydowania nie ubywa. Wręcz przeciwnie.
Po naszej publikacji dotarły do nas zaskakujące informacje. Jak usłyszeliśmy, możliwą kandydatką w wyborach do Parlamentu Europejskiego z list PiS jest Julia Przyłębska. W grze jest także jej mąż, Andrzej.
Obecna prezes TK - nazwana kilka lat temu przez Jarosława Kaczyńskiego "odkryciem towarzyskim" - powszechnie uważana jest za bliską PiS osobę i ma bardzo dobre relacje z politykami z Nowogrodzkiej. Za czasów rządów tej partii utrzymywała bieżące kontakty m.in. z ludźmi byłego premiera Mateusza Morawieckiego (o czym przekonaliśmy się z maili, które mają pochodzić z konta byłego ministra Michała Dworczyka).
Prezes TK należy do bliskiego kręgu osób z otoczenia szefa Prawa i Sprawiedliwości. W tym kręgu właśnie miał pojawić się pomysł, by prezes Przyłębska została kandydatką PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Czy formalnie jest to możliwe? Eksperci mówią, że jak najbardziej.
- Jeśli pani Julia Przyłębska zrezygnuje z funkcji [prezesa TK], to może kandydować w wyborach. Kandydować jako członek Trybunału Konstytucyjnego oczywiście nie może - podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
Jak tłumaczy, w przypadku rezygnacji Przyłębskiej (jej kadencja kończy się w grudniu 2024 roku, choć i w tej sprawie były w ostatnim czasie duże wątpliwości), Zgromadzenie Ogólne sędziów TK przedstawia prezydentowi dwie osoby jako kandydatów na prezesa TK (takie Zgromadzenie, wedle ustawy, zwołuje sędzia o najdłuższym stażu pracy jako sędzia TK). Ale i tu jest problem, bo część sędziów określana jest jako "dublerzy", którzy w TK nie powinni zasiadać.
Legitymacja samej Przyłębskiej jako obecnej prezes TK również przez wielu jest podważana - w tym przez sędziów, którzy byli wskazywani do TK większością głosów PiS, a później się zbuntowali. Przypomnijmy: w 2022 roku aż sześciu z piętnastu sędziów TK podpisało się pod pismem do Przyłębskiej z informacją, że jej sześcioletnia kadencja w fotelu prezesa TK wygasła 20 grudnia 2022 r. (sędziów przeciwnych Przyłębskiej miało być więcej).
Wówczas w obronie prezes TK stanął sam Jarosław Kaczyński, dla którego Przyłębska była nietykalna. Za Przyłębską mają też stać sędziowie TK, którzy byli posłami PiS: Krystyna Pawłowicz i Stanisław Piotrowicz.
Dziś szef PiS ponoć widzi Przyłębską w nowej roli - aktywnej polityczki jego formacji. Uważa, że świetnie się do tego nadaje. I ma w PiS - także wśród wyborców tej partii - "duże poważanie". - Julia kandydatką w wyborach? Pewnie, że sobie to wyobrażam. Nie byłbym zdziwiony, gdyby otrzymała propozycję i ją przyjęła - powiedział nam jeden z polityków PiS.
Inny nasz rozmówca - związany z obozem Zjednoczonej Prawicy, ale poza parlamentarną polityką - przyznał, że Julia Przyłębska była nawet przymierzana do trzeciego rządu Mateusza Morawieckiego. Ale PiS nie zdołało powołać gabinetu (bo nie uzyskało większości w Sejmie), więc scenariusz ten stracił rację bytu. Niemniej w politycznych kuluarach funkcjonował, choć nikt dziś nie chce tego otwarcie potwierdzić.
Jeden z naszych rozmówców zaznacza: - Mówienie o Przyłębskiej jako polityczce w takim kontekście jest dla niej krzywdzące. Ale może ktoś ma w tym interes.
Prezes TK nie odpowiedziała na naszą prośbę o rozmowę.
Andrzej Przyłębski kandydatem w wyborach? Kolejny scenariusz
Warto przypomnieć, że Przyłębska była w życiu zawodowym nie tylko sędzią.
Od 1998 r. do 2001 r., po zrzeczeniu się stanowiska sędziego, pracowała jako konsul i dyplomata w ambasadzie RP w Kolonii i Berlinie. W 2003 r. ponownie zrzekła się stanowiska sędziego i znów pracowała na placówce w Berlinie, a do pracy w roli sędzi wróciła po czterech latach.
Mąż Przyłębskiej, Andrzej, w latach 2016-2022 był ambasadorem RP w Niemczech. Później szefował jednemu z rządowych instytutów, z którego został niedawno odwołany na polecenie premiera Donalda Tuska. Dlatego też - to kolejne nowe informacje, o których słyszeliśmy - być może i on aktywnie zaangażuje się w partyjną politykę. I zostanie kandydatem w wyborach z list PiS. - Jeśli nie wystartuje Julia, to wystartuje jej mąż - twierdzi jeden z informatorów.
Na linii z PiS
Związki Julii Przyłębskiej z PiS od lat są krytykowane przez polityków byłej opozycji, a dziś większości rządowej. A dowodów na te związki było wiele.
Według opublikowanej latem 2022 roku treści maila ówczesny szef KPRM Michał Dworczyk miał konsultować z prezes Julią Przyłębską działania kierowanego przez nią Trybunału. "Mateusz, odwiedziłem dziś (wkrótce po twojej rozmowie) p. Julię P. Omówiłem z panią prezes trzy tematy" - miał napisać minister Dworczyk do premiera Mateusza Morawieckiego.
"Trzy tematy" miały dotyczyć wyroków oczekujących w TK na rozstrzygnięcie.
Po ujawnieniu tych informacji prezes TK oświadczyła: "Nawet jeśliby mail był prawdziwy, to nie zawiera żadnych informacji, które wskazywałyby w jakimkolwiek procencie, że tu było jakieś umawianie czegokolwiek".
W telewizji wPolsce.pl Julia Przyłębska przekonywała, że "nigdy nie omawiała i nie omawia spraw z politykami". Dodała, że w żadnej ze spraw, które pojawiają się w mailu, nie przewodniczyła składom orzekającym, ani w nich nie była.
Nie jest jednak tajemnicą, że Julia Przyłębska utrzymuje nie tylko relacje polityczne, ale także towarzyskie z politykami PiS. Mówili o tym wprost sami zainteresowani - na czele z Jarosławem Kaczyńskim.
Nawet teraz - gdy PiS jest w opozycji - prezes TK wspiera formację Kaczyńskiego. W burzliwym momencie sporu o Prokuraturę Krajową, Trybunał Konstytucyjny 15 stycznia 2024 roku "wydał postanowienie tymczasowe, w którym postawił nakazać Prokuratorowi Generalnemu [Adamowi Bodnarowi] i wszystkim organom władzy publicznej powstrzymanie się od jakichkolwiek działań uniemożliwiających wykonywanie przez Dariusza Barskiego uprawnień, zadań i kompetencji przysługujących prokuratorowi Prokuratury Krajowej w stanie czynnym oraz pełnienia funkcji Prokuratora Krajowego, w tym powstrzymania się od realizacji i wykonania postanowień pisma Prokuratora Generalnego z dnia 12 stycznia 2024 roku".
Jednocześnie TK "postanowił wstrzymać wykonanie decyzji Prezesa Rady Ministrów z dnia 12 stycznia 2024 roku o powołaniu prokuratora Jacka Bilewicza do pełnienia obowiązków Prokuratora Krajowego".
Słowem: Trybunał Konstytucyjny w ramach zabezpieczenia postępowania przed samym trybunałem zakazał premierowi Donaldowi Tuskowi oraz Prokuratorowi Generalnemu Adamowi Bodnarowi układać prokuraturę według własnej koncepcji.
Część ekspertów twierdzi, że TK nie ma do tego uprawnień. A więc przekracza swoje ustawowe i konstytucyjne kompetencje.
Niemniej to działanie zgodne z linią PiS. Partia ta podważa bowiem ostatnie decyzje ministra Bodnara. Więcej na ten temat pisał w analizie dla WP dziennikarz Patryk Słowik.
Polityczne "odkuwanie"
Julia Przyłębska również bardzo krytycznie odnosiła się do działań obecnej władzy i zapowiedzi rozliczeń. W rozmowie z Danutą Holecką - jeszcze przed zmianami w TVP - stwierdziła, że "żenujące są różne wypowiedzi kogo i za co będzie się rozliczać", bo "to są rzeczy, które nie przystoją demokracji i państwu prawa".
Donald Tusk jeszcze w kampanii wyborczej - w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" - przyznał, że doprowadzi do tego, iż Julia Przyłębska przestanie być prezesem TK. - Jest możliwe przywrócenie stanu sprzed czasu, kiedy łamano prawo, bez konieczności pisania nowych ustaw. I oczywiście do tego potrzebna jest i wyobraźnia, i determinacja, odwaga i siła - mówił obecny premier. Na pytanie dziennikarki, "jak się pani Przyłębska przykuje do fotela, to co?", Tusk odpowiedział: - To trzeba odkuć. Po prostu.
Politycy nowego rządu nie uznają Przyłębskiej jako szefowej TK. Mówił o tym m.in. wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Śmiszek w programie "Tłit" WP. - Moje stanowisko zawsze było takie samo: w grudniu 2022 r. stanowisko pani Julii Przyłębskiej jako prezeski wygasło, jest zwykłą sędzią TK. Trudno mówić w ogóle o jej prawidłowym wyborze na sędziego TK z uwagi na pewne formalne braki. Rząd nie rezygnuje z proponowania rozwiązań ustawowych dotyczących TK - przyznał kilka dni temu polityk.
Pieniądze w TK a pensja w PE
Trybunał za czasów Julii Przyłębskiej nie był - delikatnie mówiąc - zbyt rychliwy w wydawaniu wyroków. Mimo to prezes TK mogła liczyć na sowitą pensję i przywileje. Jak podawały niedawno media, po podwyżce szef Trybunału zarobi około 38,2 tys. zł brutto zamiast 33,7 tys. zł brutto miesięcznie. W przyszłym roku wynagrodzenie - jak podawał portal Money.pl - ma wzrosnąć do 43,4 tys. zł brutto.
Podobne zarobki są w Parlamencie Europejskim.
Poseł do europarlamentu może liczyć na miesięczne wynagrodzenie w wysokości aż 9,9 tys. euro (przed opodatkowaniem). To równowartość 44 tys. zł. Dla porównania poseł na Sejm ma 12 tys. zł, czyli blisko cztery razy mniej.
A i do tego warto doliczyć zwroty za dojeżdżanie do Brukseli i Strasburga (w kwocie do 4 tys. euro rocznie), ponad 300 euro diety (na hotele i wyżywienie, ale tylko w przypadku potwierdzonej obecności i kolejne ponad 4 tys. euro na prowadzenie biura). Z perspektywy polskiego parlamentarzysty mogą to być kwoty po prostu kuszące.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl