"Z góry uważam się za przegranego". Drugie oblicze kandydatury Don Vasyla© WP.PL | Daniel Gnap

"Z góry uważam się za przegranego". Drugie oblicze kandydatury Don Vasyla

19 października 2018

- Nie wierzę, żebym mógł w ogóle wygrać. Mówią mi: po co to robisz, tylko się ośmieszasz, jesteś cyganem - mówi Don Vasyl, romski piosenkarz, który w wyborach samorządowych kandyduje do rady powiatu. Chce pomagać biednym, ale twierdzi, że bycie Romem przekreśla całkowicie jego szanse. Żona nie będzie na niego głosować, a synowie nie wiedzą o starcie w wyborach. Mówi, że nie będzie się promować, bo "ludzie go znają i wiedzą, jaki jest". Czy zagłosują?

Don Vasyl zaprosił nas do siebie, do Ciechocinka. Jeszcze przez telefon mówił mi, że mieszka "w takim można powiedzieć pałacyku". Zapewniał, że mimo późnej pory będzie co fotografować.

Podjeżdżamy pod wskazany adres. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to zawieszona na ogrodzeniu tablica z napisem "Don Vasyl sprzeda dom". Brama jest otwarta.

Ogromny "pałacyk" widać z daleka. Na działce stoją wozy cygańskie, przed domem - figura Matki Boskiej oraz niedziałająca już fontanna.

Obraz
© WP.PL | Daniel Gnap
Obraz
© WP.PL | Daniel Gnap

Nikogo nie ma na posesji. Dopiero po kilku minutach przed drzwiami wejściowymi pojawia się dwudziestoparoletni chłopak. Ma jasną karnację, nie jest Romem. Podaję mu rękę, przedstawiam się, ale nie odpowiada. Zza domu słychać "a kto to, czego państwo potrzebują". Kobieta, która idzie w moją stronę, to pani Maria, żona Vasyla. Mówię, że jesteśmy umówieni na wywiad, pojawia się Rom, który potwierdza moje słowa. Pani Maria zaprasza nas do środka. Prosi, żebyśmy usiedli. Wciąż nie ma Vasyla.

W domu jest bardzo ciemno. Pali się tylko jedno światło. Jest zimno. Wnętrze wygląda inaczej niż na zdjęciach, które są w sieci.

Obraz
© WP.PL | Daniel Gnap
Obraz
© WP.PL | Daniel Gnap
Obraz
© WP.PL | Daniel Gnap

Przychodzi Don Vasyl, ma na sobie żółtą bluzę. Mówi, że był wczoraj na koncercie, położył się dwie godziny temu spać. Źle się czuje. Pyta, czy to będzie długo trwało. Idzie się przebrać.

Czekamy. Pani Maria robi nam herbatę. Nie wiedziała, że Vasyl nas zaprosił. - Remonty mamy od kilku lat, dlatego taki bałagan - mówi. Dodaje, że dom został wystawiony na sprzedaż dwa lata temu i było już "kilku zainteresowanych", którzy go oglądali.

- Nie odpowiadała państwu ich propozycja? - pytam panią Marię.
- Nie o to chodzi. Po prostu musimy najpierw ten dom wyremontować. Dopiero wtedy będą jakieś konkretne oferty.

Obraz
© WP.PL | Daniel Gnap

Bez biżuterii, bez pozłacanych ornamentów

Przychodzi Don Vasyl. Jest elegancki, ma na sobie prostą koszulę i marynarkę. Nie widać biżuterii, którą zawsze eksponuje. Kiedy na chwilę podwija mu się rękaw, na nadgarstku zauważam złotą bransoletę z napisem "DON", ale nie chce jej fotografować. Nie chce też zdjęć na pozłacanych krzesłach, na których siadamy.

Przyszedł z zeszytem, w którym zapisane ma swoje postulaty. Mówi mi od razu: wie pani, ja to nie wierzę, żebym mógł w ogóle wygrać. Ta kampania… ja nie mam na to czasu. I z tymi plakatami. Widzę, że wszędzie są inni kandydaci. Moich tak dużo nie ma.

Don Vasyl kandyduje na radnego Rady Powiatu Aleksandrowskiego. Startuje z list Komitetu Wyborczego Kujawska Inicjatywa Samorządowa.

- Mnie namówili mieszkańcy trzy tygodnie temu. "Pan jest dobry człowiek, znamy pana od dzieciństwa, cały czas pan komuś pomaga" - mówili. Ja powiem pani dlaczego się zgodziłem. Chciałem zobaczyć reakcję. Jestem akceptowany przez naród jako artysta, ale ja wiem z góry, że mnie nie wybiorą. Z góry uważam się za przegranego. Nie będę miał tylu głosów - wyznaje Don Vasyl.

- W naszym kraju funkcjonuje jeszcze to, że jestem Romem i mi się to nie należy. "A po co mu to, a za mało mu, a co on jest Polak?". Jeden z moich znajomych polityków powiedział mi: po co to robisz, przecież i tak cię nie wybiorą, bo jesteś cyganem. Tylko sobie wstyd robisz - dodaje.

Obraz
© WP.PL | Daniel Gnap

Pomagać biednym

- Dla promocji miasta i powiatu zrobiłem dużo, organizując od 22 lat Międzynarodowy Festiwal Piosenki i Kultury Romów. Cały czas promuję i promowałem Ciechocinek i region. W Radzie Powiatu chciałbym zająć się problemami socjalno-bytowymi, niedostatkiem i biedą, bo wychowałem się w taborze, nieraz nie mieliśmy co jeść. Obecnie pomagam doraźnie, ale praca w zespole daje większe możliwości pomocy. Często zauważam, że nie wystarcza pieniędzy ludziom chorym i starszym na jedzenie czy leki - wygłasza to, co zapisał w zeszycie.

- Ja doskonale znam życie w biedzie - podkreśla Don Vasyl. Mówi mi, że przyjmuje do siebie bezdomnych, których sponsoruje. Chłopak, który nas witał, to jeden z nich. - Teraz jest ich około dziesięciu, czasami więcej. Brama jest zawsze otwarta. Przychodzą i pytają, czy mogliby u nas popracować. My im dajemy jeść, sypniemy też parę groszy. Im jest tu dobrze. Oni u nas czują się dowartościowani - opowiada Vasyl.

Obraz
© WP.PL | Daniel Gnap

"Sympatyzuję ze wszystkimi"

- To jak to jest u pana z tą polityką? - pytam.
- Nie należę do żadnej partii. Sympatyzuję ze wszystkimi. Uważam, że niektóre mają dobre programy - odpowiada.
- Na przykład?
- Nie chciałbym się wypowiadać.
- Może pan wymienić kilka elementów programów, które panu odpowiadają. Różnych partii.
- Uważam, że wszystkie mają dobry program. Sprzyjając jednej opcji robiłbym sobie wrogów w innej. My jako artyści musimy trzymać ze wszystkimi. Dla nas wszyscy powinni być tacy sami, dla wszystkich śpiewamy i gramy.

Nie zamierza rezygnować z muzyki

- Gdybym został wybrany nadal robiłbym to, co robię, bo robię to najlepiej od ponad 50 lat. W ten sposób jednoczę ludzi i pomagam im poprzez moje koncerty. Występuję też charytatywnie, ostatnio śpiewałem w szpitalu na oddziale onkologicznym. Ludzie mi dziękowali, powiedzieli, że dałem im wielką nadzieję swoją muzyką. Oni byli szczęśliwi - opowiada Don Vasyl.

- Artystą będę do końca. Politykiem bywa się tylko czasami - dodaje.

"Śpiewam dla Polski"

"Jestem Polakiem i śpiewam dla Polski" to hasło wyborcze Don Vasyla. - Jest to przenośnia literacka, jestem Polakiem i robię coś dla Polaków. Chodzi o to, by coś robić dla nich oprócz tego śpiewu. Ja chcę im pomagać - tłumaczy artysta.

Pytam go, dlaczego nie nagrał piosenki wyborczej. - Nie chciałem, bo to by wyglądało, że ja się na siłę pcham i na siłę promuję.

- To nie chce się pan promować?

- Nie, ludzie znają mnie doskonale. Wiedzą kim jestem. Na koncertach też nie informuję, że kandyduję, chociaż mógłbym to robić. Jeżeli moi wyborcy będą uważali, że ja swoją osobą będę mógł pomagać, to bardzo proszę, niech wybierają. A jeśli stwierdzą, że wystarczy to, co robię teraz, że powinienem tylko śpiewać, to niech tak pozostanie - stwierdza Don Vasyl.

- Żeby gdzieś startować, trzeba się naprawdę zaangażować. I plakaty, i billboardy, i chodzenie z ulotkami. Ta kampania jest taka ciężka i już nie mówiąc o tym, że kosztowna. Wielu moich znajomych kandyduje, wydaje mi się, że nie stać ich na to, a są tak bogato rozreklamowani. Chciałbym, żeby to tak nie było, żeby liczył się człowiek i jego dusza - podsumowuje.

Obraz
© WP.PL | Daniel Gnap

"Nie będę głosować na męża"

Kiedy fotograf robi zdjęcia Don Vasylowi, zagaduję panią Marię. Pytam, czy popiera start męża w wyborach. - Niepotrzebne to. Wolałabym, żeby nie kandydował, po co miesza się w tę politykę. On nie ma na to czasu - mówi pani Maria. Dodaje, że nie zagłosuje na męża. Don Vasyl przyznaje, że jego synowie - Don Vasyl Junior i Dziani - najprawdopodobniej w ogóle nie wiedzą o kandydaturze ojca.

Proszę, żeby fotograf zrobił Marii zdjęcie. Mówi, że nie jest przygotowana, nie chce. Vasyl próbuje ją namówić. Żona odkrzykuje mu coś po romsku, wyraźnie zirytowana. Vasyl tłumaczy mi, że "tu są pewne tradycje". - Jak on kandyduje, to niech to będzie jego, ja nie chcę w tym być - dodaje pani Maria.

Do drzwi odprowadza nas Petro. Don Vasyl jest jego wujkiem. Kiedy jesteśmy już przed bramą, zaczyna mówić. - Dobrze, że Vasyl kandyduje. Trzeba pokazać, że Romowie też mogą - stwierdza mężczyzna.

- Ogólnie opinia jest zła. Inni Romowie, spoza rodziny, nie akceptują tego. Ja myślę, że po prostu zazdroszczą - podkreśla Petro.

Obraz
© WP.PL | Daniel Gnap

Jedziemy przez śpiące już miasto. Kilka przecznic dalej, przy osiedlowej ławce dostrzegamy grupę młodych Romów. Zatrzymujemy samochód. Wysiadamy i pytamy o kandydaturę Don Vasyla. "To do was!" krzyczy w dal jeden z nich. Pochodzi do nas dwóch chłopaków - to wnuk Vasyla i kuzyn Dzianiego. Mówią: Kandydaturę oceniamy pozytywnie. Reszta milczy.

- Jesteście rodziną, wiadomo, że złego słowa nie powiecie - zauważam.

Jeden Rom siedzący na ławce odpowiada: - Gdybyście byli tu pięć minut wcześniej ich by nie było. Wtedy byśmy inaczej rozmawiali.

"Myśli tylko o swoich"

Lena i Darek mieszkają w Ciechocinku od kilkunastu lat. Spotykamy ich w centrum miasta.

- Jakby Don Vasyl tak działał dla tej społeczności, to by pomyślał o starcie wcześniej. Jego przecież w ogóle nie widać. On działa tylko dla swoich. Chce pomóc biednym? Moim zdaniem to bujda - mówi mi Lena.

- Na nasze głosy nie ma co liczyć - dodaje Darek. - On organizuje ten festiwal, po nim policja zawsze musi sprzątać. Sprowadzi tylko więcej tych Romów, myśli tylko o nich. On nie jest społecznikiem. Jest muzykiem i tylko to robi - podsumowuje mężczyzna.

"Wysoko nie poleci"

W lokalnym sklepie rozmawiam z panią Kamilą. Pracuje tu dziesięć lat, a dopiero ode mnie dowiedziała się, że Don Vasyl startuje w wyborach samorządowych. - Znam wielu ludzi, jego nie widuję w ogóle - dodaje kobieta.

- Startuje, startuje, ale wysoko nie poleci - mówi pan Radek słysząc naszą rozmowę. - Ma jakieś takie śmieszne hasło. "Jestem Polakiem i śpiewam dla Polski". Teraz to co drugi "śpiewa dla Polaków" - dodaje. Podkreśla również, że rodzina Vasyla to "dobrzy ludzie". - Muzycznie są bardzo wykształceni. Ale poza tym? Nie wiem. Na organizacji festiwalu aktywność Don Vasyla się kończy - ocenia mężczyzna.

Obraz
© WP.PL | Daniel Gnap
Obraz
© WP.PL | Daniel Gnap

"Nie oddamy miasta cyganom"

Od mieszkańców dowiedzieliśmy się, że Don Vasyl ma swoją gwiazdę na "Deptaku Sław". W drodze na miejsce spotykamy spacerujące deptakiem kuracjuszki, które do Ciechocinka przyjeżdżają od dziesięciu lat. - Uwielbiałyśmy to miasto. Zawsze była tu atmosfera, muzyka cygańska, to miasto tym żyło. A teraz? Cisza - mówi jedna z pań.

- Don Vasyl startuje… On ma w tym jakieś swoje interesy. Jakieś 7-8 lat temu pokłócił się z ówczesnym burmistrzem, nie chciał grać koncertów. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze - dodaje druga kobieta.

Kuracjuszki powiedziały nam, że na jednej z tężni solankowych ktoś stworzył wulgarne graffiti. - Nie chcę cytować, ale przekaz był taki - "Nie oddamy miasta cyganom".

Obraz
© WP.PL | Daniel Gnap

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl