Zahartowany przez emigrację, studiował na Oksfordzie
W podźwignięciu się Sikorskiemu może pomóc doświadczenie emigracyjne, które musiało go zahartować. W Wielkiej Brytanii szef MSZ mieszkał osiem lat. Po maturze, w czerwcu 1981 r., wyjechał na Wyspy w celu nauki języka angielskiego. Po pół roku, kiedy w Polsce wprowadzony został stan wojenny, wystąpił o azyl polityczny. W 1982 r. otrzymał status uchodźcy, a następnie nabył brytyjskie obywatelstwo (zrzekł się go w 2006 r.). Kiedy został uznany za uchodźcę, zyskał prawo stałego pobytu i prawo do pracy, co ustabilizowało jego sytuację, także materialną. Wcześniej utrzymywał się z pracy a to w hotelu, a to w pubie. Najbardziej cenił sobie pracę nocnego recepcjonisty, bo mógł wtedy czytać książki i dzwonić co parę dni do domu na koszt hotelu.
"Pod tym względem wyjątkowo mi się poszczęściło, bo akurat rok wcześniej uprawnienia te rozszerzono na stypendia dla studentów. Tu nie było żadnej procedury kwalifikacyjnej, one przysługiwały automatycznie, a wypłacały je gminy. Stypendium składało się z dwóch części. Jedna, której nie dostawało się do ręki, pokrywała czesne. Druga stanowiła kieszonkowe dla studenta, wynoszące około tysiąca siedmiuset funtów rocznie. Starczało na studenckie życie i drobne przyjemności" - opowiadał w wywiadzie-rzece z Łukaszem Warzechą z 2007 r. pt. "Strefa zdekomunizowana". W Anglii podjął studia w Pembroke College Uniwersytetu w Oksfordzie. "Jeśli miałbym, dzięki nieskończonemu miłosierdziu boskiemu, zakwalifikować się do nieba, to chciałbym, aby było ono wiecznym studiowaniem na Oksfordzie" - takie idylliczne wspomnienia z trzyletnich studiów w Anglii ma szef MSZ.