Wzloty i upadki Sikorskiego

Wszystkie zakręty w karierze polityka...

Obraz

/ 9Sensacyjna decyzja Sikorskiego. Wróci na szczyt?

Obraz
© PAP / Radek Pietruszka

"Zdecydowałem, że nie będę kandydował w nadchodzących wyborach parlamentarnych" - napisał na swoim profilu na Twitterze Radosław Sikorski. Wcześniej były minister spraw zagranicznych twierdził, że stanie na czele listy w okręgu bydgoskim. Witold Waszczykowski w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową sugeruje, że decyzja ma związek z tym, że istnieją kolejne nielegalne nagrania z udziałem Sikorskiego. - To musiało się tak skończyć. W Warszawie jest pełno plotek, że istnieje kolejne nagranie rozmowy Radosława Sikorskiego tym razem z bardzo bogatym i wpływowym biznesmenem - mówił były wiceminister spraw zagranicznych. Polityk Prawa i Sprawiedliwości zauważył, że Radosław Sikorski zasłużył na szybsze pożegnanie się z polityką. - Przez lata zachowywał się brutalnie i megalomańsko. Pracował, żeby mieć mnóstwo wrogów. Był złym ministrem spraw zagranicznych. Jego porażka i polityczny koniec jest zasłużony - podkreślał Waszczykowski.

Tymczasem politycy PO zgodnie uznają tę decyzję za zaskoczenie i stratę dla rządzącej partii. - Sikorski był super facet i został zaszczuty. To niedobrze świadczy o polskiej polityce, że tacy ludzie muszą z niej odchodzić - mówił w "Faktach po Faktach" o Radosławie Sikorskim sekretarz stanu w kancelarii premier Michał Kamiński.

(js)

/ 9Zahartowany przez emigrację, studiował na Oksfordzie

Obraz
© PAP / M. B. Brzozowski

W podźwignięciu się Sikorskiemu może pomóc doświadczenie emigracyjne, które musiało go zahartować. W Wielkiej Brytanii szef MSZ mieszkał osiem lat. Po maturze, w czerwcu 1981 r., wyjechał na Wyspy w celu nauki języka angielskiego. Po pół roku, kiedy w Polsce wprowadzony został stan wojenny, wystąpił o azyl polityczny. W 1982 r. otrzymał status uchodźcy, a następnie nabył brytyjskie obywatelstwo (zrzekł się go w 2006 r.). Kiedy został uznany za uchodźcę, zyskał prawo stałego pobytu i prawo do pracy, co ustabilizowało jego sytuację, także materialną. Wcześniej utrzymywał się z pracy a to w hotelu, a to w pubie. Najbardziej cenił sobie pracę nocnego recepcjonisty, bo mógł wtedy czytać książki i dzwonić co parę dni do domu na koszt hotelu.

"Pod tym względem wyjątkowo mi się poszczęściło, bo akurat rok wcześniej uprawnienia te rozszerzono na stypendia dla studentów. Tu nie było żadnej procedury kwalifikacyjnej, one przysługiwały automatycznie, a wypłacały je gminy. Stypendium składało się z dwóch części. Jedna, której nie dostawało się do ręki, pokrywała czesne. Druga stanowiła kieszonkowe dla studenta, wynoszące około tysiąca siedmiuset funtów rocznie. Starczało na studenckie życie i drobne przyjemności" - opowiadał w wywiadzie-rzece z Łukaszem Warzechą z 2007 r. pt. "Strefa zdekomunizowana". W Anglii podjął studia w Pembroke College Uniwersytetu w Oksfordzie. "Jeśli miałbym, dzięki nieskończonemu miłosierdziu boskiemu, zakwalifikować się do nieba, to chciałbym, aby było ono wiecznym studiowaniem na Oksfordzie" - takie idylliczne wspomnienia z trzyletnich studiów w Anglii ma szef MSZ.

/ 9Doświadczony dziennikarz, był na wojnie w Afganistanie i Angoli

Obraz
© PAP / Andrzej Rybczyński

Sikorski ma za sobą bogate doświadczenie dziennikarskie. W latach 1986-1988 Sikorski pracował jako freelancer dla różnych tytułów prasy brytyjskiej ("The Spectator", "The Observer"). Jako korespondent wojenny był cztery razy w Afganistanie. Po raz pierwszy wyruszył tam w 1986 r., miał wówczas 23 lata. "W tamtym czasie wielu moich rówieśników fantazjowało o wykonaniu wyroku Polski Podziemnej na Jerzym Urbanie albo o wyjeździe do Afganistanu" - tłumaczył swoją decyzję.

W "Prochach świętych" i wielu wywiadach opowiadał otwarcie, że w Afganistanie nosił broń. Dziennikarz z bronią ręku - czy to w porządku? "Nie zawsze ją nosiłem, ale czasami uznawałem, że może to rozsądne, bo gdyby oddział poszedł w rozsypkę, zapewniłaby mi obronę albo nawet przeżycie. (...). Dla mnie noszenie broni miało też znaczenie symboliczne. Uważałem za punkt honoru, żeby nie być bezbronnym wobec przeciwnika, z którym w Polsce walczyliśmy innymi metodami. Oddałem parę serii..." - tłumaczył w "Strefie zdekomunizowanej". Największą sławę Sikorskiemu przyniosło zdjęcie kobiety zabitej podczas sowieckiego nalotu i przysypanej pyłem razem z dziećmi. Dostał za nie nagrodę World Press Photo. Szlify dziennikarskie zdobył nie tylko w Afganistanie, ale też w Angoli. Wraz ze swoją obecną żoną Anne Applebaum w listopadzie 1989 r. relacjonował upadek muru berlińskiego. W latach 1990-1991 pełnił funkcję warszawskiego korespondenta "The Sunday Telegraph".

Był redaktorem cyklu publikacji analitycznych pt. European Outlook, a także organizatorem konferencji międzynarodowych. Jest autorem książek wydanych w kilku językach, m.in. "Prochy Świętych" (nt. wojny w Afganistanie), "The Polish House - an Intimate History of Poland". Publikował też w "Rzeczpospolitej" i "The Wall Street Journal". Występował jako ekspert w sprawach stosunków międzynarodowych w telewizjach polskich (TVP, TVN24) i zagranicznych (CNN, Fox News, BBC World, Voice of America). W TVP prowadził program Wywiad Miesiąca, w którym rozmawiał ze znanymi politykami światowymi. Od 1988 do 1992 r. doradzał magnatowi prasowemu Rupertowi Murdochowi i reprezentował interesy należącej do niego News Corporation w Polsce, w tym przy nieudanej próbie utworzenia komercyjnej stacji telewizyjnej.

/ 9"Wieczny młodzieniec" w polityce

Obraz
© PAP / CAF / Adam Urbanek

Polityczna kariera Sikorskiego zaczęła się w 1992 r., kiedy trafił do rządu Jana Olszewskiego. Polityk twierdzi, że długo w polityce przeszkadzał mu młody wygląd. "Odkąd kilka dni po 29. urodzinach zostałem wiceministrem obrony, uchodzę za młodzieńca i już tym młodzieńcem pewnie pozostanę do zgrzybiałej starości. Co zresztą z każdym rokiem coraz mniej mi zawadza... Podczas jednej z dwóch audiencji, na których jako minister obrony byłem u Aleksandra Kwaśniewskiego w ostatnich tygodniach jego urzędowania, rozmowa zeszła na doświadczenie życiowe i powiedziałem, że młody wygląd przeszkadza mi w działalności politycznej. A on na to: 'Panie ministrze, pan się nie przejmuje, to minie'" - taką anegdotą Radosław Sikorski rozpoczyna "Strefę zdekomunizowaną".

W późniejszych latach związany był ze zorganizowanym przez Jana Olszewskiego Ruchem Odbudowy Polski. W wyborach do Sejmu w 1997 r. kandydował z listy ROP w okręgu bydgoskim, jednak nie uzyskał mandatu i wkrótce potem rozstał się z tym ugrupowaniem. W latach 1998-2001 w rządzie Jerzego Buzka był wiceministrem spraw zagranicznych. Zajmował się utrzymywaniem kontaktów z Polonią oraz relacji z krajami Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej. W tym samym okresie sprawował funkcję przewodniczącego Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie. Zasiadał w prezydium Ruchu Społecznego AWS.

Następnie Sikorski spędził trzy lata w USA, gdzie był członkiem liberalno-prawicowego think tanku American Enterprise Institute (AEI) w Waszyngtonie i dyrektorem wykonawczym Nowej Inicjatywy Atlantyckiej przy AEI. Dlaczego wracał do kraju? "Czy to naprawdę trzeba tłumaczyć? Polska jest moją ojczyzną. Długi pobyt w Wielkiej Brytanii wynikał wprost z sytuacji politycznej, ze zniewolenia naszego państwa. Z kolei trzy lata w USA to był normalny wyjazd obywatela wolnego kraju do pracy za granicą. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego" - tłumaczył.

/ 9Minister w rządzie PiS

Obraz
© PAP / Radek Pietruszka

Sikorski ma za sobą niespełna dwuletnie doświadczenie w rządzie PiS. Jakie wspomnienia wyniósł z tego okresu? "Osobiście pogubiłem się w meandrach polityki PiS. Myślałem, że po dokonaniu rozliczeń z przeszłością przyjdzie czas na realizację planu pozytywnego. Rozliczenia były potrzebne, nie mam co do tego wątpliwości. Jednak nastąpiły przynajmniej o dziesięć lat za późno, a przede wszystkim władza nie może się opierać tylko na nich. Niestety, mam wrażenie, że kolejne podejmowane przez Jarosława Kaczyńskiego próby nowego otwarcia są niweczone przez walkę polityczną, która wciąga całą politykę jak ruchome piaski" - mówił w "Strefie zdekomunizowanej".

Tak z kolei ocenił przywództwo Jarosława Kaczyńskiego: "Zgadzam się z Janem Rokitą, że to człowiek wybitny, wyjątkowe zwierzę polityczne. Poza tym ma tę przewagę nad innymi, że polityce oddał się duszą i ciałem, a w dzisiejszych czasach sukces można osiągnąć tylko wtedy, gdy się jakiejś sprawie poświęca bez reszty. Ma zadatki na polskiego Helmuta Kohla, który z partyjnego polityka wyrósł na męża stanu. Ale grozi mu też los Richarda Nixona, który też był wybitny, ale poddawał się ciemnej stronie swojej duszy. I odszedł w niesławie, mimo że - jak dziś wiadomo - nie wiedział wcześniej o włamaniu do biur opozycji, które zapoczątkowało aferę Watergate. Czasami wystarczy dobrać nadgorliwych ludzi i stworzyć atmosferę przyzwolenia na chodzenie na skróty, aby doprowadzić do nieszczęścia".

/ 9Wyciągnął whisky, nalewa i mówi: "Panie ministrze, prosto z Londynu, służbowa, z MI6". Macierewicz łypnął oczyma: "Nalany, wygadał się"

Obraz
© PAP / Jacek Turczyk

Powodem jego dymisji z funkcji szefa MON był konflikt z Antonim Macierewiczem. Niegdyś jednak politycy utrzymywali normalne stosunki. "Macierewicz jest inteligentny, pracowity i kulturalny. Był u nas w Chobielinie w 1993 czy 1994 r. i moja mama do dzisiaj powtarza, że żaden z naszych gości nigdy nie pozostawił po sobie łóżka tak pięknie pościelonego jak Antoni Macierewicz" - wspominał w rozmowie-rzece. Po zakrapianej kolacji z rodzicami szefa MSZ, Sikorski zaprosił Macierewicza na "rozmowy o polityce". "Wróciłem właśnie z Londynu, a było to przed naszym wejściem do Unii Europejskiej, kiedy miałem zwyczaj zaopatrywać się w alkohol na lotniskach, bezcłowo. Wyciągam whisky Glenfiddich kupioną na Heathrow, nalewam i mówię: 'Panie ministrze, prosto z Londynu, służbowa, z MI6'. Macierewicz łypnął na mnie oczyma i zrozumiałem, że pomyślał: 'Nalany, wygadał się'"- relacjonował.

W tym samym wywiadzie mówił: "Jest jakaś niekonsekwencja w tym, że kandydat na attache musi przejść dogłębne badanie na wariografie, a senatorem, ministrem czy szefem służby specjalnej można zostać bez elementarnego badania psychologicznego. Macierewicz ma nadprzyrodzoną zdolność do mówienia z pełnym przekonaniem rzeczy, które ewidentnie mijają się z prawdą. Ktoś, kto nie zna historii choroby, może z łatwością dać wiarę, że ten przepełniony żarem człowiek szczerze wierzy w to, co mówi. Przyłapany na braku precyzji, podwaja stawkę. Pan minister ma też skłonność do wyciągania z okruchów informacji dalece nieuprawnionych wniosków. Budował na nich rozbudowane teorie, które, bez poddania ich jakimkolwiek procedurom weryfikacyjnym, wysyłał na najwyższy poziom decyzyjny".

/ 9"Macierewicz chciał ze mnie zrobić brytyjskiego agenta"

Obraz
© PAP / Tomasz Gzell

Kiedy Sikorski był szefem MON, jako wiceminister, a potem szef SKW, Macierewicz był jego podwładnym. Sikorski nie miał jednak złudzeń, że zdoła nad nim zapanować. "Sabotował lub ignorował moje polecenia. Wskutek tego byłem niemal całkowicie odcięty od informacji kontrwywiadowczych. (...) Macierewicz widzi się jako skrzyżowanie Piłsudskiego z Piotrem Skargą, więc nie wchodzi w grę, aby podporządkował się jakimś pomniejszym śmiertelnikom. Nawet prezydent miał świadomość, że dla Macierewicza nie jest żadnym autorytetem. Wielokrotnie ostrzegałem premiera Kaczyńskiego, że rachunek za jego poczynania będzie słony" - mówił.

Zarzuca mu, że próbował go dyskredytować. "Doszły mnie słuchy, że Macierewicz w dość selektywny sposób tępił stare kadry w resorcie. Na przykład zapałał sporą sympatią do pewnego oficera z czasów Peerelu, którego głównym powodem do chwały zawodowej poprzednich lat było to, że udało mu się założyć podsłuch tu, w Chobielinie, co było ponoć skomplikowaną operacją. Koniaczek, pochwały, panie pułkowniku, przecież jest pan fachowcem, na pewno nie rozpoczęliście operacji 'Szpak' bez powodu, trzeba do niej powrócić i ją dokończyć". Taki kryptonim nosiła akcja inwigilacji Sikorskiego prowadzona w latach 1992-1995 przez WSI, które były zainteresowane jego podwójnym obywatelstwem. Jednym słowem, Macierewicz chciał z Sikorskiego zrobić brytyjskiego agenta. "To, że mój zastępca, kontynuując dzieło SB i WSI, próbował mnie dyskredytować, nie budowało między nami więzi zaufania" - konkludował.

/ 9Zgubna kolacja za 1,3 tys.

Obraz
© PAP / Piotr Pędziszewski

Kilka miesięcy po odejściu z rządu PiS, Sikorski ogłosił, że będzie kandydował do Sejmu z listy Platformy Obywatelskiej z okręgu bydgoskiego. Po wygranych przez PO wyborach był najdłużej urzędującym ministrem spraw zagranicznych z dużymi sukcesami na koncie. Miał też bardzo dobre notowania w Europie, swego czasu mówiło się o tym, że byłby dobrym kandydatem na stanowisko szefa unijnej dyplomacji, a nawet, że to poważny kandydat do... Pokojowej Nagrody Nobla. Nie brakowało też opinii, że dalsza kariera polityczna ministra będzie rozwijać się w strukturach unijnych, NATO-wskich lub w ONZ. Tym wizerunkiem zachwiało ujawnienie przez tygodnik "Wprost" afery taśmowej, której Sikorski był jednym z głównych bohaterów.

Krytycznie wypowiadał się na temat stosunków polsko-amerykańskich i krytykował politykę premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona. "Polsko-amerykański sojusz to jest nic niewart. Jest wręcz szkodliwy, bo stwarza Polsce fałszywe poczucie bezpieczeństwa (...). Bullshit kompletny. Skonfliktujemy się z Niemcami, z Rosją, i będziemy uważali, że wszystko jest super, bo zrobiliśmy laskę Amerykanom. Frajerzy. Kompletni frajerzy. Problem w Polsce jest taki, że mamy bardzo płytką dumę i niską samoocenę. Taka murzyńskość" - to cytaty z tzw. taśm tygodnika "Wprost".

Polaków oburzyło jednak przede wszystkim to, że rachunek za kolację, podczas której Sikorski i Jacek Rostowski raczyli się m.in. zupą z dyni, polędwicą wołową i comberem z królika, opiewał na 1352 zł i 25 gr. Uregulowano go ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych, ponieważ towarzysząca posiłkowi rozmowa miała - twierdził minister - charakter służbowy. Sikorski z własnej kieszeni zapłacił jedynie za "zbyt drogie wino". Szef MSZ przekonywał, że padł ofiarą manipulacji. - Przestępczo nas nagrano, a na nagraniach przestępstwa nie ma - mówił o swojej rozmowie z Rostowskim.

/ 9"Tusk nigdy nie przepadał za rozdętym ego Radka"

Obraz
© PAP / Tytus Żmijewski

Jak zdradzał na łamach tygodnika "Wprost" jeden z partyjnych kolegów Sikorskiego po aferze taśmowej wszyscy w PO mieli go serdecznie dość. - Donald Tusk nigdy nie przepadał za rozdętym ego Radka. Ewa też nie. Tyle tylko, że Sikorski miał świetne notowania i nie stwarzał zagrożenia, bo jest politycznym singlem. Po tym, jak dał się nagrać i nie chciał oddać pieniędzy za pomerola i ośmiorniczki, jego notowania drastycznie spadły. Już nie jest atutem - opowiadał. Po rekonstrukcji rządu Sikorski stracił stanowisko szefa MSZ, nieoczekiwanie jednak, w związku z przeprowadzką premiera Tuska do Brukseli, którego zastąpiła Ewa Kopacz, został nowym marszałkiem Sejmu.

Nominacja na drugą osobę w państwie nie zakończyła jednak złej passy Sikorskiego, którą rozpoczęła afera taśmowa. Wcześniej Sikorskiemu również zdarzały się wpadki, przez jego nieumiejętność trzymania emocji na wodzy, ale od tamtej pory można mówić o prawdziwym ich wysypie, np. niezręczność z ujawnieniem rzekomej propozycji, jaka miała paść z ust Władimira Putina, by Polska wzięła udział w rozbiorze Ukrainy, która mogła kosztować marszałka sejmu stanowisko. Następnie pechowa konferencja prasowa, która przerodziła się w awanturę i przepychanki rozzłoszczonych brakiem komentarza dziennikarzy ze strażą marszałkowską, bo były minister spraw zagranicznych odesłał ich do swojej rozmowy z "Gazetą Wyborczą". Aż wreszcie rykoszetem uderzyła w niego afera z kilometrówką. Opozycja zarzucała Sikorskiemu, że ten niewłaściwie rozliczył się ze swoich służbowych podróży. Chodziło o 90 tys. złotych za korzystanie z własnego samochodu w celach poselskich.

Sikorski pełnił funkcję przez dziewięć miesięcy. Marszałkiem Sejmu przestał być po ostatniej rekonstrukcji rządu, która była pokłosiem upublicznienia w internecie materiałów ze śledztwa ws. tzw. afery podsłuchowej. Motywował wówczas swą decyzję "troską o Platformę Obywatelską - jedyną partię, która jest w stanie utrzymać tę pozycję, którą Polska wypracowała sobie zarówno na arenie międzynarodowej, jak i w kraju, w ostatnich latach". Od tamtej pory nie ustawały spekulacje o jego politycznej przyszłości.

Sam Sikorski tak widział swoje perspektywy: "Podjąłem się zadania, które pani przewodnicząca mi powierzyła, to znaczy bycie liderem listy w moich rodzinnych okolicach, w Bydgoszczy". Ta wypowiedź wywołała konsternację w Platformie. Szef MSZ, Grzegorz Schetyna (PO), odpowiadając, czy dymisja Sikorskiego kończy jego karierę polityczną, mówił: "Absolutnie nie. Ma zbyt wiele doświadczenia. Na świecie i w Europie jest bardzo znany, ma doświadczenie polityczne, jest wytrawnym politykiem. Czasami tak bywa w polityce, wiem to po sobie, że trzeba przeżyć trochę trudności" - powiedział Schetyna. Czy te słowa okażą się prorocze?

(js)

Wybrane dla Ciebie
Wypadek polskiego autokaru w Austrii. Tragiczne doniesienia
Wypadek polskiego autokaru w Austrii. Tragiczne doniesienia
Szef MON o strategii Trumpa. "Nie może ponieść porażki"
Szef MON o strategii Trumpa. "Nie może ponieść porażki"
Paweł S. małym świadkiem koronnym. "Składa obszerne wyjaśnienia"
Paweł S. małym świadkiem koronnym. "Składa obszerne wyjaśnienia"
Atak psów pod Zieloną Górą. Miały być szkolone dla policji
Atak psów pod Zieloną Górą. Miały być szkolone dla policji
Śmigłowiec LPR na miejscu. 19-latek w wypadku miał ogromne szczęście
Śmigłowiec LPR na miejscu. 19-latek w wypadku miał ogromne szczęście
Akty oskarżenia wobec Wosia i Mateckiego. Prokurator zapowiada
Akty oskarżenia wobec Wosia i Mateckiego. Prokurator zapowiada
Auto doszczętnie zniszczone. 19-letni kierowca wyszedł baz szwanku
Auto doszczętnie zniszczone. 19-letni kierowca wyszedł baz szwanku
Nieobowiązkowe szkolenia wojskowe. Wśród posłów chętnych nie brakuje
Nieobowiązkowe szkolenia wojskowe. Wśród posłów chętnych nie brakuje
Tragedia w Pudliszkach. 77-latek nie żył od dwóch tygodni
Tragedia w Pudliszkach. 77-latek nie żył od dwóch tygodni
Szukała kobiet w trudnej sytuacji i oferowała pracę. Resztę robili oni
Szukała kobiet w trudnej sytuacji i oferowała pracę. Resztę robili oni
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Dziennikarz latał dronem nad obiektami wojskowymi. Nikt nie reagował
Dziennikarz latał dronem nad obiektami wojskowymi. Nikt nie reagował