Legiony rebeliantów obiecują wyzwolenie całej Rosji. Są gotowi do walk
Legion "Wolność Rosji" opublikował nagranie, na którym padły słowa o wielkich planach rosyjskich rebeliantów. - Jesteśmy legionem "Wolność Rosji", teraz jesteśmy na granicy naszej ojczyzny. Wkrótce przeniesiemy się do Federacji Rosyjskiej, aby zapanowała wolność, pokój i spokój - obiecują członkowie rebelii. Władze próbują studzić zapał.
W czwartek z samego rana w internecie pojawiły się filmiki nagrywane przez członków Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego i Legionu "Wolność Rosji". Informują oni, że rozpoczynają drugą fazę szturmu i nie spoczną, dopóki nie osiągną celu.
- Jesteśmy legionem "Wolność Rosji", teraz jesteśmy na granicy naszej ojczyzny. Wkrótce przeniesiemy się do Federacji Rosyjskiej, aby zapanowała wolność, pokój i spokój. Grajworon to dopiero początek. W wyniku działań Putina i tchórzliwych wojskowych szakali, zdobyliśmy wiele trofeów – powiedział na nagraniu jeden z liderów rebelii.
Rebelianci przystępują do walki, władze ostrzegają
Przedstawiciele legionów ujawnili swoje plany. Jak twierdzą, w wyniku swoich działań udało im się zdobyć trochę rosyjskiej techniki i uzbrojenia. Teraz zamierzają uzbroić więcej "towarzyszy i współpracowników".
- Wyzwolimy całą Rosję. Od Biełgorodu po Władywostok, żeby w Moskwie zawisła biało-niebieska flaga wolności – podkreślał "Cezar", lider Legionu "Wolność Rosji".
- Przyjaciele, bojownicy Rosyjskiego Ochotniczego Korpusu znów walczą na terytorium Federacji Rosyjskiej, już wkrótce zobaczymy obrzeża Szebiekina - informuje jeden z członków korpusu.
W Szebiekinie doszło wczoraj do dwóch ostrzałów. Trafiono kilka budynków mieszkalnych, a także zakład chemiczny produkujący dodatki do żywności. Nikt do tej pory nie przyjął odpowiedzialności za naloty. Mogła być to rosyjska prowokacja.
Ochotnicy twierdzą, że nie mają możliwości zapewnienia ewakuacji ludności cywilnej z przygranicznych osiedli, ponieważ armia rosyjska ostrzeliwuje te tereny i utrudnia ewakuację ludzi: - Korpus Ochotniczy nie walczy z cywilami - mówią jego liderzy.
Rosyjskie władze nie uznają w oficjalnej retoryce istnienia legionów rebeliantów. Za ataki i działania na terenie obwodu biełgorodzkiego obwiniana jest ukraińska armia. Dowództwo operacyjne rosyjskich sił zbrojnych zaprzecza jakoby na tamtym terenie dochodziło do jakichkolwiek przełomów.
Gubernator obwodu biełgorodzkiego Wiaczesław Gładkow powiedział, że w okolicy Szebiekina "trwa ciągły ostrzał Sił Zbrojnych Ukrainy":
- W obwodzie biełgorodzkim nie było i nie ma wroga. Siły Zbrojne, Straż Graniczna, Federalna Służba Bezpieczeństwa i Rosgwardia jest na miejscu. Ale trwa masowy ostrzał - powiedział Gładkow.
Gubernator obwodu obiecał przeprowadzenie ewakuacji, "gdy będzie to konieczne, a naloty się zakończą". Zagwarantował mieszkańcom rejonu bezpieczeństwo.
Jak wyglądał pierwszy szturm rebeliantów?
22 maja Legion "Wolność Rosji" i Rosyjski Korpus Ochotniczy ogłosiły wyzwolenie osad Kozynka i Góra-Podol w obwodzie biełgorodzkim. Rosyjskie jednostki wkroczyły do Grajworonu, gdzie wprowadzono reżim operacji antyterrorystycznej i przeprowadzono ewakuację amunicji nuklearnej.
Wieczorem tego samego dnia odnotowano ataki na budynki administracyjne w Biełgorodzie, Grajworonie i Borysiwce, w tym naloty dronów na budynki FSB i siedzibę Straży Granicznej.
29 maja Rosyjski Korpus Ochotniczy przekroczył ponownie granicę Federacji Rosyjskiej w Dniu Straży Granicznej.
Zastępca administracji miasta Grajworon został ranny podczas ostrzału budynku jego siedziby. W wyniku nalotów ucierpiało również dwóch pracowników Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Ponadto, trzy domy prywatne i przedszkole w miejscowości Zamoście zostały uszkodzone.
Rosyjskie media informowały o rzekomej próbie "włamania ukraińskich sabotażystów do obwodu biełgorodzkiego".
Gubernator Wiaczesław Gładkow poinformował, że grupa dywersyjno-rozpoznawcza Sił Zbrojnych Ukrainy wkroczyła na terytorium obwodu grajworońskiego. Region był pod ostrzałem od rana 22 maja, ale nie odnotowano ofiar.
Gładkow stwierdził, że rozpoczął się "masowy atak informacyjny mający na celu wywołanie paniki w regionie". Zaprzeczył informacjom o ofiarach i nawoływaniom do ewakuacji rozpowszechnianym przez media społecznościowe.
Źródło: Espreso TV
Czytaj także: