Wicepremier Jacek Sasin komentował w programie "Tłit" sprawę gróźb wobec szefowej Nowoczesnej Katarzyny Lubnauer. Wyznał, że sam dostawał pogróżki na adres biura poselskiego. W jednym przypadku sytuacja była ta tyle poważna, że skierował sprawę do prokuratury. - Grożono mojej rodzinie. Porwaniem i zamordowaniem mojego syna. Podpis głosił, że pogróżka pochodzi od środowiska byłych esbeków, którym obniżyliśmy emerytury. To nie było śmieszne - relacjonował. Jak dodał, sprawcy - autora anonimu - nie udało się odnaleźć.