Wysyłają nowych żołnierzy na granicę z Białorusią. "Zwiększanie wojsk jest zasadne"

Kolejni żołnierze mają dołączyć do stacjonujących sił przy granicy białoruskiej. - Wszystko zależy od tego, jakie zadania realizujemy. Jeśli takie, które mają odstraszać Rosję i Białoruś, trzeba pokazywać, że jesteśmy silni i gotowi reagować - mówi WP gen. Bogusław Pacek. Ale ma inne wątpliwości.

Zdjęcie ilustracyjneZdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © PAP | Wojtek Jargiło
Adam Zygiel

Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej wydaje się coraz bardziej napięta. Rząd w Warszawie zwraca uwagę na możliwe zagrożenie ze strony rosyjskich najemników z grupy Wagnera.

Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik przekazał w poniedziałek, że Komendant Główny Straży Granicznej wystąpił do MON o przesunięcie kolejnego tysiąca żołnierzy na granicę polsko-białoruską.

- Potrzebujemy dużo więcej sił na granicy - przekonywał Wąsik.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Skutki zamknięcia granicy z Białorusią. "To brama na wiele krajów"

- Kolejne przesunięcie żołnierzy i ustawienie ich przy granicy musi z czegoś wynikać. Odstraszanie ma swoje ograniczenia, bo wszystko kosztuje. Każdy dzień żołnierza, każdy dzień wykorzystywania sprzętu jest kosztowny - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską gen. dywizji Wojska Polskiego w stanie spoczynku Bogusław Pacek. - Obecna sytuacja wskazuje, że jednak trzeba odstraszać i to wiarygodnie - dodaje.

- Jeśli Straż Graniczna jest w posiadaniu informacji o dodatkowych istotnych zagrożeniach, jest to zrozumiałe. Jeśli nie, jest to dziwne - dodaje generał.

Jak podkreśla, już teraz przy białoruskiej granicy są żołnierze 12. i 17. Brygady Zmechanizowanej, Wojska Obrony Terytorialnej, Żandarmeria Wojskowa, Straż Graniczna i policja. - Ale skoro Białoruś organizuje niezapowiedziane ćwiczenia, wysyła w stronę naszej granicy czołgi, to nie ma wyjścia. Zwiększanie wojsk przy granicy jest zasadne - zaznacza.

- Wcześniej nie wydawało mi się, aby dodatkowe zwiększanie oddziałów wojsk było adekwatne do tego, co dzieje się na granicy z Białorusią. Także sytuacja na Białorusi była dość klarowna i ona nie zasługiwała na dodatkowe wzmacnianie - uważa

Gen. Pacek podkreśla jednak, że należy być w gotowości na wypadek ewentualnej eskalacji, ale to może być gotowość w miejscach stacjonowania wojsk.

Gen. Pacek: jak chcemy odstraszać, to trzeba wystawiać wojsko

Rozmówca WP zaznacza, że decyzje dowództwa w sprawie sytuacji na granicy są zależne od realizowanych zadań. - Jeśli realizujemy zadania, które mają odstraszać Rosję i Białoruś przed zapędami agresorskimi, to trzeba wystawiać wojsko. Pokazywać, że jesteśmy silni i gotowi reagować - mówi.

Wskazuje jednak, że czymś innym jest, gdy zaostrzenie sytuacji na granicy ma związek z napływem migrantów z Białorusi. - Samo postępowanie z migrantami powinno być głównie domeną Straży Granicznej, policji oraz Żandarmerii Wojskowej, bo one są do tego szkolone, mają też stosowne wyposażenie - mówi.

- Znajomość zasad postępowania z migrantami, walki z tłumem, umiejętności zastosowania chwytów obezwładniających, postępowania z człowiekiem zatrzymanym to domena tych trzech formacji. Żołnierze wojsk operacyjnych nie są do tego szkoleni. Mogą więc w sposób niezamierzony postąpić niekoniecznie tak, jak nakazują obowiązujące procedury - uważa gen. Pacek.

"Wymiar niespotykany wcześniej w historii wojen"

Rozmówca Wirtualnej Polski nie uważa także słów premiera Mateusza Morawieckiego, który podczas wizyty w Gliwicach zdradził, że zgodnie z informacjami wywiadowczymi ponad 100 najemników grupy Wagnera przesunęło się w kierunku Przesmyku Suwalskiego, za coś wiarygodnego. Wywiad USA nie potwierdził tych doniesień.

- Działania przy granicy, prowokacje i wykorzystywane wagnerowców to część kampanii psychologicznej Rosji skierowanej do społeczeństw Zachodu. Informacja i dezinformacja służą celom wojennym Rosji - zaznacza generał.

- Wojna Rosji z Ukrainą od początku przyjęła wymiar niespotykany wcześniej w historii wojen, w którym państwa razem z wywiadami - zazwyczaj działające w milczeniu - krzyczą głośno o tym, co się dzieje i co zamierzają zrobić. To element wojny informacyjnej i informacyjno-psychologicznej, który często wychodzi wręcz na priorytet w stosunku do innych elementów działań wojennych - mówi generał.

Podkreśla, że chodzi w ten sposób o wywieranie presji na stronę przeciwną, ale też przekonywanie własnych społeczeństw do słuszności podejmowanych decyzji.

Adam Zygiel, dziennikarz Wirtualnej Polski

Czytaj więcej:

Wybrane dla Ciebie
Służby na lotnisku w Londynie. Ludzie byli opatrywani
Służby na lotnisku w Londynie. Ludzie byli opatrywani
Użył gaśnicy w Sejmie. Rusza proces Brauna
Użył gaśnicy w Sejmie. Rusza proces Brauna
Napięcie rośnie. Japonia i Chiny obrzucają się oskarżeniami
Napięcie rośnie. Japonia i Chiny obrzucają się oskarżeniami
"Rosja ma przewagę". Alarmujące doniesienia z Ukrainy
"Rosja ma przewagę". Alarmujące doniesienia z Ukrainy
Nawrocki nie spotkał się z Orbanem. Co sądzą o tym Polacy?
Nawrocki nie spotkał się z Orbanem. Co sądzą o tym Polacy?
Tragedia w Gdyni. Zwłoki w kabinie ciężarówki
Tragedia w Gdyni. Zwłoki w kabinie ciężarówki
USA będzie testować broń jądrową. Jest zapowiedź z Pentagonu
USA będzie testować broń jądrową. Jest zapowiedź z Pentagonu
Kobiety pobiegły bez hidżabów. Represje po maratonie w Iranie
Kobiety pobiegły bez hidżabów. Represje po maratonie w Iranie
Rosja znów zaatakowała. W Krzemieńczuku problemy z prądem i wodą
Rosja znów zaatakowała. W Krzemieńczuku problemy z prądem i wodą
Sikorski odpowiedział na wpis Muska. Ten ostro zareagował
Sikorski odpowiedział na wpis Muska. Ten ostro zareagował
Gruzja pięć minut od dyktatury? Ekspert ostrzega
Gruzja pięć minut od dyktatury? Ekspert ostrzega
Chaos w szkołach. Nauczyciele są wściekli
Chaos w szkołach. Nauczyciele są wściekli