Występ Trumpa w Republice to część planu. "To jest to, na czym mu zależało"
Donald Trump udzielił wywiadu telewizji Republika, w którym mówił o swoim wielkim podziwie dla Polaków. Jak wskazują eksperci, to ruch obliczony na dotarcie do amerykańskiej Polonii. - On ma świadomość, że wyborcy w Pensylwanii, którzy odwołują się do polskich korzeni, to grupa, która może zaważyć na wynikach wyborów - mówi w rozmowie z WP amerykanista Andrzej Kohut.
Starający się o reelekcję były prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump udzielił wywiadu polskiej telewizji Republika. - Mam nadzieję, że Polacy pójdą do wyborów i zagłosują na mnie, na kogoś, kto wyznaje ich wartości w zakresie religii, życia, pracy i etyki zawodowej - stwierdził w rozmowie z Michałem Rachoniem.
Wywiad ten najwyraźniej był elementem kampanii wyborczej Donalda Trumpa. - W jej toku jedyne, co może interesować Trumpa i jego sztab, to dotarcie do amerykańskich wyborców. Znając tamtejszą Polonię, to część korzysta z polskich mediów, zazwyczaj w sieci, pewno część ogląda Republikę. To jest to, na czym zależało Trumpowi - by dotrzeć do ludzi z polskimi korzeniami w USA - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską amerykanista Andrzej Kohut, autor książek "Bitwa o Amerykę. Czy to koniec Stanów Zjednoczonych, jakie znamy?" oraz "Ameryka. Dom podzielony".
- Oprócz swojej normalnej narracji zawarł wiele gestów skierowanych do Polaków, mówił jaką przyjaźń żywi do nich, wspomniał swoje przemówienie w Warszawie, mówił też o dobrych relacjach z prezydentem Andrzejem Dudą - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak wskazuje ekspert, Trump już od pewnego czasu zabiega o głosy Polonii, spotykając się m.in. z przedstawicielami niektórych wspólnot. - On ma świadomość, że wyborcy w Pensylwanii, którzy odwołują się do polskich korzeni, to grupa, która może zaważyć na wynikach wyborów - podkreśla Kohut.
W starciu Trumpa i Harris kluczowe są tzw. swing states, czyli stany, które nie są jednoznacznie "republikańskie" lub "demokratyczne", a różnice między elektoratami są minimalne. Chodzi m.in. o Pas Słońca na południu oraz - w kontekście polonijnym bardziej istotny - Pas rdzy.
- Michigan, Wisconsin i Pensylwania przez lata głosowały na demokratycznego kandydata w wyborach prezydenckich. Zmieniło się to w 2016 roku, gdy wygrał tam Donald Trump i do tego momentu te stany się wahają, a elektoraty bardzo się zbliżyły. Teraz to są marginalne różnice. Z tego powodu w tych stanach sztaby zaczynają się interesować cząstkami elektoratów, bo nie wiadomo, które 20-30 tys. głosów może przeważyć - mówi Kohut.
- Polonią w Nowym Jorku nikt się przejmować nie będzie, bo szali nie przechylą. Ale już w Pensylwanii o wyborach będzie decydowało mniej niż 100 tys. głosów, więc jest o co walczyć - podkreśla.
Harris również poruszyła kwestie polonijne
O Polonię walczy także kandydatka demokratów Kamala Harris. Podczas wrześniowej debaty zaatakowała Trumpa za jego stosunek do Rosji i Ukrainy. - Czemu nie zwrócisz się do 800 tys. członków Polonii mieszkających tutaj, w Pensylwanii, jak szybko oddałbyś Polskę za przysługę? - pytała.
- To, co Harris powiedziała, padło w kierunku Polonii, Amerykanów polskiego pochodzenia, którzy mają więcej sympatii wobec własnego narodu, śledzą, co się w Polsce dzieje, mają emocjonalną więź z krajem. Ona chciała w ten sposób pokazać politykę Trumpa wobec Rosji i Ukrainy jako niekorzystną dla Polski - mówi Kohut.
Amerykanista zwraca uwagę, że plan Trumpa na Ukrainę nie jest dokładnie znany. - Wiemy, że będzie próba doprowadzenia do rozmów pokojowych. Trump zapewnia, że ma narzędzia, by nakłonić do negocjacji Putina i Zełenskiego. Być może istotna będzie kwestia opóźnienia przyłączenia Ukrainy do NATO lub całkowite uniemożliwienie tego, co może być argumentem przyciągającym Rosję do stołu - mówi.
Jaka jest Polonia w USA?
Ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich zaznacza jednak, że trudno wyrokować, kogo Polonia wybierze w listopadowych wyborach.
- Pewnym istotnym elementem, który zazwyczaj umyka jest to, że nie ma wspólnego bloku głosującego pod tytułem "Polonia". Na przykład czarnoskórzy wyborcy głosują faktycznie na demokratów, republikanów wybiera niewielka część. Tymczasem Polonia jest najczęściej podzielona mniej więcej po równo. Nie sądzę, by tym razem miało być inaczej, że jeden kandydat byłby w stanie przekonać do siebie radykalną większość amerykańskiej Polonii, bo w ostatnich dekadach czegoś takiego nie zaobserwowaliśmy - mówi.
- Polonia to różni ludzie, porozrzucani po wielu stanach. Wywodzą się z różnych środowisk, z innych klas, często mają odmienne interesy. Nie ma co zakładać, że dla wszystkich, którzy w cenzusie (spisie ludności - przyp.red.) zadeklarowali polskie pochodzenie, kwestie polskie będą odgrywały znaczącą rolę. Dla większości decydującym czynnikiem będzie to samo, co dla ogółu amerykańskiego elektoratu, czyli kwestie dotyczące gospodarki, migracji, aborcji - wylicza.
Amerykanista zaznacza, że walka nie toczy się o pozyskanie nowych wyborców. - Chodzi raczej o zmobilizowanie tych, którzy i tak by zagłosowali na republikanów lub demokratów. A to dlatego, że tych niezdecydowanych wyborców jest już coraz mniej - mówi Andrzej Kohut.
Adam Zygiel, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj więcej: