Wysoka frekwencja? To też "wina Tuska"
Frekwencja w ostatnich wyborach parlamentarnych była najwyższa od czasów PRL. Ponad 7,6 mln wyborców zagłosowało na PiS. Jednak większość Polaków oddała głos na kandydatów opozycji. - Ponad 11 mln ludzi miało dość państwa rządów. Może jest jakiś powód, tych emocji antypisowskich? - pytał Michał Wróblewski wiceministra kultury Jarosława Sellina w powyborczym programie WP. - Ta najwyższa frekwencja, która każdego polityka cieszy i mnie też, w dużej mierze wynika z negatywnych emocji. Po prostu udało się naszym oponentom zmobilizować ludzi, którzy do tej pory nie chodzili na wybory albo pierwszy raz poszli na wybory - czyli młodych ludzi, aby z powodu emocji negatywnej, czyli niechęci do nas, poszli do tych wyborów - stwierdził polityk PiS. - A nie ma pan wrażenia, że to państwo wywołaliście te negatywne emocje swoją negatywną kampanią? - dopytywał Michał Wróblewski. - Niech pan nie zaklina rzeczywistości - odparł Sellin. - Nienawistną kampanię zaimplementował do polskiej debaty publicznej i konsekwentnie ją realizował od 18 lat Donald Tusk - ocenił polityk PiS. - Nie mówię, że byliśmy łagodni jak baranki w retoryce, ale jeżeli buduje się konfrontację polityczną nie na programie... - mówił Sellin. - Koalicja Obywatelska swój program przedstawiła. Zapraszaliśmy przedstawicieli PiS i innych komitetów do debat, organizowanych przez Wirtualną Polskę. Jaki przypadek, że akurat politycy PiS te zaproszenia do debat w programie odrzucali? - przypomniał Michał Wróblewski. -