Wyrzucony z listy KO za dwa słowa? Zabiera głos po kontrowersyjnej wypowiedzi

Marcin Gołaszewski z łódzkiej Nowoczesnej twierdzi, że o wyrzuceniu go z listy KO dowiedział się z mediów. - To dla mnie jest trudna sytuacja, także przykra. Jestem zaangażowanym, lojalnym członkiem koalicji. Nie tak to wszystko powinno być - mówi w rozmowie z WP. Odniósł się też do doniesień o starcie z własnego komitetu do Senatu.

Marcin Gołaszewski
Marcin Gołaszewski
Źródło zdjęć: © PAP | Grzegorz Micha�owski
Mateusz Dolak

- Kandydatów nie powinno informować się drogą medialną, tylko przez uchwały statutowe. Ja nie znam takiego dokumentu, nie został mi dostarczony. Mieszkańcy mi pokazali, że taka informacja pojawiła się na portalach - twierdzi Gołaszewski, który odniósł się do decyzji o wykreśleniu do z listy kandydatów do Sejmu z ramienia Koalicji Obywatelskiej.

Zamieszanie wokół Gołaszewskiego powstało, gdy Rada Krajowa PO zatwierdziła listy wyborcze do Sejmu w ramach koalicyjnego komitetu wyborczego Koalicja Obywatelska PO, Nowoczesna, Inicjatywa Polska, Zieloni. Wówczas okazało się, że związany z Łodzią polityk - szef zarządu Nowoczesna Łódzkie i przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi - znalazł się dopiero na siódmym miejscu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rozgoryczony polityk na gorąco skomentował tą decyzję w wywiadzie dla lokalnej telewizji, gdzie stwierdził, że "został bezczelnie wyd***y". - Postrzegam tę listę w kategoriach żartu, jakiegoś kabaretu, który dzieje się na naszych oczach - ocenił w rozmowie z TOYA TV.

Onet w sobotę podał, że Gołaszewski za swój komentarz został wyrzucony z list wyborczych. - Taką podjęliśmy wspólnie decyzję. Chodzi o słowa, które padły z ust pana Gołaszewskiego, i które odbiły się bardzo szerokim echem - potwierdził te doniesienia Adam Szłapka, przewodniczący Nowoczesnej.

Gołaszewski w rozmowie z WP nie kryje żalu z takiego obrotu spraw. - Dziwi mnie, że po tylu dniach została podjęta taka decyzja. Zbierałem podpisy wśród mieszkańców, a tymczasem gruchnęła taka wiadomość. Jest mi przykro pod każdym względem - mówi.

I dodaje, że jego słowa sprzed kilku dni "były zwykłą reakcją człowieka". - Oczekiwałbym tylko zrozumienia, że dla mnie to były emocje. Tego samego dnia nastąpił dystans i myślałem, że temat został zamknięty. Nie mogę zrozumieć, dlaczego nastąpił drugi rozdział tej historii. Jestem zaangażowanym, lojalnym członkiem tej koalicji, nie tak to wszystko powinno być - twierdzi.

Gołaszewski o starcie do Senatu

Gołaszewski zapewnia, że wbrew temu co donosiły media, nie będzie startował do Senatu. - Rozbijanie paktu senackiego byłoby działaniem kontrproduktywnym w stosunku do tego co chcemy osiągnąć. W moim pojmowaniu przyzwoitości by się to nie mieściło i nigdy nie było poważnie brane pod uwagę - zapewnił.

Pytany o jego dalszą karierę odpowiedział, że nadal będzie poświęcał się Łodzi. - Jestem przewodniczącym rady miejskiej, spotykam się z mieszkańcami, walczę o wartości, które mi przyświecały przez długie lata. Nawet teraz będę zbierać podpisy pod listami KO. To jest to, co mogę zrobić, żeby walczyć o lepszą Polskę. Jeżeli pan przewodniczący Adam Szłapka uznał, że nie jestem wartością dodaną, to jest dla mnie bardzo rozczarowujące - przekonywał w trakcie rozmowy z WP.

- Nikt nie zadał mi pytania, czy przyjmuję to miejsce. Teraz nie mam czasu rozważać, co leżało u podstaw tej decyzji. Wiem jedynie, że wspierałem, wspieram i będę wspierał KO całym sercem i ciężką pracą, bo tyle mogę zrobić. Decyzja o wykreśleniu mnie z list KO jest dla mnie raniąca, ale nie miałem na nią wpływu - podsumował.

Czytaj też:

Wybrane dla Ciebie
Węgierska pokusa PiS [OPINIA]
Tomasz P. Terlikowski