"Mistrz wywoływania niepokoju". Były urzędnik NATO ocenił Trumpa
- Donald Trump wygłasza dziwaczne żądania, by wymusić ustępstwa od państw. Jest mistrzem wywoływania niepokoju - ocenił w rozmowie z PAP Jamie Shea. Były urzędnik Kwatery Głównej NATO skomentował mowę inauguracyjną prezydenta USA i jego roszczenia wobec Kanału Panamskiego.
Donald Trump, były prezydent USA, w swojej mowie inauguracyjnej zapowiedział, że zamierza "odebrać" Kanał Panamski. Określił przekazanie zwierzchnictwa nad nim Panamie jako "głupi prezent" i skrytykował wysokie opłaty za tranzyt dla amerykańskich statków.
Jamie Shea, były urzędnik NATO, w rozmowie z PAP ocenił, że Trump stosuje taktykę wywoływania niepokoju, by wymusić ustępstwa. Jego celem jest uzyskanie preferencyjnych taryf tranzytowych dla USA oraz rewizja umowy z 1977 r. dotyczącej kanału.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trump chce odzyskać Kanał Panamski. "Tego podarunku nie powinno być"
Mistrz wywoływania niepokoju
- Taktyka Trumpa polega generalnie na wygłaszaniu dziwacznych twierdzeń, by przywrócić jakąś sprawę do dyskusji, a potem czekać, aż kraje, które wziął na celownik, przedstawią propozycje ustępstw, by spotkać się z nim w połowie drogi. Widzieliśmy to już w przypadku ceł - zaznaczył były urzędnik NATO.
Shea podkreślił, że Trump jest mistrzem w wywoływaniu niepewności, co ma na celu osiągnięcie ustępstw bez podejmowania konkretnych działań. Przykładem jest jego podejście do ceł i roszczenia wobec Grenlandii. - Nie wyobrażam sobie amerykańskich żołnierzy zrzucanych na spadochronach w rejon Kanału Panamskiego ani najeżdżających na Grenlandię - dodał Shea.
Co z Ukrainą?
Ekspert podkreślił również, że choć Trump przypisuje sobie zasługi w zawarciu rozejmu pomiędzy Izraelem a Hamasem w Strefie Gazy, nie oznacza to, że będzie w stanie zrealizować swoje zapowiedzi zakończenia wojny na Ukrainie.
- Z pewnością Trump może stworzyć świeżą dynamikę i zagrozić strasznymi konsekwencjami, by zmusić strony do podjęcia rozmów i zawarcia porozumienia. Ale bądźmy szczerzy, całą ciężką pracę w sprawie Gazy wykonał zespół Joe Bidena w ciągu kilku miesięcy trudnych negocjacji, a ważną rolę mediacyjną odegrał Katar i Egipt – ocenił Shea.
Ekspert przyznał, że Trump wywarł presję na premiera Izraela Benjamina Netanjahu, ale nie zmienił fundamentalnie propozycji zawieszenia broni Bidena.
- Nie zapominajmy, że wywarł presję na sojuszniku USA, Izraelu, a nie na twardym przeciwniku USA, takim jak Rosja Putina – podkreślił.
Shea zwrócił też uwagę, że umowa pomiędzy Izraelem a Hamasem dotyczy tylko 42 dni zawieszenia broni, a nie trwałego pokoju. Jeśli Trumpowi uda się wypracować porozumienie o trwałym rozejmie i przyszłej administracji Strefy Gazy, być może przekona świat, że mógłby osiągnąć sprawiedliwy pokój na Ukrainie, a nie tylko dać Putinowi to, czego chce.
Krytyka wobec karteli
Shea skrytykował zapowiedzi Trumpa dotyczące uznania meksykańskich karteli za "zagraniczne organizacje terrorystyczne". Uważa, że to element retoryki wyborczej, który może osłabić międzynarodową współpracę przeciwko terroryzmowi.
- Baronowie narkotykowi już są uznawani za przestępców i nie muszą być określani "terrorystami". Terroryzm ma cele polityczne i konkretną definicję i nie może być określeniem używanym wobec wszystkich grup przestępczości zorganizowanej. Jeśli kraje zachodnie zaczną określać "terrorystami" każdą grupę, której nie lubią, osłabi to podstawy międzynarodowej współpracy przeciwko terroryzmowi - podkreślił były urzędnik NATO.
Dr Jamie Shea był rzecznikiem NATO m.in. w czasie interwencji Sojuszu w Kosowie w 1999 r., a w latach 2010-18 pełnił funkcję zastępcy sekretarza generalnego NATO ds. nowych wyzwań związanych z bezpieczeństwem. Obecnie jest związany z kilkoma instytucjami naukowymi, m.in. z Uniwersytetem w Exeter i think tankiem Chatham House.