Bezsasadne zatrzymanie byłego ministra
Młody sędzia kolejny raz znalazł się w centrum wydarzeń politycznych we wrześniu 2007 roku. Miał rozstrzygnąć zasadność zatrzymania byłego ministra spraw wewnętrznych i administracji Janusza Kaczmarka, który był w momencie zatrzymania kandydatem na premiera, wskazanym we wniosku LPR o konstruktywne votum nieufności wobec rządu Jarosława Kaczyńskiego. Kaczmarek został zatrzymany, ponieważ podejrzewano go o zdradę tajemnicy państwowej. Miał ostrzec Andrzeja Leppera przed akcją CBA planowaną ws. afery gruntowej.
Decyzja Tulei nie spodobała się zajmującym się sprawą prokuratorom. Marzanna Mucha-Podlewska z warszawskiej prokuratury okręgowej twierdziła, że orzeczenie sądu zawiera błędy i jest krzywdzące dla prokuratury. Śledczy byli zaskoczeni, że sędzia napisał 11-stronicowe uzasadnienie w dwie godziny. Prokurator Mucha-Podlewska wyjaśniała, że Tuleya nie odniósł się do wszystkich przesłanek zatrzymania byłego szefa MSWiA, m.in. do zarzutu mataczenia i nakłaniania do składania fałszywych zeznań. W jej opinii orzeczenie sądu miało świadczyć o jego braku bezstronności.
Uzasadnienie Igora Tulei chwali za to Janusz Kaczmarek, który dostał m.in. dzięki tej decyzji 20 tys. zł odszkodowania. - W mojej ocenie uzasadnienie było merytoryczne. Słowo "nielegalne", którego użył, jest zawarte w kodeksie postępowania karnego. Nie operował porównaniami ani zwrotami ocennymi czy publicystycznymi. (...) Jego stanowisko zostało poparte przez sąd okręgowy i apelacyjny, które przyznały mi 20 tys. zł odszkodowania. To najwyższa kwota, jaką do tej pory za niesłuszne zatrzymanie zasądziły polskie sądy - wyjaśnia w wywiadzie dla WP.PL Janusz Kaczmarek (przeczytaj cały wywiad).
Przeczytaj też: Błędy i niejasności w decyzji sądu ws. Kaczmarka